wtorek, 21 października 2014

Rozdział 12 "Nie mogę być szczęśliwa"

Długo zajęło mi wypłakanie moich smutków. W końcu wyczerpana zasnęłam.


Obudziły mnie promienie słoneczne wdzierające się przez okna. Powolnie wstałam i wybrałam ciuchy. Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Nie mam pojęcia dlaczego po głowie chodzi mi Enrique Iglesias - Hero. Cóż. Zeszłam do kuchni, ale nikogo tam nie zastałam. Zobaczyłam talerz z kanapkami stojący na stole i gorącą herbatę. Miło.
I can be your hero baby. Do cholery no! Ile można? Włączyłam radio.
- I'm so fancy.... - usłyszałam. No nareszcie coś innego. Zjadłam kanapki i z herbatą wyszłam na taras. Delikatny letni wiatr powiał mi w twarz. Zobaczyłam jak w moją stronę zmierza Kasia z koszykiem malin.
- Cześć. Zjadłaś śniadanie? - zapytała.
- Tak zjadłam. - odpowiedziałam.
- Super. Chcesz malinę? - zapytała. Pokiwałam przecząco głową. Kasia weszła do domu i po krótkiej chwili wróciła do mnie.
- Gdzie babcia i dziadek? - zapytałam.
- W sadzie. Zbierają jabłka czy coś. - odpowiedziała mi. Kiwnęłam głową. Wypiłam herbatę, ale kubek nadal trzymałam w rękach. Byłam wpatrzona w przestrzeń. Dokładnie pamiętałam każde miejsce. Prawie nic się nie zmieniło. Kochałam to miejsce jako dziecko. Pamiętam, że nie chciałam jechać tak daleko stąd - do Londynu. Chciałam tu zostać. Pamiętam jak krzyczałam. Mówiłam tacie, że mama by tu została. Ale on był nie ugięty. Pamiętam, że przez około trzy dni nic nie jadłam. Pamiętam jak płakałam w samolocie. Pamiętam jak tata poznał mamę Louisa. Pamiętam jak bardzo go nienawidziłam za to, że ułożył sobie od nowa życie, a ja nie potrafiłam. A kiedy już sobie ułożyłam, to znowu wszystko się rozpierdoliło. Mnie zawsze wszystko się pierdoli. Nie mogę być szczęśliwa. Jak już sobie coś ułożę to się to rozpierdala. Czemu nie mogę być taką Eleanor, albo Kasią, albo Julią, albo kimkolwiek innym. Mimowolnie po policzku spłynęła mi łza.
Szybko ją starłam i wróciłam do domu. Zmyłam naczynia i poszłam do pokoju.
Siedziałam w ciszy i myślałam. O wszystkim. Czy David da mi kiedyś spokój? Ułoże sobie w końcu życie? Będę chodziła do London Arts? Ile będę miała dzieci? Czy w ogóle będę miała dzieci? Wyjdę za mąż? Będę miała piękną suknię? Czy będzie tak jak sobie wymarzyłam? A może David mnie zabije wolno i boleśnie, albo szybko swoim jebanym pistoletem (jednym z wielu). To by było dla mnie najlepsze.
Usłyszałam głosy z dołu. Pawełek przyjechał. Do mojego pokoju ktoś wszedł.
- Co ty tak sama siedzisz? - zapytał.
- A tak jakoś, się zamyśliłam. - odpowiedziałam.
- Super. jedziemy do Bistro, bo Janek chce cię zobaczyć. - przez chwilę zastanawiałam się kim do cholery jest Janek? ale potem uświadomiłam sobie, że to wspólnik Pawła z baru Bistro.
- Dobra, tylko się przebiorę. - odpowiedziałam.
- To ruchy. - powiedział bijąc mnie moją bluzką. Wybrałam zestaw i wygoniłam kuzyna z pokoju. Ubrałam się i poprawiłam make up. Poszłam na dwór. Paweł już na mnie czekał.
No Kaja weź się w garść i udawaj szczęśliwą. Udawaj.
- Gotowa? - usłyszałam pytanie. W odpowiedzi kiwnęłam głową. Wsiedliśmy do jego samochodu i pojechaliśmy do baru.


***


Po niedługiej chwili byliśmy na miejscu. Do Pawła wybiegła mała dziewczynka o długich blond włosach.
Prześliczna. Mogłabym mieć kiedyś taką córkę. 
Dziewczynka mocna przytuliła Pawła, a on podniósł ją. 
- Cześć, gdzie mama? - zapytał.
- W barze. - odpowiedziała krótko. Kiedy położył ją z powrotem na ziemi podeszła do mnie. 
- Jak masz na imię? - zapytałam.
- Basia. - odpowiedziała. Jak uroczo.
- Ja jestem Kaja, jestem kuzynką Pawła. - powiedziałam. Dziewczynka pokiwała głową.
- Jesteś ładna. - powiedziała w końcu. Uśmiechnęłam się.
- Dziękuję, ty też. - powiedziałam. Teraz zauważyłam, że z Pawłem rozmawia  śliczna brunetka. Pocałował ją. Nie znam jej. Kiedy byłam tu ostatnio to miał inną dziewczynę temu to sie powodzi. Ja narazie tylko jednego chłopaka miałam.
- Hej jestem Ala. - dziewczyna podeszła do mnie z miłym uśmiechem.
- Kaja. - starałam się odwzajemnić uśmiech. Po przywitaniu poszliśmy do baru. Kiedy Janek mnie zobaczył to zaniemówił.
- Jak ty wydoroślałaś - powiedział. - Ale prawie wcale nie urosłaś. - dodał. Uśmiechnęłam się.
- Jestem osobą drobnej postury. - powiedziałam chichocząc. Wszyscy trochę się rozeszli. Obok mnie usiadł jakiś koleś.
- Cześć, jestem Marcin. - powiedział.
- Jestem Kaja i mam siedemnaście lat. - powiedziałam wymijająco, chociaż chłopak był całkiem przystojny.
- No spoko. - teraz mi się skojarzyło, że Kasia też opowiadała o jakimś Marcinie, ale to nie on.
- Ty mi kuzynki nie podrywaj. - usłyszałam. Paweł idioto.
- Nie podrywam. - powiedział. Skąd Paweł go znał? Poszłam pogadać z kuzynem na osobności.
- Skąd go znasz? - zapytałam
- Był chłopakiem Kasi. - A jednak. Czyli to był on. Spojrzałam w stronę baru. Podrywał inną dziewczynę. A to jebany kutas...


__________________________________________________________

Dobra, następny rozdział pojawi się, jak pod tym postem będą 3 komentarze. Czekam i wierzę w was kochani <3

piątek, 19 września 2014

Rozdział 11 " Fajnie było znów poczuć tą beztroskę"

Sen, niestety nie przyszedł szybko i leżałam w łóżku rozmyślając. Po jakiejś godzinie zasnęłam.



Kiedy się obudziłam, zobaczyłam Julię. Krzątała się po całym pokoju. Nagle odwróciła się w moją stronę.
- Obudziłam cię? - zapytała przejęta.
- Nie... sama się obudziłam. Która godzina? - zapytałam.
- Przed dziesiątą. - odpowiedziała mi. Kurwa jak ja wcześnie wstałam. Przeciągnęłam się i powoli usiadłam na łóżku.
- Szkoda, że nie możesz zostać. - powiedziałam w końcu.
- No trochę tak. Będę tęsknić. - powiedziała.
- Ja też, ale Louis powiedział, że jak tylko będę chciała wrócić, to mam rezerwować lot i wracać, albo dzwonić do niego i on wszystko załatwi. - Julia posłała mi blady uśmiech. Wstałam i wybrałam ciuchy. Ubrałam się przy Julii. Często spałyśmy u siebie i nie wstydziłyśmy się siebie. Boże, o czym ja teraz gadam. Wzięłam kosmetyki i poszłam do łazienki. Zajęta. Cholera. Usiadłam obok drzwi.
- Malik właśnie wszedł, wiec sobie poczekasz. - Eleanor usiadła obok mnie. Wyglądała ślicznie. Była ubrana w. Ona jest moją bratnią duszą. Jeśli Lou jej się nie oświadczy, to kurwa ja to zrobię. CO?! XD. Boże Kaja ty się lepiej prześpij. Wstałam i walnęłam pięścią w drzwi.
- Malik co ty tam do cholery robisz?! - krzyknęłam. Nie odezwał się, ale usłyszałam jego śmiech. Czyli wracamy do normalności. I dobrze. Z powrotem usiadłam na podłodze pod drzwiami. Po jakiś 20 minutach, drzwi otworzyły się uderzając mnie w głowę. Z łazienki wyszedł Malik z uśmiechem. Nie odzywając się weszłam do pomieszczenia. Wow nawet nie śmierdzi. Zrobiłam delikatny make up i wyszłam. Poszłam do kuchni. Przywitali mnie ciepło i dali talerz kanapek. Zjadłam wszystko.
- Apetyt wrócił? - zapytał Louis patrząc jak pochłaniam kanapki. Kiwnęłam głową. Kiedy skończyłam zaczęłam pić herbatę. Do domu weszła śliczna brunetka o brązowych włosach i oczach w tym samym kolorze.
- O. Kasiu, chodź poznasz moją wnuczkę Kaję. - powiedziała do niej moja babcia. Dziewczyna podeszła do mnie z miłym uśmiechem i przywitała się.
- Kasia jest z nami od dość dawna w jej życiu również dużo sie wydarzyło, ale nie przeżyła tyle co ty w tak krótkim czasie. - nie dziwię się naprawdę. chyba nikt nie przeżyje tyle co ja w tak krótkim czasie. Skoro głupi ma zawsze szczęście, to ja nie sądziłam, ze jestem kurwa taka mądra. A spójrzcie na takiego Malika. Ile on musi mieś kurwa szczęścia. Uśmiechnęłam się pod nosem.
- Pani Basia, dużo o tobie opowiadała. - powiedziała.
- Naprawdę? Mam nadzieję, ze miłe rzeczy. - odpowiedziałam z uśmiechem.
- I bardzo cieszyła się, na wiadomość, że przyjedziesz. Ja zresztą tez chciałam poznać ten siedemnastoletni ideał. - uśmiechnęła się.
- Do ideału mi daleko, ale miło mi. - powiedziałam. I wtedy usłyszałam, że wszyscy wyjeżdżają. Poszłam się pożegnać.
- Będę tęsknić. Zapiszę nas do London Arts na nabór. - Julia przylgnęła do mnie i ledwo się odczepiła. Potem poszło łatwiej. Na końcu żegnałam się z Zaynem.
- No, to tego. Pa. - powiedziałam z trudem.
- Pa. - odpowiedział. I koniec. Wyjechali. Będę tęsknić.
Wróciłam do domu i poszłam do "mojego" pokoju. Słyszałam jak Kasia rozmawia z kimś przez telefon. Była trochę zdenerwowana. Nawet bardzo. Po cichu weszłam do jej pokoju. Głośno rzuciła telefonem w blat małego stolika.
- Ten telefon nie wygląda mi na tanią rzecz. - powiedziałam cicho podchodząc do niej.
- Co tam telefon. - powiedziała chowając głowę w dłoniach.
- Co się stało? - zapytałam siadając obok.
- Chłopak mnie zdradził i teraz cały czas do mnie wydzwania.
- A opowiesz mi od początku, bo nie wiele w ten sposób rozumiem.
- Miałam chłopaka i on tutaj w Grabinie znalazł sobie inną dziewczynę, ale nie pamiętał jej imienia czy jakoś tak i szukał jej. Znalazłam w domu ogłoszenie. Ja już mam go dość. Normalna dziewczyna nie może z kimś takim wytrzymać. - powiedziała.
- Wiem coś o tym. - powiedziałam bardziej do siebie niż od niej. - A próbowałaś z nim porozmawiać. Na pewno nadal ci na nim zależy.
- Trochę mi zależy, ale nie mam zamiaru z nim rozmawiać, w końcu mi przejdzie. - wydukała. Mnie też w końcu przeszło, ale jemu nie i mam teraz kurwa kupę problemów.
- Jak uważasz, ale skoro go kochasz i on ciebie też, to mogłabyś dać mu ostatnią szansę. - dziewczyna zastanowiła się chwilę, a ja ciągnęłam dalej. - Bo widzisz, nie masz wpływu na to czy ktoś cię skrzywdzi, ale możesz wybrać komu dasz się zranić. - Kasia kiwnęła głową.
- Skąd ty tak wiele wiesz? - zapytała po długiej chwili ciszy.
- Wiele przeżyłam. - powiedziałam wychodząc z pokoju. - A nadal jeszcze przeżywam życie. - wyszłam z pokoju. Usiadłam na parapecie i zobaczyłam jak ktoś przyjeżdża do nas. Dwa samochody. No nieźle. Poszłam przywitać się. Byli to moi kuzyni Piotrek i Paweł, a z nimi ciocia Marta z mężem synem i córką. Jak miło.
- Kaja? - zapytał Łukasz wychodząc z auta.
- No, a kto? - odpowiedziałam z uśmiechem. Chłopak podszedł do mnie i mnie przytulił. Nastąpiło długie witanie się z przyjezdnymi. Wypytywanie jak u mnie i tak dalej i tak dalej. Kondolencje i tak dalej i tak dalej. Usiedliśmy na tarasie. Jedliśmy ciasto i piliśmy herbatę.
- Nadal jesteś łakomczuchem. - stwierdził Łukasz.
- Bo babcia ma takie pyszne ciasta. - wydukałam z pełną buzią i uśmiechem na ustach. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. No cóż. Mam tylko nadzieję, ze babcia kiedyś nauczy mnie robić takie ciasta.
Po zjedzeniu poszłam bawić się  z Anią. Biegałam z nią po całym ogrodzie. Przypomniało mi sie dzieciństwo. Kiedy biegałam tak z mamą i Łukaszem, Piotrkiem i Pawłem. Fajnie było znowu poczuć tą beztroskę. Kaja, tylko się nad sobą nie rozczulaj.
kiedy wszyscy odjechali było już późno. Zjedliśmy kolacje i poszliśmy do łóżek.
Ubrałam piżamę i usiadłam na łóżku. Przysunęłam kolana do brody i zaczęłam płakać. W końcu wyrzuciłam z siebie cały ból. To takie kurwa cholernie trudne, że jestem sierotą. Nie mam rodziców. Kiedy mama Lou była przy mnie to tak się nie czułam. A teraz jestem jebaną sierotą.
Długo zajęło mi wypłakanie moich smutków. W końcu wyczerpana zasnęłam.

