niedziela, 27 lipca 2014

Rozdział 9 "Muszę stawić czoła lękom"

Ruszyłam się z miejsca i poszłam dalej. Nawet nie wiedziałam dokąd...


Najzabawniejsze było to, ze w ogóle nie byłam śpiąca. Chodziłam po całej wsi i w ogóle się nie męczyłam. Przypomniały mi się stare czasy, kiedy jeszcze żył mój tata i byliśmy sami. Potem wyjechaliśmy do Londynu. Tata poznał mamę Lou, pobrali się i jakoś tak wyszło. Potem mojego tatę postrzelono, kiedy miał ważną akcję. I mama Louisa zajmowała się mną jak własną córką. A potem ona też zmarła... Jej pogrzebu po prostu nie zniosę. Jeśli pójdę na ten pogrzeb, to zadźgam się nożem, albo powieszę, a ona by tego nie chciała, więc lepiej będzie jak ucieknę.


*** Oczami Julii ***


Kiedy tylko się obudziłam spojrzałam w stronę łóżka Kai, ale jej tam nie było. Może wstała pomyślałam. Wyszłam z łóżka i poszłam do łazienki. Nie ma jej. Czyżby już jadła śniadanie? Zeszłam do kuchni. NIE?! To gdzie ona jest do cholery?! Wyszłam na dwór. Rozejrzałam się po ogrodzie. Nie było jej tam. Kurwa mać. Wbiegłam jak poparzona do domu i poszłam do pokoju Louisa, Zayna i El.
- Louis! - krzyknęłam, tak głośno, że Zayn spadł z łóżka, a Eleanor uderzyła się czołem o czoło Lou.
- Czego się drzesz jak opętana? - zapytał Zayn leżąc na podłodze.
- Kai nie ma, nigdzie. Szukałam wszędzie, w łazience, kuchni, ogrodzie. Nie ma zniknęła. - Louis patrzał na mnie osłupiały. - Pewnie ją przerosło to wszystko. -dodałam. Louis w odpowiedzi kiwnął głową. 
- Ubierz się i pójdziesz jej poszukać, a ja zajmę się pogrzebem. - kiwnęłam głową i wyszłam z pokoju. Poszlam sie ubrać. Umalowałam się i rozpuściłam włosy. Poszłam na poszukiwanie Kai. 



*** Oczami Kai ***

Stanęłam na jakiejś łące zastanawiając się, co właściwie w tej chwili robię. Uciekam, miałam nie uciekać. Obiecałam tacie, że będę dzielna i będę mierzyć się z problemami. Jeśli tam nie przyjdę, to go zawiodę. Do uroczystości zostało 20 minut. W pośpiechu wróciłam do domu. Niestety nikogo tam nie było, ale wiem, gdzie babcia chowa klucze. Otworzyłam drzwi i w pośpiechu wbiegłam do pokoju. Ubrałam się i umalowałam. Włosy rozpuściłam. Wyszłam na drogę i udało mi się zatrzymać taxi. Podałam adres i już po chwili byłam na miejscu.

