wtorek, 28 lipca 2015

Rozdział 29 "Nigdy nie zrobiłbym ci krzywdy, księżniczko"

Po raz pierwszy poczułam do niego coś innego niż niechęć, czy nienawiść. Wreszcie poczułam, że jest człowiekiem...



Wyszliśmy stamtąd tylnym wyjściem, ponieważ ktoś puścił plotę, że tam jesteśmy i koło wejścia głównego był wianuszek reporterów. Nałożyłam kaptur na głowę i szłam powoli za Zaynem. Niestety paru reporterów nas znalazło i zaczęło nas dręczyć pytaniami.
- Czy coś was łączy? - zapytała reporterka. Blondynka. Idiotka. Zayn zatrzymał się.
- Nie. Nic nas nie łączy. - odpowiedział.
- To co robicie tutaj we dwójkę? - dociekała.
- Ćwiczymy. - odpowiedział bez zainteresowania.
- Przepraszam.- wtrąciłam kiedy miała zadawać następne pytanie. - Ale musimy iść. - powiedziałam i starałam się ominąć dociekających reporterów. W pewnym momencie Zayn złapał moją rękę i pociągnął w stronę samochodu. Spojrzeliśmy na siebie i zaczęliśmy się śmiać. Boże, jak mi brakowało takiego śmiechu. W samochodzie zaczęło lecieć "Kiss You", chłopak podgłosił piosenkę. Zaśmiałam się. Zayn zaczął śpiewać i tańczyć. Wiecie, tak podrygiwać. Znowu się zaśmiałam i po chwili zaczęłam robić to samo. Powrót do domu mimo wszystko minął nam w miłej atmosferze.
Powoli weszliśmy do domu.  Każdy na nas spojrzał. Louis wreszcie sie uśmiechnął. Postarałam się odwzajemnić gest, ale nie jestem pewna jak mi to wyszło. Poszłam do kuchni i wzięłam jabłko.
- Idę do siebie. - powiedziałam i pobiegłam po schodach. Walnęłam się na łóżko i rejestrowałam wydarzenia sprzed godziny. Nie potrafiłam zrozumieć samej siebie. Mimo, że mój mózg pracował na najwyższych obrotach, nie potrafiłam zrozumieć mojego zachowania. Powoli wstałam i chwyciłam mój laptop. Napisałam maila do fundacji z prośbą o ponowny wolontariat dla mnie. Mam jakieś 99% pewności, że się uda. Dlaczego? Znam tam wszystkich ludzi i są oni bardzo mili i rozumni. Spojrzałam w stronę kamery stojącej na biurku. Od zawsze chciałam kręcić filmy na Youtube. Nigdy nie miałam dość pewności siebie, żeby coś nakręcić, a co dopiero udostępnić. Jednak w tej chwili coś pociągnęło mnie w stronę kamery. Przez dłuższy czas trzymałam ją w dłoniach. Nie byłam pewna czy ją włączyć i zacząć nagrywać. Chociaż w sumie co mi szkodzi? Wystawiłam statyw i ustawiłam pięknie kamerę. włączyłam nagrywanie i zaczęłam gadać bezsensowne rzeczy.

