Kiedy się obudziłam, zobaczyłam Julię. Krzątała się po całym pokoju. Nagle odwróciła się w moją stronę.
- Obudziłam cię? - zapytała przejęta.
- Nie... sama się obudziłam. Która godzina? - zapytałam.
- Przed dziesiątą. - odpowiedziała mi. Kurwa jak ja wcześnie wstałam. Przeciągnęłam się i powoli usiadłam na łóżku.
- Szkoda, że nie możesz zostać. - powiedziałam w końcu.
- No trochę tak. Będę tęsknić. - powiedziała.
- Ja też, ale Louis powiedział, że jak tylko będę chciała wrócić, to mam rezerwować lot i wracać, albo dzwonić do niego i on wszystko załatwi. - Julia posłała mi blady uśmiech. Wstałam i wybrałam ciuchy. Ubrałam się przy Julii. Często spałyśmy u siebie i nie wstydziłyśmy się siebie. Boże, o czym ja teraz gadam. Wzięłam kosmetyki i poszłam do łazienki. Zajęta. Cholera. Usiadłam obok drzwi.
- Malik właśnie wszedł, wiec sobie poczekasz. - Eleanor usiadła obok mnie. Wyglądała ślicznie. Była ubrana w. Ona jest moją bratnią duszą. Jeśli Lou jej się nie oświadczy, to kurwa ja to zrobię. CO?! XD. Boże Kaja ty się lepiej prześpij. Wstałam i walnęłam pięścią w drzwi.
- Malik co ty tam do cholery robisz?! - krzyknęłam. Nie odezwał się, ale usłyszałam jego śmiech. Czyli wracamy do normalności. I dobrze. Z powrotem usiadłam na podłodze pod drzwiami. Po jakiś 20 minutach, drzwi otworzyły się uderzając mnie w głowę. Z łazienki wyszedł Malik z uśmiechem. Nie odzywając się weszłam do pomieszczenia. Wow nawet nie śmierdzi. Zrobiłam delikatny make up i wyszłam. Poszłam do kuchni. Przywitali mnie ciepło i dali talerz kanapek. Zjadłam wszystko.
- Apetyt wrócił? - zapytał Louis patrząc jak pochłaniam kanapki. Kiwnęłam głową. Kiedy skończyłam zaczęłam pić herbatę. Do domu weszła śliczna brunetka o brązowych włosach i oczach w tym samym kolorze.
- O. Kasiu, chodź poznasz moją wnuczkę Kaję. - powiedziała do niej moja babcia. Dziewczyna podeszła do mnie z miłym uśmiechem i przywitała się.
- Kasia jest z nami od dość dawna w jej życiu również dużo sie wydarzyło, ale nie przeżyła tyle co ty w tak krótkim czasie. - nie dziwię się naprawdę. chyba nikt nie przeżyje tyle co ja w tak krótkim czasie. Skoro głupi ma zawsze szczęście, to ja nie sądziłam, ze jestem kurwa taka mądra. A spójrzcie na takiego Malika. Ile on musi mieś kurwa szczęścia. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Pani Basia, dużo o tobie opowiadała. - powiedziała.
- Naprawdę? Mam nadzieję, ze miłe rzeczy. - odpowiedziałam z uśmiechem.
- I bardzo cieszyła się, na wiadomość, że przyjedziesz. Ja zresztą tez chciałam poznać ten siedemnastoletni ideał. - uśmiechnęła się.
- Do ideału mi daleko, ale miło mi. - powiedziałam. I wtedy usłyszałam, że wszyscy wyjeżdżają. Poszłam się pożegnać.
- Będę tęsknić. Zapiszę nas do London Arts na nabór. - Julia przylgnęła do mnie i ledwo się odczepiła. Potem poszło łatwiej. Na końcu żegnałam się z Zaynem.
- No, to tego. Pa. - powiedziałam z trudem.
- Pa. - odpowiedział. I koniec. Wyjechali. Będę tęsknić.