*** Oczami Louisa ***

Na teren cmentarza wchodziła właśnie Julia. Podeszła do mnie, była smutna. Wiedziałem, że nie ma dobrych wieści.
- Nie znalazłam jej, przepraszam. - powiedziała cicho. Objąłem ja ramieniem nic nie mówiąc. Nagle zobaczyłem Kaję. Wyszła przed wszystkich i zaczęła przemowę.
- Na początku powinnam przeprosić za moje zachowanie i spóźnienie. Ale to tylko dlatego, że przez chwilę cała ta sytuacja mnie przerosła. Jeszcze wczoraj nie wyobrażałam sobie, że stanę tutaj i będę do was cokolwiek mówiła. Myślałam, że uda mi się jakoś uciec od tej uroczystości, ale dzięki pomocy mojego taty zrozumiałam, że nie mogę uciec. Muszę stawić czoła lękom. Więc stawiam im czoła. - widać było, że się denerwuje. - Nie wiem co mogę powiedzieć, o mojej mamie. Przecież nie powiem, że bardzo ją kochałam i była dla mnie jak biologiczna matka, chociaż tak było, ale to zbyt oklepane. To moze chociaż powiem, że wiele jej zawdzięczam i była najlepszą macochą jaką można sobie wyobrazić. - po jej policzku spłynęła pojedyncza łza. - Przepraszam, ale nadal nie dociera do mnie, że to już koniec. Że nigdy nie usłyszę jej głosu i że już jej nie zobaczę. Nikt z tutaj zebranych, nie zrozumie, co tak na prawdę teraz czuję, nawet gdybym dokładnie to wytłumaczyła. Bo żadna osoba, która tutaj jest nie doświadczyła tego co ja. Ja... Nie wiem co mogę więcej powiedzieć. Mam nadzieję, że teraz jest szczęśliwa tam gdzie jest. I mam nadzieję, że jej nigdy nie zawiodę. - Kaja rozpłakała się. Każdy był poruszony jej przemową. Nawet Zayn nie mógł nic wykrztusić. Patrzyłem na nią w osłupieniu. Kaja wzięła swoją gitarę i zaczęła grać. Już wiedziałem co zaśpiewa. To piosenka, którą mama kochała. Hallelujah. Poradziła sobie świetnie z tą piosenką. Kiedy skończyła miałem ochotę oklaskiwać ją, ale chyba nie wypada. Co? Dziewczyna podeszła do mnie.
- Przepraszam, stchórzyłam. - powiedziała patrzac na swoje stopy.
Z jej oczu spływały łzy, kapiąc z jej nosa na jej czarne buty.
- Nie szkodzi. - powiedziałem przytulając ją do siebie. - Wiesz, że też chciałem wczoraj uciec? - zapytałem.
- Serio? - uśmiechnęła się delikatnie.
- No, ale stwierdziłem, że nie mogę. - powiedziałem. - Mama byłaby z ciebie dumna. - wypaliłem po chwili ciszy. Kaja uśmiechnęła się delikatnie ponownie spuszczając głowę. Jej łzy moczyły całe buty i rozmazywały makijaż. Poczułem zimną kroplę deszczu na moim nosie. Kaja podniosła głowę i spojrzała w chmury. Po chwili jednak opuściła ją z powrotem, a ja spojrzałem na nią pytajaco.
- Zły pomysł. - powiedziała do mnie mrugajac kilkakrotnie. Uśmiechnąłem się mimowolnie.
Kiedy byliśmy już na stypie deszcz dudnił w parapety. Kaja siedziała cicho bawiac się palcami. Czasem kiedy Julia coś do niej mówiła uśmiechała się blado.
Przed jej nosem stały ulubione dewolaje z frytkami, które nałożyła dla niej Julia. Nawet ich nie dotknęła. Tak jak rosołu. Czasem prosiła, żeby ktoś podał jej wodę nic więcej. Mam nadzieję, że dni spędzone tutaj pomogą jej wrócic do siebie.
- No zjedz coś - Julia podniosła głos, przez co wszyscy, oprócz Kai zwrócili na nią uwagę. - Kaja. - powtórzyła.
- Co? - Kaja też podniosła głos całkowicie zwracając uwagę na swoją przyjaciółkę.
- No zjedz coś, martwię się. Nie możesz się przecież zagłodzić. - powiedziała łagodniejszym tonem łapiąc jej rękę. Kaja spuściła głowę. - Proszę - szepnęła Julia, również spuszczajac głowę. Kaja cicho westchnęła i chwyciła sztućce. Zaczęła powoli jeść. Julia miała na nią niesamowity wpływ. Kaja wskoczyłaby za nią w ogień. Zresztą Julia za Kają też.
Julia siedziała w ciszy obserwując moją siostrę z delikatnym uśmiechem. Spojrzałem na moich przyjaciół. Zayn siedział obok Kai, Niall obok Julii, Liam i Harry siedzieli obok mnie. W pewnym momencie Zayn rzucił frytką w Kaję. Dziewczyna zignorowała jego zaczepkę i zjadła frytkę leżącą na jej kolanach. Kiedy Zayn rzucił w nią drugą frytką Kaja wyszła nie zważając na padający deszcz. Julia przeniosła się na krzesło Kai.
- Brawo geniuszu. - powiedziała uderzając go w tył głowy.