_________________________________________

Przepraszam, za tak długą nieobecność, ale brakło i weny, a także mój tablet poszedł do naprawy i nie mam dostępu do komputera ;cc Niestety rozdziały będą dodawane rzadziej ;cc

piątek, 29 sierpnia 2014

Liebster Blogger Awards #3

Wielkie podziękowania za nominację http://i-live-only-for-youxoxo-niallhoran.blogspot.com/ <3

Pytania dla mnie i odpowiedzi:

1. Co Cię inspiruje do pisana bloga/blogów?

Co mnie inspiruje? Wszystko. Seriale, flmy, sytuacje w moim życiu . Wiele razy główna bohaterka zachowuje się jak ja.

2. Dlaczego piszesz bloga?

Bo mi się w domu nudziło. I zaczęłam pisać, no i wyszło :)

3. Lubisz szkołę?

Za przyjaciół i przypały :)

4. Do jakich fandomów należysz?

Lovatic, Selenator, Directioner, Sheeranators, 5SOS Family, Vampette <3

5. Jak minęły Ci wakacje?

Całkiem spoko. Nudziłam się w domu XD

6. Ulubiona książka?

Cała saga. "O Ludziach Lodu" ta saga jest strasznie stara.

7. Wasze hobby?

Moim hobby jest wolontariat w schronisku.

8. Co sądzisz o homo i bi?

Nie obchodzi mnie to jakoś specjalnie. Miłość to Miłość.

9. Ulubiona piosenka?

5SOS Amnesia, 1D Little Things i We The Kings (nwm czy dobrze napisałam ;c) Sad Song

10. Wierzysz w magie?

Tylko w magię świąt. wtedy każdy sobie w dupe wchodzi ;/

11. Czy uważasz, że Twoje marzenia się spełnią?

Będę o to walczyć. :)

Nominuję:
1. http://kidnapped-pl-tlumaczenie.blogspot.com/
2. http://walk-in-shadows.blogspot.com/
3. http://everything-has-changed-1direction.blogspot.com/
4. http://dna-fanfiction-zayn.blogspot.com/
5. http://evil-fanfiction1d.blogspot.com/
6. http://naughtylife1.blogspot.com/
7. http://blog1djednokierunkowe-diana.blogspot.com/
8. http://my-evil-sister.blogspot.com/

Pytania do nominowanych:
1. Co nakłoniło cię do rozpoczęcia pisania bloga?
2. Za co lubisz 1D?
3. Czy należysz do jakiś innych fandomów?
4. Czy któreś z twoich przyjaciół czyta twojego bloga?
5. Częściej słuchasz smutnych czy wesołych piosenek?
6. Co sądzisz o ostatnim teledysku chłopaków?
7. Czemu wybrałaś akurat tą osobę na główną bohaterkę?
8. Jesteś Elounor Shipper czy Larry Shipper?
9. Co myślisz o Eleanor?
10. Lubisz The Wanted?
11. Jakie są twoje inspiracje do nowych rozdziałów?

piątek, 22 sierpnia 2014

Rozdział 10 "I wish that I can wake up with amnesia"

 Czułam jej zapach. Perfumy i papierosy. Mmm jak przyjemnie.


Siedziałam tam jeszcze przez chwile i po chwili wróciłam. Zayn rozmawiał z Mateuszem. Oboje się śmiali. Chryste, ja się boję. Po chwili Mulat odwrócił się w moją stronę. Pomachałam mu marynarką. On machnął ręką, więc założyłam ją z powrotem na siebie i zajęłam miejsce.
- Wszystko w porządku? - zapytałą zatroskana Julia.
- Mhm, jest ok. - odpowiedziałam rozmyślając nad tym co stało się przed chwilą. Czemu nagle tak złagodniał? Może jest mu mnie żal? A może ma jakiś plan? Nie ważne. Niech sobie robi co chce, mam to w dupie.

***

Wielu ludzi na tej stypie upiło się. Też bardzo chciałam, ale Lou i Julia mnie pilnowali. Pozwolili mi wypić trzy kieliszki wódki. I to tyle, nic więcej. Tylko nie myślcie, że ja pozwoliłam komukolwiek upić się w trupa. O nie, nie. Mamie by się to nie podobało. Niedługo wszyscy się rozeszli. Poszliśmy do mojej babci. Babcia zrobiła jakąś herbatę dla każdego czy coś. Żeby lepiej się poznać. Siedzieliśmy w kuchni i rozmawialiśmy. 
To znaczy... Oni rozmawiali, ja myślałam o wszystkim i niczym. Tak w sumie, to w tej chwili mam w głowie jedno wielkie gówno, więc tak na prawdę udawałam, że myślę. Cóż...
- Kaja. - Louis potrząsnął moim ramieniem.
- Wiem, że jestem cholernie przystojny, ale mogłabyś uczestniczyć w rozmowie. - dopiero teraz zorientowałam się, że cały ten czas mój wzrok skupiony był na Zaynie. Kurwa.
- Niedoczekanie skarbie. Nie wyprowadzisz mnie dziś z równowagi. - powiedziałam. Mulat spojrzał na mnie z nienawiścią, ale już się nie odezwał.
- Louis co się stało? - zapytałam.
- Nic, chciałem zobaczyć czy jeszcze żyjesz. - powiedział.
- Jeszcze. - powiedziałam. - Powoli umieram. - dodałam odstawiając pusty kubek na stół. Wszyscy na mnie spojrzeli, ale nikt się nie odezwał. W końcu powiedziałam prawdę. Każdy dzień przybliża mnie do śmierci, więc powoli umieram. Ale nie ważne. Siedziałam w ciszy i słuchałam ich rozmów. Louis rozmawiał z babcią o mojej przyszłości Liam rozmawiał z Zaynem i Niallem o czymś tam. Eleanor rozmawiała z Ulą, Natalią i Julią o ich sukienkach. Harry rozmawiał z dziadkiem i Mateuszem o szachach i innych bzdetach. A ja siedziałam w ciszy przyglądając im się. A o czym miałam z nimi rozmawiać? O kurwa pustce, którą czuję w sobie odkąd wyszłam ze szpitala w Londynie ze świadomością, że moja mama nie żyje? Taka jest prawda. Żadne z nich nie potrafiłoby mnie zrozumieć nawet gdybym to rozrysowała. Jestem sierotą. Wstałam i poszłam do pokoju. Wycieńczona padłam na łóżko. Zapomniałam, że nadal mam na sobie marynarkę Zayna. To znaczy moją marynarkę. Już mu jej nie oddam.  Tak ładnie pachnie i jest ciepła.... Albo NIE. Muszę mu ją oddać jak najszybciej. Wstałam i poszłam do jego pokoju. Położyłam marynarkę na jego łóżku i wyszłam. Zaczęłam krzątać się po piętrze. W pewnym momencie minęłam pokój dziadków. Zobaczyłam gitarę za łóżkiem. To pewnie dziadka pomyślałam. Po cichu weszłam do pokoju. Wzięłam gitarę i zaczęłam ją nastrajać.
Zagrałam.
I drove by all the places
We used to hang out getting wasted 
I thought about our last kiss 
How it felt yhe way you tasted
Even though your friends 
Tell me you’re doing fine
Are you somewhere feeling lonely 
Even though he’s right beside you 
When he says those words that hurt you, 
Do you read the ones I wrote you?
Sometimes I start to wonder, 
Was it just a lie?
If what we had was real, 
How could you be fine?
'Cause I’m not fine at all

I remember the day you told me you were leaving 
I remember the makeup running down your face 
And the dreams you left behind you didn’t need them 
Like every single wish we ever made 
I wish that I can wake up with amnesia 
And forget about the stupid little things 
Like the way it felt to fall asleep next to you 
And the memories I never can escape 
'Cause I’m not fine at all

Pictures that you sent me, 
They’re still living in my phone 
I admit I like to see them, I’ll admit I feel alone 
And all my friends keep asking 
Why I'm not around 
It hurts to know you’re happy, 
Yeah, it hurts that you moved on 
It’s hard to hear your name 
When I haven’t seen you in so long 
It’s like we never happened, 
Was it just a lie?
If what we had was real, 
How could you be fine?
'Cause I’m not fine at all

I remember the day you told me you were leaving 
I remember the makeup running down your face 
And the dreams you left behind you didn’t need them 
Like every single wish we ever made 
I wish that I can wake up with amnesia 
And forget about the stupid little things 
Like the way it felt to fall asleep next to you 
And the memories I never can escape

