wtorek, 21 października 2014

Rozdział 12 "Nie mogę być szczęśliwa"

Długo zajęło mi wypłakanie moich smutków. W końcu wyczerpana zasnęłam.


Obudziły mnie promienie słoneczne wdzierające się przez okna. Powolnie wstałam i wybrałam ciuchy. Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Nie mam pojęcia dlaczego po głowie chodzi mi Enrique Iglesias - Hero. Cóż. Zeszłam do kuchni, ale nikogo tam nie zastałam. Zobaczyłam talerz z kanapkami stojący na stole i gorącą herbatę. Miło.
I can be your hero baby. Do cholery no! Ile można? Włączyłam radio.
- I'm so fancy.... - usłyszałam. No nareszcie coś innego. Zjadłam kanapki i z herbatą wyszłam na taras. Delikatny letni wiatr powiał mi w twarz. Zobaczyłam jak w moją stronę zmierza Kasia z koszykiem malin.
- Cześć. Zjadłaś śniadanie? - zapytała.
- Tak zjadłam. - odpowiedziałam.
- Super. Chcesz malinę? - zapytała. Pokiwałam przecząco głową. Kasia weszła do domu i po krótkiej chwili wróciła do mnie.
- Gdzie babcia i dziadek? - zapytałam.
- W sadzie. Zbierają jabłka czy coś. - odpowiedziała mi. Kiwnęłam głową. Wypiłam herbatę, ale kubek nadal trzymałam w rękach. Byłam wpatrzona w przestrzeń. Dokładnie pamiętałam każde miejsce. Prawie nic się nie zmieniło. Kochałam to miejsce jako dziecko. Pamiętam, że nie chciałam jechać tak daleko stąd - do Londynu. Chciałam tu zostać. Pamiętam jak krzyczałam. Mówiłam tacie, że mama by tu została. Ale on był nie ugięty. Pamiętam, że przez około trzy dni nic nie jadłam. Pamiętam jak płakałam w samolocie. Pamiętam jak tata poznał mamę Louisa. Pamiętam jak bardzo go nienawidziłam za to, że ułożył sobie od nowa życie, a ja nie potrafiłam. A kiedy już sobie ułożyłam, to znowu wszystko się rozpierdoliło. Mnie zawsze wszystko się pierdoli. Nie mogę być szczęśliwa. Jak już sobie coś ułożę to się to rozpierdala. Czemu nie mogę być taką Eleanor, albo Kasią, albo Julią, albo kimkolwiek innym. Mimowolnie po policzku spłynęła mi łza.
Szybko ją starłam i wróciłam do domu. Zmyłam naczynia i poszłam do pokoju.
Siedziałam w ciszy i myślałam. O wszystkim. Czy David da mi kiedyś spokój? Ułoże sobie w końcu życie? Będę chodziła do London Arts? Ile będę miała dzieci? Czy w ogóle będę miała dzieci? Wyjdę za mąż? Będę miała piękną suknię? Czy będzie tak jak sobie wymarzyłam? A może David mnie zabije wolno i boleśnie, albo szybko swoim jebanym pistoletem (jednym z wielu). To by było dla mnie najlepsze.
Usłyszałam głosy z dołu. Pawełek przyjechał. Do mojego pokoju ktoś wszedł.
- Co ty tak sama siedzisz? - zapytał.
- A tak jakoś, się zamyśliłam. - odpowiedziałam.
- Super. jedziemy do Bistro, bo Janek chce cię zobaczyć. - przez chwilę zastanawiałam się kim do cholery jest Janek? ale potem uświadomiłam sobie, że to wspólnik Pawła z baru Bistro.
- Dobra, tylko się przebiorę. - odpowiedziałam.
- To ruchy. - powiedział bijąc mnie moją bluzką. Wybrałam zestaw i wygoniłam kuzyna z pokoju. Ubrałam się i poprawiłam make up. Poszłam na dwór. Paweł już na mnie czekał.
No Kaja weź się w garść i udawaj szczęśliwą. Udawaj.
- Gotowa? - usłyszałam pytanie. W odpowiedzi kiwnęłam głową. Wsiedliśmy do jego samochodu i pojechaliśmy do baru.


***


Po niedługiej chwili byliśmy na miejscu. Do Pawła wybiegła mała dziewczynka o długich blond włosach.
Prześliczna. Mogłabym mieć kiedyś taką córkę. 
Dziewczynka mocna przytuliła Pawła, a on podniósł ją. 
- Cześć, gdzie mama? - zapytał.
- W barze. - odpowiedziała krótko. Kiedy położył ją z powrotem na ziemi podeszła do mnie. 
- Jak masz na imię? - zapytałam.
- Basia. - odpowiedziała. Jak uroczo.
- Ja jestem Kaja, jestem kuzynką Pawła. - powiedziałam. Dziewczynka pokiwała głową.
- Jesteś ładna. - powiedziała w końcu. Uśmiechnęłam się.
- Dziękuję, ty też. - powiedziałam. Teraz zauważyłam, że z Pawłem rozmawia  śliczna brunetka. Pocałował ją. Nie znam jej. Kiedy byłam tu ostatnio to miał inną dziewczynę temu to sie powodzi. Ja narazie tylko jednego chłopaka miałam.
- Hej jestem Ala. - dziewczyna podeszła do mnie z miłym uśmiechem.
- Kaja. - starałam się odwzajemnić uśmiech. Po przywitaniu poszliśmy do baru. Kiedy Janek mnie zobaczył to zaniemówił.
- Jak ty wydoroślałaś - powiedział. - Ale prawie wcale nie urosłaś. - dodał. Uśmiechnęłam się.
- Jestem osobą drobnej postury. - powiedziałam chichocząc. Wszyscy trochę się rozeszli. Obok mnie usiadł jakiś koleś.
- Cześć, jestem Marcin. - powiedział.
- Jestem Kaja i mam siedemnaście lat. - powiedziałam wymijająco, chociaż chłopak był całkiem przystojny.
- No spoko. - teraz mi się skojarzyło, że Kasia też opowiadała o jakimś Marcinie, ale to nie on.
- Ty mi kuzynki nie podrywaj. - usłyszałam. Paweł idioto.
- Nie podrywam. - powiedział. Skąd Paweł go znał? Poszłam pogadać z kuzynem na osobności.
- Skąd go znasz? - zapytałam
- Był chłopakiem Kasi. - A jednak. Czyli to był on. Spojrzałam w stronę baru. Podrywał inną dziewczynę. A to jebany kutas...


__________________________________________________________

Dobra, następny rozdział pojawi się, jak pod tym postem będą 3 komentarze. Czekam i wierzę w was kochani <3