***

Siedziałam przed komputerem i montowałam film, kiedy przyszedł Louis.
- Nie śpisz jeszcze? - zapytał spoglądając mi w oczy.
- Nie. Nie chcę mi się spać. - powiedziałam. Chłopak usiadł na moim łóżku. Coś go męczy. Tym czymś jestem ja. Usiadłam obok niego.
- Louis.... - zaczęłam niepewnie. Chłopak na chwilę na mnie spojrzał, jednak prawie od razu spuścił głowę. - Wiesz... Ja cię przepraszam. Po prostu... Nie umiem.... Nie jestem pewna co mam robić. - wydukałam. - To trudne. - poczułam napływające do moim oczu łzy.
- Wiem i staram się to zrozumieć. Chciałbym, żeby było jak dawniej. Chciałbym, żebyś coś ze sobą zrobiła. Zaczęłam chodzić na imprezy, zajmować się fundacją. Cokolwiek. - westchnął. Ja również.
- Nigdy nie będzie tak jak dawniej. - powiedziałam patrząc na niego. 
- Pewnie nie.... ale przecież zawsze może być lepiej. Chcę, żebyś była szczęśliwa i nie bała się mojego dotyku. Nigdy nie zrobiłbym ci krzywdy, księżniczko. - uśmiechnęłam się na jego słowa. - Wstań. - powiedział wstając i wyciągając do mnie dłoń. Spojrzałam na niego nieco zdezorientowana, po czym złapałam jego dłoń. 
- Zatańczymy? - zapytał włączając muzykę. Zaśmiałam się na dźwięk soundtracku z High School Musical 3, czyli Can I Have This Dance. To od zawsze była nasza ulubiona piosenka. Tańczyliśmy powoli.
- Musisz nauczyć się odróżnić dobry dotyk, od złego. - powiedział obracając mnie wokół własnej osi.
Z moich oczu mimowolnie zaczęły spływać łzy. Lou przytulił mnie do swojego torsu. Wciąż stawialiśmy kroki do rytmy piosenki. Chłopak powoli mnie uniósł, a ja oplotłam nogami jego biodra. Louis zaczął nucić tekst piosenki. Obrócił nas wokół własnej osi, po czym usiadł na łóżku. 
- Widzisz? Nigdy cię nie skrzywdzę aniołku. - powiedział całując czubek mojej głowy. Spojrzałam mu w oczy. - I nie płacz już, bo ze smutkiem ci nie do twarzy. - uśmiechnęłam się, gdy chłopak starł kciukiem resztki łez z moich policzków. - No i od razu lepiej. - uśmiechnął się spoglądając na moją rozpromieniającą się twarz.
- Twój mąż będzie szczęściarzem. - powiedział cicho. 
- Twoja żona będzie wielką szczęściarą. - odpłaciłam się. - A ty będziesz ogromnym szczęściarzem, jeśli to Eleanor nią będzie. - dodałam uśmiechając się.
- Dobrze, że ją lubisz. - powiedział uśmiechając się.
- A gdybym jej nie lubiła, to znalazłbyś sobie inną dziewczynę? - zapytałam śmiejąc się.
- Gdybyś jej nie polubiła, to zrobiłbym wszystko, żebyś zmieniła zdanie. A jeśli to by nie zadziałało, to zaufałbym twojej intuicji. - powiedział. Kąciki moich ust mimowolnie podniosły się do góry.
- Jesteś słodki Lou. - stwierdziłam.
- Jak cukierek. - zaśmiałam się na jego słowa.
- Popsułeś wszystko. - zbulwersowałam się. 
- Ojej, przepraszam księżniczko. - powiedział śmiejąc się. Po chwili nie wytrzymałam i również się zaśmiałam. Śmialiśmy się razem przez dłuższy czas, po czym spojrzeliśmy sobie w oczy. Oboje nadal się uśmiechaliśmy i dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że mój brat jest przystojny. 
Chłopak odgarnął mi za ucho niesforny kosmyk. 
- And when you smile, the whole world stops and stare for a while... - zanucił cicho.
- Cos' you're amazing, just the way you are. - dokończyłam i posłałam mu najszczerszy uśmiech. Spojrzałam na zegarek i zeszłam chłopakowi z kolan. Było grubo po północy, a ja nawet się jeszcze nie umyłam. 
- Idę pod prysznic. - oznajmiłam biorąc swoją prowizoryczną piżamę i zmierzając w stronę łazienki. Wzięłam szybki prysznic, zmyłam makijaż, a włosy spięłam w luźny warkocz. Wróciłam do pokoju, gdzie Louis wciąż trwał na swoim poprzednim miejscu. Razem zeszliśmy na dół, żebym mogła się "pożegnać" ze wszystkimi. 
- Ja już idę spać - powiedziałam cicho wchodząc do salonu. Niall wstał z kanapy i powoli podszedł mnie przytulić. Zdziwił się, kiedy wyciągnęłam ręce w jego stronę. Szybko się otrząsnął i mocno mnie uścisnął.
- Dobranoc królewno. - powiedział w moje włosy a ja się uśmiechnęłam.
- Dobranoc Honey. - usłyszałam od Liama, który również ruszył się z miejsca aby mnie przytulić. Po chwili podszedł też Hazz mówiąc "Dobranoc krasnalu". Zayn tylko na mnie spojrzał i mruknął zwykłe "Dobranoc", ale czego mogłam się po nim spodziewać? Przytuliłam Louisa i poszłam do pokoju. Kiedy już leżałam w łóżku przyszły trzy sms'y. Od Nicka o treści: "Dobranoc moja księżniczko:*", od Julii o treści: " Dobranoc potworze :* kocham cię" i od Justina o treści: "Dobranoc księżniczko :*"
W bardzo dobrym humorze zasnęłam. Jedno (trzy) dobranoc od wyjątkowej (wyjątkowych) osoby (osób) i od razu śpi się lepiej.