If today I woke up with you right beside me 
Like all of this was just some twisted dream 
I’d hold you closer then I ever did before 
And you’d never slip away 
And you’d never hear me say

I remember the day you told me you were leaving 
I remember the makeup running down your face 
And the dreams you left behind you didn’t need them 
Like every single wish we ever made 
I wish that I can wake up with amnesia 
And forget about the stupid little things 
Like the way it felt to fall asleep next to you 
And the memories I never can escape 
'Cause I’m not fine at all

No I'm really not fine at all
Tell me this is just a dream

'Cause I’m really not fine at all.
Dopiero teraz zauważyłam, że w pokoju zgromadzili się wszyscy. W sumie tylko Julia i Louis wiedzieli, o co chodzi z tą piosenką. To była NASZA ulubiona piosenka. Moja i mamy znaczy się. Zawsze razem ją śpiewałyśmy. Zresztą moja i Julii również była. Wszyscy stali w osłupieniu.
- Ładnie. - odezwała się ciocia Hania. Odpowiedziałam jej uśmiechem.
- Chyba, tak trochę przywłaszczyłam sobie twoją gitarę. - powiedziałam do dziadka.
- Od dawna na niej nie grałem, zapomniałem, ze w ogóle ją mam. - powiedział śmiejąc się. Usiadł obok mnie.
- Widać, że masz talent po mnie. - powiedział obejmując mnie ramieniem. Znowu blado się uśmiechnęłam. Tak naprawdę to teraz miałam ochotę się rozpłakać. Wszyscy rozeszli się. Dziadek również poszedł. Chwilę posiedziałam i poszłam do mojego pokoju. Ubrałam się w piżamę i poszłam spać. Sen, niestety nie przyszedł szybko i leżałam w łóżku rozmyślając. Po jakiejś godzinie zasnęłam.

_____________________________________________________

Dziękuję za komentarze. Piosenka to 5 Seconds of Summer Amnesia, jakby ktoś był ciekawy. Dziękuję za przeczytanie <3

Libster Awards #2

Zostałam nominowana przez Nie kochaj moc­no, bo przyj­dzie niena­wiść, nie niena­widź moc­no, bo przyj­dzie miłość z bloga http://hatred-and-mabye-love.blogspot.com  za co bardzo dziękuję i jest mi miło <3

Pytania do mnie:
1. Jak masz na imię?

Marita.

2.Co skłoniło cię do pisania bloga?

Miałam różne tematyczne blogi, ale stwierdziła, że spróbuję z opowiadaniem. Pierwsze podejścia były złe, ale potem się udało. :)

3. Gdybyś mogła przenieść się w czasie, gdzie byś się przeniosła?

Nie mam pojęcia. Chciałabym zobaczyć, jak żyło się bez telefonów i komputera.

4. Jaki serial jest twoim ulubionym?

Nie mam ulubionych seriali, ja oglądam strasznie dużo seriali i nie mam jakiegoś ulubionego.

5. Ulubiona bajka z dzieciństwa?

Z tego wczesnego dzieciństwa to Teletubisie XD, a później Atomówki :)

6. Ulubiona potrawa?

Spaghetti :)

7. Czy twoi przyjaciele wiedzą, że piszesz bloga?

Wiedzą, ale nie czytają.

8. Co byś zrobiła gdyby jutro miał być koniec świata?

Pewnie pogodziłabym się z wszystkimi, z którymi jestem skłócona i powiedziałabym chłopakowi, w którym jestem zakochana, to co czuję.

9. Za co lubisz 1D?

Za wszystko. Za to, że ich piosenki poprawiają mi humor, że uświadamiają mi, ze jestem wyjątkowa.

10.  Jakiej muzyki słuchasz?

Jestem otwarta na propozycje. Mogę posłuchać rocka, albo metalu, chociaż nie przepadam. Mogę słuchać JB, albo Seleny, albo w ogóle czegoś innego. Słucham wszystkiego.

11. Co uważasz o ludziach, którzy się tną?

To są najzwyklejsi ludzie z ciężkimi problemami i bólem psychicznym, który koją bólem fizycznym. Moim zdaniem powinno się takim ludziom pomagać.

Nominuję:
http://destroyer-zayn-malik.blogspot.com/
http://i-live-only-for-youxoxo-niallhoran.blogspot.com/
http://sometimes-we-forget-who-we-are.blogspot.com/
http://never-ending-love-zaynmalikxoxo.blogspot.com/
http://so-i-waited.blogspot.com/
http://fanfiction-zayn-malik-angel.blogspot.com/
http://sadlifelouisonedirection.blogspot.com/
http://dangerousliamonedirection.blogspot.com/

Moje pytania:
1. Jaka jest twoja ulubiona piosenka 1D?
2. Do jakich fandomów jeszcze należysz?
3. Czy wyobrażasz sobie, żeby twój blog był nr. 1 w Polsce?
4. Co sądzisz o hejterach?
5. Co byś zrobiła, gdyby twój chłopak okazał się hejterem 1D?
6. Jaki jest twój ulubieniec w 1D?
7. Dlaczego on?
8. Jak promujesz swojego bloga?
9. Czy twoi przyjaciele czytają to opowiadanie?
10. Skąd czerpiesz wenę?
11. Czy masz rodzeństwo?


niedziela, 27 lipca 2014

Rozdział 9 "Muszę stawić czoła lękom"

Ruszyłam się z miejsca i poszłam dalej. Nawet nie wiedziałam dokąd...


Najzabawniejsze było to, ze w ogóle nie byłam śpiąca. Chodziłam po całej wsi i w ogóle się nie męczyłam. Przypomniały mi się stare czasy, kiedy jeszcze żył mój tata i byliśmy sami. Potem wyjechaliśmy do Londynu. Tata poznał mamę Lou, pobrali się i jakoś tak wyszło. Potem mojego tatę postrzelono, kiedy miał ważną akcję. I mama Louisa zajmowała się mną jak własną córką. A potem ona też zmarła... Jej pogrzebu po prostu nie zniosę. Jeśli pójdę na ten pogrzeb, to zadźgam się nożem, albo powieszę, a ona by tego nie chciała, więc lepiej będzie jak ucieknę.


*** Oczami Julii ***


Kiedy tylko się obudziłam spojrzałam w stronę łóżka Kai, ale jej tam nie było. Może wstała pomyślałam. Wyszłam z łóżka i poszłam do łazienki. Nie ma jej. Czyżby już jadła śniadanie? Zeszłam do kuchni. NIE?! To gdzie ona jest do cholery?! Wyszłam na dwór. Rozejrzałam się po ogrodzie. Nie było jej tam. Kurwa mać. Wbiegłam jak poparzona do domu i poszłam do pokoju Louisa, Zayna i El.
- Louis! - krzyknęłam, tak głośno, że Zayn spadł z łóżka, a Eleanor uderzyła się czołem o czoło Lou.
- Czego się drzesz jak opętana? - zapytał Zayn leżąc na podłodze.
- Kai nie ma, nigdzie. Szukałam wszędzie, w łazience, kuchni, ogrodzie. Nie ma zniknęła. - Louis patrzał na mnie osłupiały. - Pewnie ją przerosło to wszystko. -dodałam. Louis w odpowiedzi kiwnął głową. 
- Ubierz się i pójdziesz jej poszukać, a ja zajmę się pogrzebem. - kiwnęłam głową i wyszłam z pokoju. Poszlam sie ubrać. Umalowałam się i rozpuściłam włosy. Poszłam na poszukiwanie Kai. 



*** Oczami Kai ***

Stanęłam na jakiejś łące zastanawiając się, co właściwie w tej chwili robię. Uciekam, miałam nie uciekać. Obiecałam tacie, że będę dzielna i będę mierzyć się z problemami. Jeśli tam nie przyjdę, to go zawiodę. Do uroczystości zostało 20 minut. W pośpiechu wróciłam do domu. Niestety nikogo tam nie było, ale wiem, gdzie babcia chowa klucze. Otworzyłam drzwi i w pośpiechu wbiegłam do pokoju. Ubrałam się i umalowałam. Włosy rozpuściłam. Wyszłam na drogę i udało mi się zatrzymać taxi. Podałam adres i już po chwili byłam na miejscu.

*** Oczami Louisa ***

Na teren cmentarza wchodziła właśnie Julia. Podeszła do mnie, była smutna. Wiedziałem, że nie ma dobrych wieści.
- Nie znalazłam jej, przepraszam. - powiedziała cicho. Objąłem ja ramieniem nic nie mówiąc. Nagle zobaczyłem Kaję. Wyszła przed wszystkich i zaczęła przemowę.
- Na początku powinnam przeprosić za moje zachowanie i spóźnienie. Ale to tylko dlatego, że przez chwilę cała ta sytuacja mnie przerosła. Jeszcze wczoraj nie wyobrażałam sobie, że stanę tutaj i będę do was cokolwiek mówiła. Myślałam, że uda mi się jakoś uciec od tej uroczystości, ale dzięki pomocy mojego taty zrozumiałam, że nie mogę uciec. Muszę stawić czoła lękom. Więc stawiam im czoła. - widać było, że się denerwuje. - Nie wiem co mogę powiedzieć, o mojej mamie. Przecież nie powiem, że bardzo ją kochałam i była dla mnie jak biologiczna matka, chociaż tak było, ale to zbyt oklepane. To moze chociaż powiem, że wiele jej zawdzięczam i była najlepszą macochą jaką można sobie wyobrazić. - po jej policzku spłynęła pojedyncza łza. - Przepraszam, ale nadal nie dociera do mnie, że to już koniec. Że nigdy nie usłyszę jej głosu i że już jej nie zobaczę. Nikt z tutaj zebranych, nie zrozumie, co tak na prawdę teraz czuję, nawet gdybym dokładnie to wytłumaczyła. Bo żadna osoba, która tutaj jest nie doświadczyła tego co ja. Ja... Nie wiem co mogę więcej powiedzieć. Mam nadzieję, że teraz jest szczęśliwa tam gdzie jest. I mam nadzieję, że jej nigdy nie zawiodę. - Kaja rozpłakała się. Każdy był poruszony jej przemową. Nawet Zayn nie mógł nic wykrztusić. Patrzyłem na nią w osłupieniu. Kaja wzięła swoją gitarę i zaczęła grać. Już wiedziałem co zaśpiewa. To piosenka, którą mama kochała. Hallelujah. Poradziła sobie świetnie z tą piosenką. Kiedy skończyła miałem ochotę oklaskiwać ją, ale chyba nie wypada. Co? Dziewczyna podeszła do mnie.
- Przepraszam, stchórzyłam. - powiedziała patrzac na swoje stopy.
Z jej oczu spływały łzy, kapiąc z jej nosa na jej czarne buty.
- Nie szkodzi. - powiedziałem przytulając ją do siebie. - Wiesz, że też chciałem wczoraj uciec? - zapytałem.
- Serio? - uśmiechnęła się delikatnie.
- No, ale stwierdziłem, że nie mogę. - powiedziałem. - Mama byłaby z ciebie dumna. - wypaliłem po chwili ciszy. Kaja uśmiechnęła się delikatnie ponownie spuszczając głowę. Jej łzy moczyły całe buty i rozmazywały makijaż. Poczułem zimną kroplę deszczu na moim nosie. Kaja podniosła głowę i spojrzała w chmury. Po chwili jednak opuściła ją z powrotem, a ja spojrzałem na nią pytajaco.
- Zły pomysł. - powiedziała do mnie mrugajac kilkakrotnie. Uśmiechnąłem się mimowolnie.
Kiedy byliśmy już na stypie deszcz dudnił w parapety. Kaja siedziała cicho bawiac się palcami. Czasem kiedy Julia coś do niej mówiła uśmiechała się blado.
Przed jej nosem stały ulubione dewolaje z frytkami, które nałożyła dla niej Julia. Nawet ich nie dotknęła. Tak jak rosołu. Czasem prosiła, żeby ktoś podał jej wodę nic więcej. Mam nadzieję, że dni spędzone tutaj pomogą jej wrócic do siebie.
- No zjedz coś - Julia podniosła głos, przez co wszyscy, oprócz Kai zwrócili na nią uwagę. - Kaja. - powtórzyła.
- Co? - Kaja też podniosła głos całkowicie zwracając uwagę na swoją przyjaciółkę.
- No zjedz coś, martwię się. Nie możesz się przecież zagłodzić. - powiedziała łagodniejszym tonem łapiąc jej rękę. Kaja spuściła głowę. - Proszę - szepnęła Julia, również spuszczajac głowę. Kaja cicho westchnęła i chwyciła sztućce. Zaczęła powoli jeść. Julia miała na nią niesamowity wpływ. Kaja wskoczyłaby za nią w ogień. Zresztą Julia za Kają też.
Julia siedziała w ciszy obserwując moją siostrę z delikatnym uśmiechem. Spojrzałem na moich przyjaciół. Zayn siedział obok Kai, Niall obok Julii, Liam i Harry siedzieli obok mnie. W pewnym momencie Zayn rzucił frytką w Kaję. Dziewczyna zignorowała jego zaczepkę i zjadła frytkę leżącą na jej kolanach. Kiedy Zayn rzucił w nią drugą frytką Kaja wyszła nie zważając na padający deszcz. Julia przeniosła się na krzesło Kai.
- Brawo geniuszu. - powiedziała uderzając go w tył głowy.

