środa, 28 września 2016

Rozdział 42 "Sen?"

- Ja ciebie też. - odpowiedział. - I błagam, niech takie głupoty więcej ci nie przychodzą do głowy. - powiedział i stuknął mnie w czoło. Pocałowałam go. Chłopak pogłębił pocałunek i położył mnie na łóżku.... Resztę sobie dopowiedzcie... 


Obudziłam się cała przemoczona. Słyszałam jak gdzieś niedaleko mnie kapie woda, słyszałam również nadchodzące kroki i rozmowę. Próbowałam otworzyć oczy, ale nie mogłam. Uniosłam rękę, by dotknąć oczu. Moje powieki były zszyte..... Wait!!! CO?!?!?! Próbowałam krzyczeć, ale nie mogłam wydać z siebie głosu. Zaczęłam panikować. Do pomieszczenia, w którym przebywałam ktoś wszedł. Poczułam zimno lodowate zimno na moim czole. To pistolet.
- Zasłużyłaś na to, suko. - usłyszałam. To brat Davida... Nie zdążyłam nic zrobić, kiedy kulka przeszyła moją czaszkę......
Obudziłam się zlana potem. Chciałam wstać i iść się napić wody, ale znów nie mogłam się ruszyć. Tylko nie to.... Zaczęłam ciężko oddychać. Do mojego łóżka podeszła jakaś postać. To prawdopodobnie mężczyzna. Usiadł na moim łóżku. Nic do mnie nie mówił. Po prostu przez długi czas na mnie patrzył. Starałam się przypomnieć sobie co należy zrobić w przypadku paraliżu sennego. Przede wszystkim nie powinnam się bać. Łatwo powiedzieć... Gdzieś za oknem szalała burza, potem usłyszałam kroki. To mojego pokoju wszedł kolejny mężczyzna. Chyba mężczyzna. Tak wywnioskowałam, chociaż bardziej przypominał zwierzoczłeka. Był niesamowicie wysoki i miał niesamowicie szerokie ramiona. On jednak ie podszedł bliżej. Trzymał się w cieniu. Próbowałam wziąć głęboki oddech, ale nie mogłam. Po czym spostrzegłam, że osoba siedząca przed chwilą na moim łóżka, zaczęła mnie dusić. Z przyzwyczajenia zaczęłam rzucać bluźnierstwami i przekleństwami. Pomogło. Wybudziłam się.....
 Od razu krzyknęłam, wstałam do pozycji siedzącej i zapaliłam światło. O dziwo, wszystko widzę. No błagam... Ten wypadek, basen, Zayn... To wszystko to były sny? Kiedy ja zaczęłam się zastanawiać, co tak właściwie nie było snem, do pokoju weszli Louis i Zayn. Zayn... Czy to, że jesteśmy parą też mi się przyśniło? Co było jawą, a co snem? Zayn usiadł naprzeciwko mnie na łóżku, pocałował mnie w czoło i przytulił do siebie. Okej... Czyli jesteśmy razem.
- Już lepiej? - zapytał Louis, kiedy odsunęłam się od Zayna.
- T- Tak... Chyba... Tak. - powiedziałam tak cicho, że zaczęłam się zastanawiać, czy mnie usłyszał. Wciąż ciężko oddychałam i byłam przerażona. 
- Która godzina? - zapytałam już nieco głośniej.
- 3 nad ranem. - odpowiedział mi Louis.
- Co działo się wczoraj? - zapytałam. Chłopcy spojrzeli po sobie i uśmiechnęli się.
- Wróciliśmy z trasy skarbie. - powiedział Zayn. Starałam się przetworzyć informację, którą otrzymałam. Już wszystko pamiętam. Wow. Ale się działo.
- Wracaj do spania, bo jutro idziesz do szkoły. - powiedział Lou. Ucałował mnie w czoło i wyszedł. Zayn wstał z łóżka i chciał iść w ślady przyjaciela, jednak ja go zatrzymałam.
- Zayn... - zaczęłam cicho. Chłopak nadal stał przed drzwiami, trzymając klamkę. Kiedy nic więcej nie powiedziałam odwrócił się do mnie patrząc na mnie wyczekująco.
- Zostań... - powiedziałam. Chłopak nic nie odpowiedział tylko podszedł do mojego łóżka. Odsunęłam się, robiąc dla niego miejsce. Zayn położył się obok mnie całując mnie w policzek. Położyłam głowę na jego torsie i zasnęłam...