wtorek, 7 lipca 2015

Rozdział 28 "Wreszcie poczułam, że jest człowiekiem"

- Jesteś słodki Lou. Dziękuję. - powiedziałam...


Razem weszliśmy do środka. Na pierwszym planie widziałam Julię, Perrie i Zayna wskakujących sobie do gardeł.
- Jak w ogóle mogłaś tak powiedzieć dziwko?! - krzyknęła Julia. Nie mogłam powstrzymać uśmieszku wkradającego sie na moją twarz.
- Jak śmiesz tak do niej mówić?! - warknął Zayn. - przecież powiedziała prawdę. - dodał, kiedy mnie zauważył.
- Wiesz co kurwa jest prawdą?! - zwróciłam na siebie uwagę całej restauracji. - To, że kurwa masz idealne życie! Nawet nie wiesz ile bym dała, żeby tak żyć! Żeby chodzić do najdroższych klubów i co noc ruchać się z innym facetem! Żeby mieć wyjebane na wszystko! Kolejna kurwa gwiazda której pieniążki w dupie poprzewracały! A ty? - zwróciłam się do Perrie. - Jesteś kurwa księżniczką w bajce. Masz swojego księcia w czarnym mercedesie. Każdy jest pod tobą. Żyjesz jak królewna, a jeszcze masz jakieś pretensje do wszystkiego! Masz rację. Jestem inna! Nie umiem mieć na wszystko wyjebane, ale spokojnie. Jeszcze będziecie się prosić, żebym zwróciła na któreś z was uwagę. - czułam jak moje policzki się czerwienią przez złość. Zrobiło mi się gorąco. Wyszłam z restauracji. Na zewnątrz było mnóstwo reporterów i miałam ochotę wsadzić im te aparaty w dupe.
- Kaju, jak mieszka ci się z bratem? - usłyszałam pytanie. Nie odpowiedziałam.
- Z którym z chłopaków byś się umówiła? - kolejne. Szybko się ulotniłam. Wbiegłam do parku. Usłyszałam krzyk za sobą. Odwróciłam się. Zobaczyłam dziewczynę, która prawdopodobnie traciła oddech.
- Mój Boże! - zakryła usta. - Ty jesteś....
- Tak Kaja. Siostra Louisa Tomlinsona. - ucięłam. - Zdjęcie? Autograf? Zrobię wszystko tylko nie krzycz kim jestem. - poprosiłam. Zrobiłam sobie z nią zdjęcie i podpisałam notatnik.
- Pamiętaj, żeby wysłać mi nasze zdjęcie - powiedziałam uśmiechając się. Każde zdjęcie jakie robiłam sobie z "fanami" dziećmi z fundacji zawisło na ścianie. Kiedyś będę musiała ją powiększyć. Musze wrócić do fundacji. To sprawiało mi wiele szczęścia. Kiedy mnie nie było Julia dokończyła piosenkę dla marzyciela. Więcej marzeń nie spełniłyśmy.
Moje przemyślenia przerwała dziewczynka wtulona we mnie. Wzdrygnęłam się. To ostatnio moja jedyna reakcja po jakiejkolwiek bliskości z kimkolwiek.
- Ty jesteś siostrą Louisa. - powiedziała cicho. - Prawda? - zapytała. Kiwnęłam głową cały czas skupiając się na tym, że ktoś mnie dotyka. Uśmiechnęłam się do niej delikatnie.
- Wow. Zawsze chciałam cię spotkać. - powiedziała. Przytuliła mnie jeszcze mocniej. Zastygłam w bezruchu na dłuższą chwilę. Dziewczynka spojrzała na mnie smutno. Przez ten wzrok musiałam odwzajemnić uścisk. Szczerze mówiąc było miło. Zrobiłam sobie z nią zdjęcie i również poprosiłam, żeby mi je wysłała.Wreszcie mogłam iść do domu.