*** Oczami Kai ***

Siedziałam na mokrej ławce pozwalajac, żeby krople łez mieszały się z deszczem. W pewnym momencie poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu. Szybko odwróciłam się i zobaczyłam...... ZAYNA?! No bez jaj. Już prędzej spodziewałabym się Świętego Mikołaja... W lipcu. O ironio. Mulat zdjął z siebie swoją marynarkę i przykrył mnie nią. Usiadł obok mnie. Co do cholery?!
- Czego chcesz? - zapytałam w końcu. Chłopak spojrzał na mnie i szeroko się uśmiechnął. Wow, jego uśmiech jest prześliczny. Zaraz, Kaja o czym ty gadasz? W nim nic nie jest śliczne. Bo wszystko w nim jest prześliczne.
- Zamknij się. - powiedziałam do siebie.
- Co? Nic nie mówilem.- kurwa Kaja nie na głos. 
- Nie do ciebie. - powiedziałam cicho.
- Kłótnia z podświadomością? - zapytał unosząc jedną brew ku górze z uśmiechem. Kiwnęłam głową.
Między nami nastąpiła cisza. Przytłaczająca cisza.
- Wiesz.. mój ojciec zostawił nas, kiedy się urodziłem. - powiedział w końcu. Czemu mi to mówi?
- Jesteś jedynakiem? - zapytałam.
- Nie, mam starszą siostrę i młodszą. - jak? Skoro jego ojciec wybył kiedy Zayn się urodził. - Moja mama  związała się przelotnie z takim jednym kolesiem, ale po narodzinach Nicole, sprawa go przerosła i odszedł. Więc mama wychowuje ją sama. No bo ja wybyłem, Amanda też i one dwie zostały same. - wytłumaczył. - Nie miałem łatwego życia. Tak jak ty. - chłopak cały czas na mnie patrzył.
- Dlaczego mi to mówisz? - zapytałam odwracając się w jego stronę.
- Nie wiem. Chciałem, żebyś się czegoś o mnie dowiedziała. - powiedział wzruszając ramionami. - A tak w ogóle to chciałem cię przeprosić. - powiedział w końcu. 
- Czyli już nie będziesz mi podnosić cisnienia? - zapytałam przygaszona.
- No co ty, ale przeproszę cię raz na jakiś czas, żeby mieć czyste konto i móc znowu zacząć. - powiedział.
- Fajnie, bez tego byłoby nudno. - powiedziałam uśmiechając się. Zayn odwzajemnij ten gest. Nigdy się do mnie tak szczerze nie uśmiechał. Przeraża mnie to. Mulat wstał i zmierzał w stronę sali.
- Marynarka. - powiedziałam wymachując za nim ubraniem.
- Jeśli zamierzasz tu jeszcze siedzieć to ją załóż i oddaj mi potem. - wykonałam jego polecenie. Wtuliłam się w marynarkę. Czułam jej zapach. Perfumy i papierosy. Mmm jak przyjemnie.

sobota, 26 lipca 2014

~ Libster Awards ~

Mój blog został nominowany do Libster Awards przez:  http://iwanttobewithyou1d.blogspot.com/

Nominacja do Libster Awards jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody, należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która cię nominowała. Następnie ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym ) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga który cię nominował.

Pytania od: http://iwanttobewithyou1d.blogspot.com/
1. Co najbardziej lubisz robić ?
2. Ile masz lat ?
3. Dla czego zaczęłaś pisać ?   
4. Co cię inspiruje ?
5. Jak bardzo kochasz idola/i ?
6. Co cię najbardziej denerwuje ?
7. O czym marzysz ?
8. Czy kochasz pisać ? 
9. Co byś chciała robić w przyszłości ?
10. Lubisz śpiewać ?
11. Co musi mieć twój idealny chłopak ?

Odpowiedzi
1. Najbardziej lubię spotykać się z przyjaciółmi.
2. 14
3. Szczerze mówiąc, to sama nie wiem, wiele razy czytałam opowiadania o Zaynie Maliku i pomyślałam, że spróbuję i spróbowałam.
4. Inspirują mnie inne opowiadania. Czasem czerpię pomysły z jakiś filmów, albo seriali.
5. Ciężko jest to wytłumaczyć, ale bardzo ich kocham, są dla mnie wzorem i zawsze słucham ich piosenek kiedy mam gorszy dzień i bardzo chciałabym ich zobaczyć. Nie wydaje mi się, żebym była jedną z tych fanek, które ingerują w ich życie prywatne, czy coś kocham ich i gdybym zobaczyła 1D w moim mieście strasznie bym się cieszyła, zle nie tweetowałabym o tym na tweeterze. Bo przecież maja swoje wałsne życie i chcieli  zrobić zakupy czy coś, a będzie im w tym przeszkadzał tłum fanek przeze mnie.
6. Najbardziej denerwuję mnie kiedy ktoś kto był dla mnie najważniejszy nagle przestaje się do mnie odzywać i nie wiem czy to moja wina, czy to ta osoba coś zrobiła.
7. Marzę, zeby kiedyś wyjechać do Londynu.
8. Kocham, to chyba za mocne słowo, ale lubię pisać. Nie robię tego z przymusu.
9. W przyszłości chciałabym być prawnikiem.
10. Lubię śpiewać. Codziennie zamykam się w pokoju i śpiewam jakieś piosenki, bo się wstydzę śpiewać przy kimś.
11. Mój idealny chłopak musi mieć umiejętność rozbawiania mnie, kiedy jestem smutna. 

Moje pytania: 
1. Jaka jest Twoja ulubiona piosenka 1D?
2. Do jakich fandomów należysz? (Oprócz Directioner)
3. Jaki jest twój ulubiony smak lodów?
4. Co zainspirowało cię do rozpoczęcia pisania?
5. Czy czytasz inne opowiadania?
6. Skąd czerpiesz inspiracje do nowych rozdziałów?
7. Do której klasy pójdziesz po wakacjach?
8. Lubisz taniec?
9. Jesteś Larry Shippers czy Elounor Shipper?
10. Kto jest twoim ulubieńcem?
11. Jak powinien wygladać twój wymarzony chłopak i jakie powinien mieć cechy charakteru?

Nominuję:
1. http://dangerous-live-zayn-malik.blogspot.com/
2. http://www.world-of-holly-and-1d.blogspot.com/
3. http://walking-death1.blogspot.com/
4. http://onemoments-twoworlds-zayn-fanfiction.blogspot.com/
5. http://warriorisback.blogspot.com/
6. http://hateleadstothelove.blogspot.com/
7. http://company-arrangements.blogspot.com/
8. http://irrational-thinking1.blogspot.com/
9. http://all-you-love-hurts-and-breaks-you.blogspot.com/
10. http://storyofone-direction.blogspot.com/
11. http://swiat-wedlug-wariatek.blogspot.com/


niedziela, 20 lipca 2014

Rozdział 8 "Zdałam sobie sprawę, że nie mogę być jutro na tym pogrzebie"

Kiedy byliśmy już na lotnisku wszytkie formalności poszły sprawnie i mogliśmy szybko wsiąść do samolotu. 


 Chciało mi się spać, ale byłam zbyt podekscytowana żeby zasnąć. W samolocie, cały czas rozmawiałam z Julią i śmiałam się, szkoda, ze ona nie może zostać ze mną w Polsce...