*** Oczami Kai ***

Siedziałam na mokrej ławce pozwalajac, żeby krople łez mieszały się z deszczem. W pewnym momencie poczułam czyjąś dłoń na moim ramieniu. Szybko odwróciłam się i zobaczyłam...... ZAYNA?! No bez jaj. Już prędzej spodziewałabym się Świętego Mikołaja... W lipcu. O ironio. Mulat zdjął z siebie swoją marynarkę i przykrył mnie nią. Usiadł obok mnie. Co do cholery?!
- Czego chcesz? - zapytałam w końcu. Chłopak spojrzał na mnie i szeroko się uśmiechnął. Wow, jego uśmiech jest prześliczny. Zaraz, Kaja o czym ty gadasz? W nim nic nie jest śliczne. Bo wszystko w nim jest prześliczne.
- Zamknij się. - powiedziałam do siebie.
- Co? Nic nie mówilem.- kurwa Kaja nie na głos. 
- Nie do ciebie. - powiedziałam cicho.
- Kłótnia z podświadomością? - zapytał unosząc jedną brew ku górze z uśmiechem. Kiwnęłam głową.
Między nami nastąpiła cisza. Przytłaczająca cisza.
- Wiesz.. mój ojciec zostawił nas, kiedy się urodziłem. - powiedział w końcu. Czemu mi to mówi?
- Jesteś jedynakiem? - zapytałam.
- Nie, mam starszą siostrę i młodszą. - jak? Skoro jego ojciec wybył kiedy Zayn się urodził. - Moja mama  związała się przelotnie z takim jednym kolesiem, ale po narodzinach Nicole, sprawa go przerosła i odszedł. Więc mama wychowuje ją sama. No bo ja wybyłem, Amanda też i one dwie zostały same. - wytłumaczył. - Nie miałem łatwego życia. Tak jak ty. - chłopak cały czas na mnie patrzył.
- Dlaczego mi to mówisz? - zapytałam odwracając się w jego stronę.
- Nie wiem. Chciałem, żebyś się czegoś o mnie dowiedziała. - powiedział wzruszając ramionami. - A tak w ogóle to chciałem cię przeprosić. - powiedział w końcu. 
- Czyli już nie będziesz mi podnosić cisnienia? - zapytałam przygaszona.
- No co ty, ale przeproszę cię raz na jakiś czas, żeby mieć czyste konto i móc znowu zacząć. - powiedział.
- Fajnie, bez tego byłoby nudno. - powiedziałam uśmiechając się. Zayn odwzajemnij ten gest. Nigdy się do mnie tak szczerze nie uśmiechał. Przeraża mnie to. Mulat wstał i zmierzał w stronę sali.
- Marynarka. - powiedziałam wymachując za nim ubraniem.
- Jeśli zamierzasz tu jeszcze siedzieć to ją załóż i oddaj mi potem. - wykonałam jego polecenie. Wtuliłam się w marynarkę. Czułam jej zapach. Perfumy i papierosy. Mmm jak przyjemnie.

4 komentarze:

  1. Cudo < 3
    I ta akcja z Zaynem....!
    Mam nadzieje że szybko dodasz nowy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zostałaś nominowana do LBA xd
    Więcej szczegółów znajdziesz na:
    http://hatred-and-mabye-love.blogspot.com/2014/08/libster-awards.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Ekstra! <3 <3 Czekam na next.
    Mam nadzieję, że zajrzysz do mnie na blogi. Fajnie piszesz i bardzo zależy mi na Tw opinii: Tu masz linki:
    http://never-ending-love-zaynmalikxoxo.blogspot.com/
    http://i-live-only-for-youxoxo-niallhoran.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Zajebisty dawaj następny <3 kocham

    OdpowiedzUsuń