***

Obudził mnie najgorszy na świecie dźwięk budzika. Otworzyłam oczy, kiedy coś, albo raczej ktoś poruszył się i mruknął niezadowolony. 
- Zamierzasz jeszcze tego ranka wyłączyć to narzędzie z piekła rodem? - warknął Zayn przykładając sobie poduszkę do głowy. Zaśmiałam się, chwyciłam za telefon i wyłączyłam budzik. Ucałowałam go w policzek i chciałam wstać, ale chłopak chwycił mnie za rękę i pociągnął do siebie. 
Pocałował mnie namiętnie. Bardzo chciałam zostać w jego objęciach na zawsze... Ale muszę iść do szkoły.
- Zayn... Muszę iść do szkoły. - powiedziałam.
- Wiem. Idź. - powiedział, poluźniając uścisk. Jednak, kiedy chciałam wyjść z łóżka, on znowu zacieśnił uścisk.
- Zayn. Proszę cię. - powiedziałam. Chłopak zaśmiał się słodko, ale w końcu wypuścił mnie z łóżka. Wstałam, przeciągnęłam się i wyjrzałam przez okno. Londyńska jesień w końcu przyszła. Na zewnątrz lało. Podeszłam do szafy. Wybrałam zestaw i poszłam do łazienki.Spięłam włosy, żeby mi nie przeszkadzały i wzięłam prysznic. Wyszłam, osuszyłam ciało ręcznikiem i ubrałam się. Rozpuściłam włosy, po czym je uczesałam w kucyk. Nałożyłam na twarz podkład, puder i pomalowałam rzęsy tuszem. Kiedy wyszłam z łazienki, zobaczyłam że Zayna nie ma. Podeszłam więc do stolika nocnego i wzięłam swój telefon. Zeszłam na dół do kuchni, gdzie byli już Eleanor i Louis. Przywitałam się z nimi uśmiechem i usiadłam przy stole. Eleanor położyła mi przed nosem talerz naleśników z syropem klonowym. Przyznam, wręcz pociekła mi ślinka.
- Hej dziwaki. - usłyszałam znajomy głos. Julia właśnie weszła do kuchni.
- Julia, naleśniki. - powiedziała Eleanor kładąc talerz naleśników na miejscu tuż obok mnie.
- Nie jestem głodna. - powiedziała moja przyjaciółka.
- To nie było pytanie. - odrzekła Eleanor z grobową miną. Julia posłusznie usiadła obok mnie i zaczęła zajadać swoją porcję naleśników. Do kuchni wszedł Niall w bokserkach i nagle moja przyjaciółka się zacięła. Chłopak też jakby na chwilę się zatrzymał. Przywitał się z nami przeczesując włosy palcami. Między tą dwójką definitywnie coś iskrzy. Tylko dlaczego nie chcą się do tego przyznać? Musze z nimi pogadać. Dzisiaj piątek, więc może zrobię piżama party z Julią i wtedy ją wypytam. Skończyłam jeść, akurat wtedy, kiedy do kuchni wszedł Zayn.
- Podwieźć was? - zapytał trzymając kluczyki w ręku. Odłożyłam talerz mój i Julii do zmywarki.
- Nie trzeba. - powiedziałam zabierając mu kluczyki z ręki.- Jakoś sobie poradzimy. - powiedziałam odchodząc. Nie odeszłam zbyt daleko, ponieważ chłopak złapał mnie pod pachami, uniósł, obrócił w swoją stronę i zabrał mi kluczyki.


- Nie ma tak łatwo, moja droga. - powiedział machając mi kluczykami przed nosem. Chciałam je z powrotem zabrać, ale był dla mnie za wysoki. Prychnęłam i odeszłam. Kiedy nie słyszałam za sobą jego kroków, odwróciłam się i powiedziałam:
- Idziesz czy nie?
- A magiczne słowo? - droczył się ze mną.
- Avada Kedavra kurwa mać, ruszaj dupsko i podwieź mnie i tą piękną niebieskooką dziewczynę do szkoły. - powiedziałam uśmiechając się tryumfalnie, kiedy chłopak zaśmiał się i poszedł za mną.

_________________________________________________________________________  

BU!!
Wróciłam ciapcioki <3 HYHYHYHYYH Kochacie mnie, wiem <3