***

Nawet nie zorientowałam się, kiedy byliśmy już w Polsce. Na miejscu czekały na nas trzy taksówki. Ja wsiadłam do jednej z Louisem Julią i jej rodzicami. Mam już dość tego dnia. Chcę iść spać.
- Noo... To jak tam z Zaynem ci się układa? - wypaliła Julia.
- Ty weź mnie nie denerwuj, bo się schawtuję. - powiedziałam.
- Coś mnie tu łaskocze. - dotknęła swojego brzucha.
- I tu i tu i tu i tu i tu i tu.- zaczęła mnie łaskotać.
- Dobra, dobra. Uspokój się. - powiedziałam, kiedy mogłam cokolwiek powiedzieć. - Jesteś dziwna. - powiedziałam po krótkiej chwili.
(UWAGA UWAGA ZACZNIE SIĘ " M JAK MIŁOŚĆ" XD)
Po niedługiej chwili dojechaliśmy do Grabiny, gdzie wszyscy mieli dziś przenocować. Kiedy tylko przyjechaliśmy z domu wyszła moja babcia by nas przywitać.
- Dziecko drogie, jak ja cię dawno nie widziałam. - powiedziała tuląc mnie do siebie. - Jak ty urosłaś. Ostatnim razem gdy cię widziałam, biegałaś z Natalką po ogrodzie. - uważnie mi się przyglądała. Kiedy podeszła do Julii skorzystałam z okazji i poszłam przywitać się z dziadkiem, który stał na werandzie.
- Zmęczona jesteś co? Podróż długa to nie ma się co dziwić. - powiedział na przywitanie.Przytuliłam go i odeszłam. W drzwiach zobaczyłam mojego kuzyna Mateusza, Natalię i Ulę. (Boszz nie wierzę w to co piszę XD)
- Hej młody. - przywitałam się czochrając mu włosy.
- Cześć dziewczyny. - nie trudno jest nam się dogadać, bo jesteśmy w tym samym wieku.
- Gdzie Marek? -zapytałam rozglądając się.
- Tutaj. - usłyszałam głos za plecami.Odwróciłam się i zobaczyłam mojego wujka we własnej osobie.
- Cześć wujku. - powiedziałam przytulając go. (TUTAJ HANKA ŻYJE I MA SIĘ DOBRZE). Za nim szła ciocia Hania i również mnie przytuliła. Stanowczo za dużą mam tą rodzinę.
- Wejdź do domu. Zrobiłam pierogi. - powiedziała moja babcia.
- O Boże. - powiedziałam po czym zniknęłam w drzwiach. Pierogi mojej babci były najpyszniejsze na całym świecie. Kocham te pierogi. Na szczęście w domu nie było nikogo więcej. Po chwili wszyscy byli już w domu. Pomogłam babci przy przygotowaniu stołu do obiadu.
- Ale jestem głodna. - powiedziałam kiedy usiadłam do stołu.
- Jedz, a dupa rośnie. - skomentował Zayn, przez co zadławiłam się kawałkiem pieroga.
- Jaki ty jesteś głupi. - powiedziałam.
- Tak zganiaj na mnie, a tak w ogóle...
- Cicho bądźcie. Czy wy zawsze musicie się kłócić? - powiedział Lou.
- On zaczął. - powiedziałam.
- Jasne zganiaj na mnie.
- Stul twarz. - ucięłam i wróciłam do jedzenia. Kochałam spędzać w tym domu wakacje jako mała dziewczynka. Zawsze biegałam po ogrodzie z psem, ale to było kiedyś, a teraz jest teraz i nic się już nie zmieni.
Kiedy wszyscy skończyli jeść pomogłam babci w zmywaniu i poszłam do przydzielonego mi pokoju. Dzieliłam go z Julią.
- Ja pierwsza idę do łazienki. - powiedziałam po czym wyszłam z pokoju. Ubrałam starą bluzkę Louisa i majtki. Wróciłam do pokoju i usiadłam na łóżku.
- Dlaczego ty to robisz? - zapytała Julia wskazując na nowe blizny na moich rękach.
- Bo sobie kurwa nie radzę - powiedziałam. - Mam dość. - dodałam po chwili ze łzami w oczach.
- Ja wiem, ale gorsze rzeczy razem przechodziłyśmy. - dobrze wiedziałam o co jej chodzi. Wy nie wiecie? David i te sprawy. No to tyle.
Pomyślałam o jutrzejszym pogrzebie. Louis wszystko już załatwił. Umówiliśmy się, ze przemówię i zaśpiewam jedną piosenkę. Strasznie się boję. Jeszcze nie wiem co zaśpiewam. Mama zawsze lubiła kiedy śpiewałam.
- Wszystko w porządku? - zapytał Louis wchodząc do "naszego" pokoju.
- Tak, zamyśliłam się. - powiedziałam odwracając się w jego stronę.
- Nie martw się. Wszystko będzie dobrze. Dasz sobie radę. - kurwa ten człowiek znowu czyta mi w myślach. Zaczynam się go bać.
- Może i tak, ale...
- Wiem, nie denerwuj się jestem przy tobie. - powiedział łapiąc moje ręce.
- Nawet nie wiesz jak bardzo jestem z tego powodu szczęśliwa. - delikatnie się uśmiechnęłam. - Nie wiem co bym zrobiła, gdybym była teraz sama. - usłyszałam chrząknięcie.
- Nie żeby coś, ale jestem jeszcze ja. - we framudze drzwi stała Julia, która zrobiła podkówkę z ust.
- Wiem przecież. - powiedziałam. - Nie truj mi. Co ja twoja żona? - zapytałam śmiejąc się.
- Gorzej. - usiadła obok mnie. - Moja przyjaciółka. - powiedziała.
- Fajnie, że jesteście. - przytuliłam ich. - Nie wiem co by bez was było.
- Lipa. -  powiedziała Julia śmiejąc się. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Dopiero teraz Louis zwrócił uwagę na moje ręce i cicho westchnął. Pocałował moją prawą rękę. Automatycznie zrobiło się jakoś cicho.
- Dobra, idźcie spać, bo musicie się wyspać. - powiedział Louis wychodząc. - Dobranoc. - dodał w drzwiach.
- Dobranoc. - odpowiedziałyśmy razem.
Położyłyśmy się do łóżek, a Julia zgasiła światło.
- Julia. - szepnęłam po 15 minutach. Nie odezwała się, czyli śpi. W całym domu było zupełnie cicho. Czyżby już wszyscy spali? A ja jedna nie mogę zasnąć. Przewracałam się z boku na bok jeszcze dość długo.
Wstałam i poszłam ubrać normalne ciuchy . Zdałam sobie sprawę, że nie mogę być jutro na tym pogrzebie.
Cicho wyślizgnęłam się z domu. poszłam w miejsce, gdzie zawsze chodziłam z tatą. Było to małe jeziorko. I nie było daleko.
Kiedy już tam przyszłam usiadłam przy brzegu.
- Może się utopię? - szepnęłam do siebie. Co się ze mną dzieje? Jestem zwykłym tchórzem. Uciec może każdy. Trudno, będę "każdy". Nie wrócę tam za żadne skarby. Nie wiem nawet co powiem. No bo co, że ją kochałam? Że byłą najlepszą macochą jaka można sobie wymarzyć? To takie głupie. A jeszcze mam coś zaśpiewać. To nie jest takie łatwe jak się wydaje. Chyba, ze to tylko dla mnie jest wszystko cholernie trudne.
Ruszyłam się z miejsca i poszłam dalej. Nawet nie wiedziałam dokąd...


__________________________________________________________________

Wiem, ze krótko, ale nie mam czasu, ani pomysłów. Przepraszam ;C  No i powiedzcie co myślicie. I co powinna zrobić Kaja. Ja już wiem. Może ktoś się domyśla? Kocham Was ♥♥

niedziela, 6 lipca 2014

Rozdział 7 " To dziś mam wrócić do Polski"

- Jeśli tak bardzo chcesz to po pogrzebie mamy możesz zostać w Polsce na ile zechcesz. - powiedział siadając obok mnie.
- Naprawdę? - zapytałam, a mój brat w odpowiedzi kiwnął głową. Mój przybrany brat właśnie stał się prawdziwym bratem.



 Siedziałam obok niego i nie wiedziałam co mu powiedzieć, byłam cholernie szczęśliwa, że wrócę do Polski. Po prostu go przytuliłam.

*** Dzień przed pogrzebem mamy Louisa ***



Obudziły mnie promienie słońca przedzierające się przez okna wprost na moją twarz. To dziś mam wrócić do Polski. Niechętnie wstałam i podeszłam do jednej z moich walizek. Miałam spakować tam resztę moich kosmetyków, jeszcze dwie piżamy (łącznie z tą którą miałam na sobie), szczoteczkę do zębów i szczotkę do włosów. Cieszyłam się na powrót do Polski. Postanowiłam pójść się umyć i w coś ubrać. Umyłam włosy i jeszcze mokre upięłam w kok. Zeszłam na dół. Tam byli już El i Louis.
- Jesteś głodna? - zapytała Eleanor na przywitanie.
- Nawet nie wiesz jak bardzo. - powiedziałam przeciągając się.
- To jedz. - wskazała na tosty. Wzięłam sobie pięć na talerz i nalałam soku do szklanki.
- Serio tyle zjesz? -El się zdziwiła.
- Ona tyle je. - powiedział Lou, dzisiaj jakiś przygaszony był. 
- Lou, wszystko w porządku? - zapytałam.
- Jeśli powiem, że tak to mi nie uwierzysz, prawda? -kiwnęłam głową.
- Więc nie.
- Co się dzieje?
- Martwię się. - uu coś poważniejszego. Spojrzałam pytająco. - Martwię się, że nie potrafię ci jej zastąpić. Nie będę potrafił rozmawiać z tobą o kobiecych problemach i o tym jak jakiś chuj złamał ci serce. Nie potrafię, nie wiem jak. - jeju jaki on uroczy. Mimowolnie się uśmiechnęłam.
- Nie musisz mi nikogo zastępować, najważniejsze, że będziesz w trudnych chwilach. A jeśli będę chciała porozmawiać o kobiecych problemach, zawsze mam El, albo Julię. 
- Tak, ale...
- Żadnych ale, jesteś chłopakiem i koniec, ale jesteś też moim bratem i chcę tylko wiedzieć, że przy tobie będę bezpieczna i kochana. Obiecaj mi to.
- Obiecuję.
- I to mi wystarczy. - wstałam i usiadłam mu na kolanach, przytulając się do niego. 
- Cieszysz sie, że jedziesz do Polski?
- Nawet nie wiesz jak. - powiedziałam. - Ale będę tęsknić jak tam zostanę. - dodałam.
- Eleanor, podasz mi tosty? - poprosiłam, dziewczyna przysunęła talerz z jedzeniem. 
- Nie wstaniesz? - zapytał Lou.
- Dzięki Louis, wiem, ze jestem gruba. - powiedziałam ironicznie.
- Nie chodzi o to, po prostu za chwilę przyjdą chłopacy. Liam ma nową dziewczynę i chciał nam ją przedstawić. 
- Ahaam. I przychodzą tu upić się i nażreć. Tak? - Louis się zaśmiał i kiwnął głową.
- Zrobimy ognisko. - powiedział. Zjadłam swoje tosty i poszłam pozmywać. Eleanor popatrzyła na mnie ze zdziwieniem.
- Umiem zmywać. - powiedziałam nie odwracajac się.
- Nic nie powiedziałam.
- Nie musiałaś. - usłyszałam pukanie do drzwi. Do domu weszło pięciu chłopaków i dziewczyna, która była prześliczna. Wszyscy usiedli na kanapie. Wytarłam ręce i poszłam do salonu. Usiadłam sama na fotelu.
- Księżniczka zaszczyciła nas swoja obecnością. Jak miło. - powiedział Zayn. Louis spojrzał na niego karcąco. 
- Księżniczka zaszczyciła nas swoją obecnością. Jak miło. - przedrzeźniłam go. Eleanor zaczęła się dławić śmiechem, a dziewczyna Liama cicho zachichotała. - El nie umieraj mi tu. Oddychaj. - powiedziałam z uśmiechem na ustach.
- No właśnie w tym problem, że nie mogę oddychać. - powiedziała ledwo. Nie mogła wydobyć z siebie już żadnego dźwięku i zaczęła klepać ręką w udo i wyglądała jak niedorozwinięta foka. Nawet tak była przeurocza. 
- Z czego ty się śmiejesz głupku? - zapytałam kiedy już się uspokoiła.
- Nie wiem. - znowu zachichotała.
- No to, że tak z buta zapytam.. - zdjęłam buta i zwróciłam się do brunetki o kręconych włosach. - Jak masz na imię. - dziewczyna zaśmiała się.
- Danielle. - założyłam buta z powrotem na miejsce. Ładnie. pomyślałam.
- Kaja. - powiedziałam. - To jest Eleanor, Louis Niall, Harry i Zayn. - wskazywałam na każdego po kolei. Kiedy doszłam do Zayna, wytknęłam mu język.
- Coś sugerujesz? - zapytał poruszając brwiami.
- Zayn. - Louis skarcił go.
- Zamknij się lepiej. - Liam dokończył. Delikatnie się uśmiechnęłam.
- To może obejrzymy jakiś film. - zaproponował Hazz.
- No ok, ale co? - zapytał Zayn.
- Ja to bym obejrzała komedie romantyczną. - Eleanor i Danielle pokiwały głowami.
- Chyba cię... - Zayn nie dokończył.
- Chyba mnie co? - zapytałam, on jednak się nie odezwał.
- Dobra to dajmy dziewczyną wybrać co chcą oglądać. - zaproponował Liam, a reszta się z nim zgodziła.
- Obejrzałabym.... - zaczęła Dan.
- Maraton... - powiedziała El.
- Step Up! - wykrzyknęłyśmy razem. Chłopcy zgodzili się, zresztą nie mieli wyboru. Przystąpili więc do poszukiwania płyt. My trzy natomiast poszłyśmy do kuchni po przekąski i picie. Zrobiłam pare kanapek i walnęłam sałatkę na szybko. Taka jestem kreatywna. W kuchni dużo się o sobie dowiedziałyśmy. Sporo się śmiałyśmy i dobrze bawiłyśmy się śpiewając do marchewek i tańcząc do piosenek z radia. Te dwie dziewczyny są naprawdę spoko, a Danielle nie jest taka cicha jak się wydaje. Wróciłyśmy do salonu z rękoma pełnymi jedzenia.
- Mogłyście wołać, pomoglibyśmy. - powiedział Lou kiedy tylko nas zobaczył. Chłopcy wstali i wzięli od nas zapasy. Wszystko położyli na stole. Korzystajac z okazji, szybko zajęłam miejsce Zayna. Mulat podszedł do mnie i chrząknął.
- Powinieneś pić jakiś syrop, albo brać tabletki, bo ta chrypa może źle wpłynąć na twoją sławę. - powiedziałam starajac się zachować powagę. Chłopak nie odezwał się, tylko złapał mnie za biodra, podniósł i położył na podłodze. Westchnęłam. Wstałam i usiadłam na kolanach Nialla, który usiadł na fotelu. Spojrzał na mnie pytajaco.
- Bez nerwów, nie wydrapię ci oczu. - powiedziałam.
- Kłóciłbym się. - powiedział Zayn. Przewróciłam oczami. Niall delikatnie się uśmiechnął. Louis włączył pierwszą częśc Step Up i w spokoju oglądaliśmy.
W pewnym momencie Niall zaczął się kręcić.
- Co ty odwalasz? - zapytałam.
- Chce mi się sikać. - powiedział. Szybko zeszłam z jego kolan i pozwoliłam mu wyjsć do łazienki. Usiadłam na fotelu i oglądałam w spokoju film. Kiedy Niall wrócił podniósł mnie, usiadł na fotelu i z powrotem siedziałam na jego kolanach.