***

Spojrzałam na ekran telefonu. 11 nieodebranych połączeń od Julii, Louisa i Eleanor. Wrócili niedługo po mnie. Julia podbiegła do mnie lustrując każdy skrawek mojej osoby. 
- Martwiliśmy się o ciebie. - powiedziała spoglądając na Louisa. 
- Spokojnie. Wszystko okej. Jakby. Zrobiłam sobie dwa zdjęcia z fankami. A potem grzecznie wróciłam do domu. - powiedziałam. Wzrok Zayna wypalał dziurę w moim ciele, ale nie zamierzałam się obrócić w jego stronę.
- Nie jesteś głodna? - zapytała El. - Bo wzięliśmy ci jedzenie na wynos. - dodała. Czułam na sobie wzrok Julii i Louisa. Musiałam zjeść chociaż odrobinę, bo nie dadzą mi spokoju. 
- Noo.... W sumie to mogę coś zjeść. - powiedziałam.
- Trzeba było to zrobić w restauracji. - powiedziała królewna.
- Przymknij się. - ucięła Eleanor. Zayn próbował uspokoić swoją wybrankę. Chyba ją odwiózł do domu czy coś. Powoli zjadłam swoje zamówienie. Wszyscy na mnie patrzyli.
- Popsułam wam obiad w restauracji. Przepraszam - powiedziałam spuszczając głowę. 
- Nic nie szkodzi. - powiedział Liam ciepło się uśmiechając. Do domu wszedł Zayn. 
- Właśnie, że szkodzi. Znowu mogłem ją kurwa stracić. - warknął na mnie.
- A to jest moja wina, że jesteś chujowym chłopakiem?! - docięłam mu.
- Przynajmniej moja dziewczyna nie jest taką niezaradną bezuczuciową suką jak ty!- krzyknął. To mnie uderzyło w samo serce.
- Nic.... Nic o mnie kurwa nie wiesz! - krzyknęłam i pobiegłam do pokoju. Zamknęłam się i długi czas siedziałam w ciszy. Usłyszałam ciche pukanie do drzwi. Obróciłam się słysząc, jak ktoś je otwiera.
- Nie powiedziałam wejść - powiedziałam do Zayna. 
- A ja się nie pytałem czy mogę. Tylko zapukałem. - prychnęłam. Nie miałam ochoty się więcej kłócić. Obróciłam się do niego tyłem. Chłopak odchrząknął.
- Prze..... Przep... Przepraszam.. - powiedział cicho. Spojrzałam na niego.
- Taa. Przyzwyczaiłam się do tego, ze mnie tak nazywasz. - powiedziałam. 
- Niee. Serio przesadziłem. - powiedział. Nie wierzę, ze to słyszę. 
- Chodź. - powiedział i wyciągnął do mnie rękę. posłusznie poszłam za nim. Nie złapałam go jednak za rękę. - Tylko ubierz coś wygodniejszego. - dodał. - Jakieś dresy czy coś. - kiwnęłam głową. Założyłam dresy i crop top. Włosy spięłam w kucyk. Wyszłam z pokoju, gdzie czekał na mnie Zayn.
- To chodź.... - powiedział i poszłam za nim. Wyszliśmy z domu i weszliśmy do jego auta. Mulat cały czas nie chciał mi powiedzieć gdzie jedziemy. Jak tylko zapytałam słyszałam odpowiedź: "zaraz się dowiesz". Jazda minęła nam w ciszy, ale nie jakiejś niezręcznej. Po prostu nie mieliśmy o czym gadać. Co parę minut chłopak spoglądał na mnie. Czułam się z tym dziwnie, ale nie odzywałam się. Postanowiłam to olać. Oparłam głowę o szybę. Po dość długim czasie dojechaliśmy. Dotarliśmy do miejsca gdzie trenuje się boks i inne sztuki walki. Byłam tu parę razy z Justinem i Nickiem. Chłopak poprowadził mnie do odpowiedniej sali i przedstawił mnie jakiemuś gościowi. Koleś instruował mnie jak mam uderzać w worek i co mam sobie wyobrażać. Szło mi dobrze dopóki nie dotarliśmy do pewnych cholernie trudnych zdarzeń. W tej chwili coś we mnie pękło i się rozpłakałam.
- Wszystko dobrze? - zapytał Zayn pochylając się nade mną. Po pewnej chwili kiwnęłam głową.
- Dasz sobie radę. - powiedział Chris. Powoli wstałam i zaczęłam uderzać z całej siły w worek. Wszystko spływało ze mnie wraz z łzami. Powoli traciłam siłę i zaczęłam się uspokajać. Wyżyłam się. Ostatni raz kopnęłam w worek. Zatrzymałam się.
- Już? Lepiej ci? - zapytał Malik. Kiwnęłam głową. Chłopak dał mi wody. Po raz pierwszy poczułam do niego coś innego niż niechęć, czy nienawiść. Wreszcie poczułam, że jest człowiekiem...