Wróciłam do domu i poszłam do "mojego" pokoju. Słyszałam jak Kasia rozmawia z kimś przez telefon. Była trochę zdenerwowana. Nawet bardzo. Po cichu weszłam do jej pokoju. Głośno rzuciła telefonem w blat małego stolika.
- Ten telefon nie wygląda mi na tanią rzecz. - powiedziałam cicho podchodząc do niej.
- Co tam telefon. - powiedziała chowając głowę w dłoniach.
- Co się stało? - zapytałam siadając obok.
- Chłopak mnie zdradził i teraz cały czas do mnie wydzwania.
- A opowiesz mi od początku, bo nie wiele w ten sposób rozumiem.
- Miałam chłopaka i on tutaj w Grabinie znalazł sobie inną dziewczynę, ale nie pamiętał jej imienia czy jakoś tak i szukał jej. Znalazłam w domu ogłoszenie. Ja już mam go dość. Normalna dziewczyna nie może z kimś takim wytrzymać. - powiedziała.
- Wiem coś o tym. - powiedziałam bardziej do siebie niż od niej. - A próbowałaś z nim porozmawiać. Na pewno nadal ci na nim zależy.
- Trochę mi zależy, ale nie mam zamiaru z nim rozmawiać, w końcu mi przejdzie. - wydukała. Mnie też w końcu przeszło, ale jemu nie i mam teraz kurwa kupę problemów.
- Jak uważasz, ale skoro go kochasz i on ciebie też, to mogłabyś dać mu ostatnią szansę. - dziewczyna zastanowiła się chwilę, a ja ciągnęłam dalej. - Bo widzisz, nie masz wpływu na to czy ktoś cię skrzywdzi, ale możesz wybrać komu dasz się zranić. - Kasia kiwnęła głową.
- Skąd ty tak wiele wiesz? - zapytała po długiej chwili ciszy.
- Wiele przeżyłam. - powiedziałam wychodząc z pokoju. - A nadal jeszcze przeżywam życie. - wyszłam z pokoju. Usiadłam na parapecie i zobaczyłam jak ktoś przyjeżdża do nas. Dwa samochody. No nieźle. Poszłam przywitać się. Byli to moi kuzyni Piotrek i Paweł, a z nimi ciocia Marta z mężem synem i córką. Jak miło.
- Kaja? - zapytał Łukasz wychodząc z auta.
- No, a kto? - odpowiedziałam z uśmiechem. Chłopak podszedł do mnie i mnie przytulił. Nastąpiło długie witanie się z przyjezdnymi. Wypytywanie jak u mnie i tak dalej i tak dalej. Kondolencje i tak dalej i tak dalej. Usiedliśmy na tarasie. Jedliśmy ciasto i piliśmy herbatę.
- Nadal jesteś łakomczuchem. - stwierdził Łukasz.
- Bo babcia ma takie pyszne ciasta. - wydukałam z pełną buzią i uśmiechem na ustach. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. No cóż. Mam tylko nadzieję, ze babcia kiedyś nauczy mnie robić takie ciasta.
Po zjedzeniu poszłam bawić się z Anią. Biegałam z nią po całym ogrodzie. Przypomniało mi sie dzieciństwo. Kiedy biegałam tak z mamą i Łukaszem, Piotrkiem i Pawłem. Fajnie było znowu poczuć tą beztroskę. Kaja, tylko się nad sobą nie rozczulaj.
kiedy wszyscy odjechali było już późno. Zjedliśmy kolacje i poszliśmy do łóżek.
Ubrałam piżamę i usiadłam na łóżku. Przysunęłam kolana do brody i zaczęłam płakać. W końcu wyrzuciłam z siebie cały ból. To takie kurwa cholernie trudne, że jestem sierotą. Nie mam rodziców. Kiedy mama Lou była przy mnie to tak się nie czułam. A teraz jestem jebaną sierotą.
Długo zajęło mi wypłakanie moich smutków. W końcu wyczerpana zasnęłam.
_________________________________________
Przepraszam, za tak długą nieobecność, ale brakło i weny, a także mój tablet poszedł do naprawy i nie mam dostępu do komputera ;cc Niestety rozdziały będą dodawane rzadziej ;cc