***

Skończyliśmy nasz maraton i było dosć późno, więc o ognisku nie było mowy, bo musieliśmy szykować się na samolot. Niestety Danielle nie mogła z nami lecieć, ponieważ nie było dla niej biletu, a poza tym jutro tańczy na jakimś festynie czy coś w tym guście. poszłam do mojego pokoju i spakowałam rzeczy, których jeszcze nie spakowałam. Usłyszałam pukanie do drzwi wejściowych i szybko zbiegłam w dół, ale za późno, bo Zayn już je otworzył. Ujrzałam Julię i jej rodziców. W końcu przyjaźnili się z mamą. Julia widząc mnie wyminęła Zayna  i przytuliła się do mojej osoby. 
Kiedy wszystkich już przywitałam, poszłam do kuchni i wzięłam jabłko  i zaczęłam je jeść ( naprawdę?). Poszłam do salonu i dowiedziałam się, ze mamy juz wychodzić. Pobiegłam na górę po moje walizki i poszłam do przedpokoju. Wyszłam i zobaczyłąm trzy taksówki. Jechałam razem z Julią i jej rodzicami. 
Kiedy byliśmy już na lotnisku wszytkie formalności poszły sprawnie i mogliśmy szybko wsiąść do samolotu. 


_________________________________________________

Jak mijają wakacje? U mnie jest ok. Mam wiadomość! No bo przez jakieś dwa tygodnie będę na wiśniach zarabiać pieniądze i nie będę miałą czasu na pisanie bloga. No i prowadzę jeszcze jednego bloga http://to-ja-jestem-inna.blogspot.com/ , więc wejdźcie jeśli chcecie. I do zobaczenia? Do usłyszenia? Nie ważne... Trzymajcie się i nie puszczajcie! Kocham Was! <3

piątek, 4 lipca 2014

Ponad 1000 WYŚWIETLEŃ!

Jezuuu dziękuję Wam <3. Fajnie wiedzieć, że ktoś mnie czyta. Boże ryczę ;c; Jeju dziękuję ;*** Kocham Was. W nagrodę za te wyświetlenia zrobię imaginy z gifami.

1. Jesteś w szpitalu, bo skręciłaś kostkę.
Ty: Co z moją kostką?
Louis: Nie najlepiej.











2.  Ty: Liam jestem w ciąży.
Liam:

Ty: Żartowałam! XD
Niall i Harry: 

3.
Liam dał Zaynowi rady jak zaprosić Cię na randkę. Kiedy to zrobił zgodziłaś się.
Zayn: Dzięki Liam!

4. Wchodzisz do łazienki.
Ty: Co to kurwa jest?!
Liam: Mówiłem, zeby nie dawać im mydła w płynie.

5. Zayn: Louis schowaj się (T.I) idzie, mam ją zaprosić do kina, wszystko zepsujesz.

6. Harry: Nie odzywaj się, mam ją zaprosić na randkę.

7. Ty: Niall byłam w sklepie i chciałam kupić twoje ulubione ciastka, ale nie było.
Niall: 

8. Ty: Dan jak wyglądam w tej sukience?
Danielle: O mój boże wyglądasz świetnie!
Liam ją przedrzeźnia:

9. Zayn i Perrie: 
Ty:
Harry:

10. Ty: Niall zdjęcie ci robią
Niall:

11. Ty: Louis martwy gołąb
Louis: 

12. Uczysz Zayna tańczyć.
Ty i Zayn:


___________________________________________

nie wyszły najlepiej, ale się starałam... Sami oceńcie. Jutro mnie nie będzie, ale już niedługo pojawi się nowy rozdział <3 Jeszcze raz wielkie dzięki za te wyświetlenia... Kocham Was<3

sobota, 28 czerwca 2014

Rozdział 6 "Mój przybrany brat właśnie stał się prawdziwym bratem."

- Ughh... Trzeba go zdusić w zarodku, czyli po prostu poczekać na dobry moment i załatwić jego kumpli, a potem zająć się nim. - odpowiedziałam szeptem, chociaż wiedziałam, że gdyby coś się wydarzyło to na nich mogłam liczyć...


... Oni zawsze mnie bronili, bo nie jest trudno się domyślić, ze przez moją niewyparzoną mordę często wpadałam w tarapaty.
- Ej, a mówiłaś, ze masz chodzić do London Arts... - zmienił temat Jus.
- No, tak Louis mnie namawia i się zastanawiam... - odpowiedziałam nieśmiało.
- I moim zdaniem to bardzo dobrze, ze cię tam namawia! - krzyknęła Julia klaszcząc w dłonie.
- No nie wiem... Na wejściu, trzeba zaśpiewać trzy piosenki, a potem rozmawiasz z każdym nauczycielem, który cię oceniał osobno, a jest ich troje. Nie wydaje mi się, że to szkoła dla mnie.
- To jest szkoła jak najbardziej dla ciebie, chodzą tam utalentowani ludzie, jak ty, zawsze warto spróbować... A tak w ogóle Julia też powinna spróbować. - wtrącił Nick.
- Jak ona spróbuje to ja też. - powiedziałam
- Wyzwanie przyjęte. - odpowiedziała, parskając śmiechem.
- A tak w ogóle... To jak się mieszka w pałacu księżniczko? - zapytała Julia.
- Prosze cię... Żaden pałac zwykły dom...
- Dobra, dobra nie udawaj. - wtrącił Jus.
- No ok. Ten dom jest po prostu zajebisty! - krzyknęłam. - Taki gigantyczny, taki przestrzenny. Moje łóżko jest takie wygodne. A w ogóle w tym domu jest około 10 pokoi, kiedy szczerze powiedziawszy są nam potrzebne może 4. Wszystkie są takie giagantyczne, a mój to już zupełnie. Gigantyczna garderoba i łazienka. Mnóstwo prywatności. Cały pokój do mojej dyspozycji. Jest zajebiście, ale jednak czegoś brakuje. - ostatnie zdanie powiedziałam zupełnie tracąc animusz. Wręcz przeciwnie zaczełam smutnieć.
- Ojeju, biedna... - wszyscy mnie przytulili.
- Dobra, nie ma co się nad sobą użalać, stało się i koniec, widocznie tak miało być... Chodźcie wracamy do domu. - powiedziałam i wszyscy automatycznie się ruszyli.

***

Kiedy byliśmy już pod moim domem ciężko było nam się pozegnać, ale w końcu wzięliśmy się w garsć i kiedy miałam wchodzić do domu Justin zatrzymał mnie.
- Prawie bym zapomniał... Masz, bo moze ci się przydać. - powiedział wręczajac mi pistolet. Nie chciałam go brać, ale miał rację mógł mi się przydać w każdej chwili. - I nie waż ruszać się bez niego z domu. - dodał. Kiwnęłam głową, ucałowałam go w policzek i weszłam do domu chowajac pistolet pod kurtką.
- Cześć. - przywitał mnie Louis. Eleanor spała na jego ramieniu.
- Hej. Idę spać - powiedziałam.
- Nie jesteś głodna?
- Nie, bardziej jestem zmęczona. - bo byłam... Byłam zmęczona chowaniem tego cholernego pistoletu. Lou już się nie odezwał, wiec mogłam spokojnie odejsć. Jak z procy wbiegłam po schodach i znalazłam się w ciemnym pokoju. Cicho zamknęłam drzwi i zapaliłam światło. Zastanawiałam się gdzie schować to cholerstwo. Zajrzałam pod łóżko. Moja szkatułka! Czemu nie pomyślałam? Otworzyłam ją. Były tam tabletki na uspokojenie i dwie żyletki, też na uspokojenie. ;) A teraz znajdował się tam również mój pistolet.
- Przepraszam tato, za to co robię.- wyszeptałam patrząc w sufit. Poszłam do łazienki. Wzięłam długi prysznic i ubrałam piżamę, która składała się ze starej bluzy i dresowych szortów. Nie miałam problemów z zaśnięciem, wręcz przeciwnie zasnęłam po paru minutach.

***

Kiedy tylko się obudziłam usłyszałam kłótnię. Nie była to kłótnia Louisa i Eleanor. Była to kłótnia chłopaków. Co więcej Lou próbował ich uspokoić. Wstałam i wyjrzałam przez okno. Spore zachmurzenie i wiatr. Brr. Podeszłam do garderoby i wybrałam ciuchy. Upięłam włosy w kok i umalowałam się. Bez make'upu wyglądałam jak kaszalot.  Szybko zeszłam na dół.
- Co tu się kurwa dzieje?! - krzyknęłam widząc wskakujących sobie do gardeł trzech chłopaków i dwóch próbujących ich uspokoić. Na marne. 
- Nie interesuj się księżniczko. - powiedział Zayn, który jako jedyny zwrócił na mnie uwagę.
- Ok. Zabijcie się. - powiedziałam i powoli zaczełam odchodzić.
- Stój. - Eleanor złapała mnie za nadgarstek. - Jeśli możesz coś zrobić to zrób to błagam. Oni naprawdę się zaraz pozabijają.
- Czekaj. - powiedziałam zmierzajac w stronę kuchni. Wzięłam półtoralitrową butelkę coli i wróciłam do nich. 
- Co ty chcesz zrobić? - zapytał Louis.
- Na pewno nie będę tego pić - powiedziałam. - Słuchaj mnie - zwróciłam się do El. - Jak tylko wyleje na nich zawartość tej butelki zaczniesz ze mną piszczeć, tak dla pewności, zeby ich zupełnie zdezorientować - mówiłam szeptem chociaż w tym hałasie mogłam krzyczeć, a i tak nikt nie zwróciłby na mnie uwagi. eleanor pokiwała głową. Odkręciłam butelkę i wylałam na kłócących się chłopaków jej zawartość. 
Razem z Eleanor zaczęłyśmy piszczeć, bo jak przewidziałam chłopcy zaczęli się wydzierać, że to nowe ciuchy itp...
- Cicho bądźcie! - krzyknęłam. - Co się dzieje?
- Zapytaj... - odezwał się Niall
- Mówiłam cicho. -przerwałam mu. Wyglądali na zdezorientowanych. - Dobra, dobra żartowałam... Więc? O co chodzi?
- Najlepiej zapytać króla Harrego... - odezwał się znowu Niall. Patrzyłam na nich zdezorientowana i czekałam na odpowiedź któregoś z nich. Coraz bardziej zaczynałam się denerwować.
Patrzyłam z jednego na drugiego. Zaczęłam tupać noga wyczekująco.
- Przed chwilą mieliście kurwa tyle do powiedzenia. - zauważyłam. - Harry. - zwróciłam się do niego. - Chodź, pogadamy na spokojnie o co chodzi. - powiedziałam wyprowadzajac go za rękę z salonu. Weszliśmy do mojego pokoju. Trzasnęłam drzwiami i przysunęłam krzesło do łóżka, tak żeby usiąść na przeciwko Harrego. 
- Wiec o co chodzi? - zapytałam.
- Chłopacy uważają, że gwiazdorzę. - powiedział prosto z mostu.
- Mhhm i to cię uraziło co? - kiwnął głową.  - A jeśli to prawda. - zasugerowałam. - Bo jest takie malutkie, maluteńkie prawdopodobieństwo, że gwiazdorzysz. - powiedziałam. Chłopaka zamurowało.
- Ja nie gwiazdorzę! - krzyknął. 
- Dobra, dobra. Nie unoś się, ja tylko sugeruję. No spójrz to twoi przyjaciele i raczej nie powiedzieliby ci tego w oczy, jeśli tak nie jest. Tak mi się wydaje przynajmniej, ale co ja tam moge wiedzieć. Czyli ty uważasz, że nie gwiazdorzysz, tak?
- Tak. 
- To wpuszczę dwoje chłopaków z zespołu i poznamy ich zdanie, ok?
- Ok. - wpuściłam do pokoju Nialla i Zayna, w końcu to oni się z nim kłócili, potem jeszcze poznam wersje tych dwojga, którzy chcieli ich uspokoić.
- Dobra, więc Harry powiedział, że uważacie, iż on gwiazdorzy. Na jakiej podstawie tak myślicie? - zapytałam.
- Jakie wzniosłe słowa. - skomentował Zayn.
- Czegoś się  w końcu uczyłam w szkole. - odpowiedziałam - Więc. - ponaglałam machając rękoma.
- Więc.. - zaczął Zayn. - Harry uważa się za najważniejszego w tym zespole... - Harry chciał mu przerwać, ale go uciszyłam.
- Czemu tak myślisz? - zapytałam.
- Czemu? Cały czas chce mieć jak najwięcej solówek w piosenkach i grozi odejściem z zespołu.
- Co? Harry serio? - zapytałam.
- Święty król ci nie powiedział. - Zayn udawał zdziwienie.
- Dobra, nie mogę rozmawiać tylko z waszą trójką. - podeszłam do drzwi i zawołałam Lou i Liama, ale za to wyrzuciłam z pokoju Harrego.
- Dobra chłopaki, powiedzcie co chcecie zrobić z Harrym?  - zapytałam.
- To powinna wiedzieć chyba pani psycholog. - powiedział Zayn
- Zamknij się. - skarcił go Liam. - Ona chce nam pomóc.
- Rozmawialiście z nim? Ale tak szczerze.
- Nie.
- To pokłóciliście się z nim nawet szczerze z nim nie rozmawiając?! - krzyknęłam.
- No jakoś tak wyszło... - tłumaczył Liam.
- Ok, ok Kaja spokojnie, to tylko chłopacy - mówiłam do siebie. Z powrotem wpuściłam Harrego.
- Chłopaki, przyjaźnicie się, szaleją za wami dziewczyny, a wy kłócicie się, bo coś wam się wydaje. Ok, Harry nie powinien chcieć mieć najwięcej solówek z całego zespołu i nie powinien straszyć resztę chłopaków, tym , że odejdzie z zespołu. Moim zdaniem przyjaciel, nie powinien chcieć być lepszy od reszty przyjaciół, a reszta przyjaciół, powinna z nim o tym na spokojnie porozmawiać, a nie od razu się  kłócić. Jesteście przyjaciółmi tak? Simon połączył was w jedną całość, żebyście coś osiągnęli, a nie po paru latach przebywania razem w zespole kłócili się o byle co. Chyba, że chcecie powiedzieć "papa" karierze.
- Najgorsze jest to, że ona ma rację. - skomentował Zayn.
- Taka prawda. - powiedział Lou.
- Skąd ty to wiesz? - zapytał Liam. - Ta gadka, jak psychologa..
- W szkole, często przebywałam u pani pedagog. - powiedziałam szczerząc się. Zayn się zaśmiał. - Nie myśl sobie... Pisałam wypracowanie o pracy pedagoga i siedziałam u niej całe dnie przez dwa tygodnie. - zaśmiałam się. - A najlepsze było to, że nic nie musiałam przepisywać od kolegów. - dopowiedziałam.
- Kaja idziemy na zakupy. Teraz. - Eleanor wpadła do pokoju jak torpeda.
- Co cię oswieciło? - zapytałam śmiejąc się.
- Nie szczerz się na zakupy idziemy, ciuchów nie mam, a w lodówce też pustki. 
- Dobra, dobra. Daj mi pięć minut. - powiedziałam, a Eleanor razem z chłopakami się rozeszli.  Stwierdziłam iż muszę się przebrać i zmienić fryzurę. Wybrałam, więc ciuchy i nawet nie szłam do łazienki. Zrobiłam kreski i uczesałam włosy przed lustrem mojej małej toaletki. Popsikałam się perfumami i zeszłam na dół gdzie Eleanor czekała na mnie ubrana w to.
- Gotowa jesteś? - zapytała widząc mnie w salonie. W odpowiedzi kiwnęłam głową.
- Zabieram auto. - powiedziała El machając kluczykami przed oczami Lou i szybko wybiegając z salonu trzymając moją dłoń.
- Mogę prowadzić? - zapytałam robiąc oczy szczeniaczka.
- Nie masz prawa jazdy. - zauważyła.
- No proszę, do galerii nie jest tak daleko.
- Ok. - powiedziała dajac mi kluczyki. Wsiadłam do czarnego Forda Mondeo i poczekałam na El.
- Zapnij pasy. - upomniała mnie. Odpaliłam i ruszyłam. Postanowiłam pojechać dłuższą drogą i trochę lepiej poznać sie z samochodem. Jechałam szybko, bo kocham szybką jazdę. Widać, że Eleanor to nie przeszkadzało. Kiedy dojechałyśmy na miejsce El nie denerwowała się, ze pojechałam dłuższą drogą, ani, że przycisnęłam gazu. Nieźle zaszalałyśmy, kupiłyśmy mnóstwo rzeczy. Kupiłam butybutybutybutybutykoszulębluzkęszortyszortyszortyspodnie i strój kąpielowy. Dość sporo nie? Ale mogło być gorzej. W drodze powrotnej Eleanor prowadziła i też mocno przyciskała pedał gazu. Wróciłam do domu zmęczona i kogo zastałam? Całą ekipę 1D. Przynajmniej się nie kłócą pomyślałam.
- Jesteście głodne? - zapytał Lou gdy tylko weszłyśmy do domu. - Zamówiliśmy pizzę.
- Nie mam ochoty na pizzę. - powiedziałam.
- To na co księżniczka ma ochotę? - zapytał Zayn kłaniając mi się.
- Mam ochotę usiąść w samolocie do Polski i spotkać się z rodziną. - odpowiedziałam popychając go i jednocześnie robiąc sobie przejście do schodów. Kiedy byłam już w moim pokoju głośno trzasnęłam drzwiami. Usiadłam na łóżku. Do pokoju wszedł Louis.
- Jeśli tak bardzo chcesz to po pogrzebie mamy możesz zostać w Polsce na ile zechcesz. - powiedział siadając obok mnie.
- Naprawdę? - zapytałam, a mój brat w odpowiedzi kiwnął głową. Mój przybrany brat właśnie stał się prawdziwym bratem.

______________________________________

PRZECZYTAJ MNIE!!
Jeśli właśnie tu jesteś i to czytasz, to błagam napisz w komentarzu chociaż kropkę. Dla Ciebie to tylko kropka, a dla mnie to coś bardzo ważnego. Po prostu chcę zobaczyć ilu Was jest i ilu mnie czyta, żeby wiedzieć czy pisanie tego ma sens.
Są wakacje, więc rozdziały mogą być rzadziej dodawane, ale będą dodawane, nie martwcie się, jeśli chcecie być na bieżąco to zaobserwujcie! <3

piątek, 20 czerwca 2014

Rozdział 5 "(...) Gdyby coś się wydarzyło to na nich mogłam liczyć"

Nikt mnie nie zatrzymał, bo wszyscy byli zbyt urazeni tym co przed chwilą powiedziałam...

Mam dość życia w tym pieprzonym domu... Dlaczego on się nie odezwał? Dlaczego żaden z nich się nie odezwał? To były jedyne myśli, które teraz miałam w głowie.


 Muzyka

*** Oczami Eleanor ***

- Wiesz co Louis? - chłopak spojrzał na mnie pytajaco. - Faktycznie jesteś pizda. Jak mogłeś nie obronić własnej siostry? - zapytałam. Chciał odpowiedzieć, ale mu przerwałam. - Pytanie retoryczne... - powiedziałam z ironią. Postanowiłam, ze musze z nią pogadać.Kiedy wchodziłam po schodach, minęła mnie Kaja ze łzami w oczach.
- Louis, ja nie mogę tak dalej. - powiedziała spokojnie. - To wszystko to dla mnie za dużo. Mam dość. A jeszcze kłócę się z najbliższą mi osobą. Tak nie moze być. Musimy w końcu pogadać - widać że była zdeterminowana, ale denerwowała się.
- O czym chcesz pogadać? - spytał zdezorientowany. Jaki on głupi.
- O wszystkim, o mamie, o twoim domu, o starym domu, o twoich przyjaciołach i na końcu o nas...
- Już się boję. - przerwał jej. Kaja rozejrzała się po salonie, w którym był cały zespół, ona, Dan i teraz też ja.
- Chłopaki, nie wyganiam was, ale... - powiedział Lou zmieszany. Zrozumieli, pożegnali się i poszli. Postanowiłam im nie przeszkadzać i również wyszłam. Uśmiechnęłam się delikatnie do Kaji już mnie nie było w salonie.

*** Oczami Louisa ***

Bałem się tej rozmowy. Siedziałem na kanapie i czekałem co nastąpi.
- Więc... Co z pogrzebem mamy? Skąd weźmiemy pieniądze? Gdzie ją po... pocho... pochowamy? W Polsce z tatą, czy tutaj? - zapytała, a łzy zaczęły jej spływać po policzkach, ale od razu je wytarła.
- Nie wiem, jeszcze kiedy dokładnie będzie pogrzeb, ale zamierzałem zadzwonić do zakładu pogrzebowego, żeby zabrać mamę ze szpitalnej kostnicy i powoli coś załatwiać. - Kaja kiwała głową. - Pieniędzmi się nie martw, ja sobie poradzę.
- Przestań, nie będziesz sam za to płacił. To nie jest tanie. 
- Jak chcesz mi pomóc, przecież nie zarabiasz...
- Ale będę, coś wymyślę...
- Co? - zapytałem zaciekawiony.
- Coś. - ja już ją znam, mówiła tak zawsze, kiedy nie potrafiła wymyślić nic lepszego. Nie ważne.
- Rób co chcesz. Ja sam mógłbym się tym zająć uparciuchu. - Kaja westchnęła zezłoszczona, ale nic nie powiedziała.
- Wydaje mi się, ze powinniśmy ja pochować z tatą. Tak chyba będzie w porzadku. - powiedziała po chwili ciszy. Pokiwałem głową. - W takim razie jedna sprawa już obgadana. - powiedziała i odetchnęła z ulgą. 
- Teraz wydaje mi się, zę powinniśmy ustalić jakieś zasady co do mojego domu. - powiedziałem. Moja siostra kiwnęła głową.
- No więc tak. W tym domu każdy kazdego szanuje. Jeśli coś ci nie pasuje, to mów to. Jeśli, chcesz zaprosić Julię, czy kogoś innego, mozesz, ale powiedz mi to. Jeśli wychodzisz to powiedz mi chociaż, o której wrócisz. I jeśli dałabyś radę, to nie kłóć sie za bardzo z moimi kumplami.
- Le to oni sami proszą sie o kłótnie. -spojrzałem na nia wymownie. - No dobra postaram się, ale to będzie trudne...
- I błagam cię, nie pal tutaj papierosów.
- Skad wiesz, że palę?
- Nie trudno to wywnioskować, czasem to po prostu czuć.
- No ok, postaram się, ale tego też nie obiecuję - westchnąłem, 
- Czyli zasady też ustalone? - zapytałem. Kaja kiwnęła głową.
- To co, ze starym domem? - zapytała.
- Nie wiem. Jakoś nie mam serca go sprzedawać. może jak bedziesz miała osiemnaście lat to tam zamieszkasz, a póki co go zostawimy. - widać, zę była z tego zadowolona. 
- To teraz chciałam porozmawiać, o twoich kumplach, bo mnie odrobinę denerwują. Każdy z nich w swój własny sposób. Liam tą swoja niewinnością, Niall tą swoją nachalnosćią, Harry, tą swoją cholerną pewnością siebie, a Zayn, on wkurza mnie całym sobą. Tym jaki jest. A ty dobrze wiesz jaki on jest.
- No wiem, potrafi być wkurzający, ale tak naprawdę jest miły.- Kaja przewróciła oczami. Nie zgadzała się ze mną, ale nie chciała się kłócić.
- no i co w związku z tym, ze cię wkurzają? -zapytałam wracając do tematu.
- No to, że chciałabym, żeby rzadziej tu przychodzili, jeśli to możliwe.
- Postaram się.
- Louis? 
- Mmm 
- Przepraszam, że sprawiam kłopoty i ze jestem jaka jestem, chciałabym być taka jak Eleanor. Słodka gaduła niesprawiająca problemów. - przytuliłem ją.
- Nie potrzebujemy drugiej Eleanor. Jesteś taka, jaka jesteś i taką cię kocham. Niska gaduła, o ostrym charakterze. Tka właśnie jesteś i jeśli komuś się to nie podoba to niech spierdala. - powiedziałem. Kaja odsunęła się ode mnie i uśmiechnęła się. 
- Jakoś sobie z tym wszystkim poradzimy. - powiedziałem.


*** Oczami Kaji ***

Kiedy uśłyszałam mój telefon, rzuciłam się w stronę schodów. Nieznany numer. Odebrać, czy nie? Odebrać? A co jeśli to ON? biłam się z myślami. Postanowiłam odebrać.
- Ha.. Halo?
- Już się bałem, ze nie odbierzesz skarbie. - no nie, kurwa.
- Nie jestem twoim skarbem. Pamiętasz? - starałam się, żeby mój głos brzmiał na opanowany, ale chyba mi nie wychodziło, bo cholernie się bałam tego kolesia.
- Jeszcze nie
- O co ci znowu chodzi?
- Nie pamiętasz? Jeśli ja nie mogę cię mieć, to nikt nie będzie cię miał, rozumiesz?
- Nigdy mnie nie miałeś i nikt niegdy nie będzie mnie miał, bo nie jestem cholerną zabawką! - krzyknęłam.
- Nie unoś sie tak, bo możesz za to zapłacić. - zapomniałam. Jego kumple są wszędzie. - I pamiętaj mam cię na celowniku. - usłyszałam strzał z pistoletu. David się rozłączył. Bałam się. Usiadłam opierajac się o łóżko. Chciałam otworzyć drzwi i wyjsć, ale ktoś chciał wejść do mnie. Chwilowy zawał.
- Louis wystraszyłeś mnie. - powiedziałam widząc jego zdezorientowany wzrok.
- Z kim rozmawiałaś? Wszystko w porządku? - westchnęłam. Chyba w końcu muszę mu powiedzieć.
- Chodź. - powiedziałam schodząc mu z drogi do mojego pokoju. - Lepiej usiądź, bo jak będziesz stał, to jak stracisz przytomność to zrobisz sobie krzywdę. - uprzedziłam. Chłopak patrzał na mnie wyczekująco. Jak mam zacząć? Co mam mu powiedzieć? myślałam.
- Najlepiej prawdę. - mruknęłam do siebie.
- Z kim rozmawiałaś? - powtórzył.
- Z moim byłym.
- Byłaś bardzo zła, mówiłaś, ze się przyjaźnicie.
- Kłamałam.
- Co?
- Louis na prawdę chciałam ci powiedzieć, ale jakoś nie miałam odwagi, bo... Bo on był dilerem, na początku nie brał tylko sprzedawał, a potem zaczął brać i chciał mnie w to wciagnąć...
- Dałaś się?
- Nie przerywaj mi. - kiwnął głową. - Spróbowałam parę razy, ale jakoś nie jestem do tego stworzona... W pewnym momencie Davidowi zaczęło brakować pięniedzy na dragi. Wyłudzał je ode mnie i było w porządku, ale kiedy mu powiedziałam, ze nie mam już pieniędzy... On... On przetrzymał mnie w swoim domu przez trzy dni. Trzy najgorsze dni mojego życia. Byłam bita i... i gwałcona. - chciał coś powiedzieć, ale nie wiedział co. - Kiedy jakimś cudem udało mi się uciec i coś sobie ułożyć, on mnie prześladował, nadal to robi. Uważa, że skoro on nie może mnie mieć, to nikt nie będzie mnie miał.
- Nie można tego gdzieś zgłosić?
- Nie! On ma wszędzie porozstawianych swoich kumpli. Jeden fałszywy ruch i on się o tym dowie. Jeśli chcemy załatwić jego, to trzeba załatwić jego kumpli. - ostatnie zdanie powiedziałam cicho. Nie wiadomo, czy nie mam gdzieś podsłuchu, on jest zdolny do wszystkiego.
- To co z tym zrobimy?
- Nie MY tylko JA. Jeszcze nie wiem, ale się dowiem.
- Kaja, nie dasz rady sama, po to masz mnie, zebym ci pomagał.
- Mam ciebie po to, zebyś żył! - krzyknęłam. - Nie chcę stracić kolejnej ważnej dla mnie osoby. - powiedziałam, a pojedyncze łzy zaczęły spływać mi po policzkach.
- Nie stracisz. - powiedział cicho przytulając mnie. - To dlatego, tak nienawidzisz wszystkich, którzy się do ciebie zbliżą. Chcesz ich ochronić.
- Tak, tak, ale nie Zayna. On mnie po prostu wkurwia.
- Przypomina ci Davida - skad on to wszystko wie. Jakiś kurwa wróżbita Maciej?
- Trochę. - przyznałam.
- Kiedy David jeszcze nie ćpał, też cały czas się kłóciliśmy. Ale nie chodzi, o to. Oboje są strasznie podobni. Może nie tak bardzo z wyglądu, ale są. - nie wiedziałam co mu powiedzieć Zayn po prostu przypominał mi mojego byłego i już. Na szczęście Louis już nie wnikał.
- Rób jak uważasz, jesteś prawie dorosła, ale pamiętaj, że zawsze mozesz na mnie liczyć - powiedział i wyszedł. Musze zadzwonić do Julii i chłopaków. Wszyscy zgodzili się na spotkanie.
Mielismy wszyscy być za godzinę w naszym miejscu.
Nasze miejsce to po prostu zwykła łąka nie daleko strumyka. Wyjrzałam za okno. było już trochę późno i chłodno. Stwierdziłam, ze wyjscie w krótkich spodenkach nie byłoby najlepszym pomysłem, więc się przebrałam. Poszłam na dół i zastałam Lou z Eleanor oglądajacych TV. Weszłam do kuchni omijając ich spojrzenia. Wzięłam jabłko.
- Wychodzę, musze obgadać porozmawiać z Julią i kumplami. Nie wiem o której wrócę, ale chłopaki mnie odprowadzą. To pa. - powiedziałam i wyszłam.

***

Kiedy byłam już na łące wszyscy na mnie czekali.
- Hej czika. - odezwał się Nick.
- Cześć. - odpowiedziałam.
- Co się dzieje? - Justin od razu zauważył. 
- To może usiadziemy. - zaproponowałam po czym usiedliśmy na trawie. - To tak z buta powiem. Louis wie o Davidzie. WSZYSTKO to co miałam mu powiedzieć wcześniej.
- No to super. - odezwała się Julia.
- No właśnie nie za bardzo. Bo skoro, on wie to teraz też jest zagrożony.
- To co robimy? - zapytał Nick.
- Czemu o wszystko pytacie mnie? - zapytałam.
- Bo jesteś taką naszą liderką. - odpowiedzieli.
- Ughh... Trzeba go zdusić w zarodku, czyli po prostu poczekać na dobry moment i załatwić jego kumpli, a potem zająć się nim. - odpowiedziałam szeptem, chociaż wiedziałam, że gdyby coś się wydarzyło to na nich mogłam liczyć...

___________________________________

Co myślicie? Wyszedł długi, więc stwierdziłam, że nie napisze go do końca. Przedstawię Wam Nicka ( Nicolasa) i Justina.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ 
















Nicolas Henderson (18 l.) - przyjaciel Kaji i Julii. Kaja zawsze mu się podobała, ale ktoś stał im na przeszkodzie. Teraz nie chcą niszczyć przyjaźni. Jest pomocny i uczciwy. Kocha jesc lody. Nienawidzi kiedy ktoś nie szanuje dziewczyn.


















Justin Smith (19 l.) - przyjaciel Kaji i Julii. Jest realistą i twardo stąpa po ziemi. Kaja mówi na niego "wujek dobra rada", bo zawsze wie co robić w trudnych sytuacjach. Jego ulubionym kolorem jest fiolet. Potrafi grać na gitarze, ale nie lubi śpiewać.