sobota, 4 lipca 2015

Rozdział 27 " Nie chcę taka być"

Jestem pojebana. Idę na dach....


***

Około 9 obudziły mnie odgłosy krzątaniny. Położyłam poduszkę na głowę i starała się z powrotem zasnąć. Nic. Nic, a nic. Postanowiłam przynajmniej się ogarnąć i zjeść śniadanie. Powoli wstałam i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i umyłam włosy. Ubrałam się w dresy i luźną koszulkę. Na to załozyłam bluzę, którą kiedyś zajebałam Nicolasowi. Nie chciało mi się suszyć włosów, więc spięłam je w kok. Zeszłam na dół. Zobaczyłam tam Zayna i Perrie. Jebnę zaraz.
- Dzień dobry księżniczko. - usłyszałam i się wzdrygnęłam. Obejrzałam się dookoła. Do chyba do mnie. 
- Ty serio się do mnie odzywasz? - zapytałam zdezorientowana.
- No. Chciałem być miły, ale z tobą się nie da. - pewnie, że się nie da. Ze mną nic się nie da.
- Sorki. Dzień dobry. - powiedziałam, a Perrie spojrzała na mnie z obrzydzeniem, pogardą, odrazą,  dezaprobatą. Wiecie, gdzie ja to mam? Racja. W dupie. Zrobiłam sobie kilka kanapek i herbatę po czym wyszłam z kuchni. Poszłam do ogrodu i usiadłam na trawie. Co z tego, że była mokra od rosy.  Usłyszałam kroki i momentalnie sie obróciłam. To tylko Julia. To aż Julia. Dziewczyna usiadła obok mnie.
- Louis wczoraj powiedział, że idziemy na obiad do restauracji. Kazał ci przekazać. - nie wykręcę się. mowy nie ma. Muszę iść. Chyba, że powiedziałabym, że boli mnie głowa, czy cos, a może...
- Kaja? Słuchasz mnie? - przerwano mi moje przemyślenia.
- Przepraszam. Co mówiłaś?
- Mówiłam, że wszyscy chcemy cię tam widzieć. Nie ma, że nie. - powiedziała. A nie mówiłam? Nie wymigam się.
- Jasne, jasne. - powiedziałam od niechcenia. Poszłam do kuchni i włożyłam naczynia do zmywarki. Kiedy wychodziłam z pomieszczenia, do domu weszła Louise, fryzjerka chłopaków, uśmiechnięta od ucha do ucha.
- Wychodzę za mąż!! - krzyknęła na cały dom. Uśmiechnęłam się i powiedziałam, że gratuluję. Serio byłam szczęśliwa. Tylko nie mam siły tego okazać.
- Ślub już za miesiąc! - CO??? Wydaję mi się, że każdy był tak samo zaskoczony jak ja. - Wszyscy jesteście zaproszeni. - dziewczyna cały czas była strasznie szczęśliwa. Zresztą, kto by nie był? Kto byłby nieszczęśliwy, bo zakłada normalną rodzinę? Nawet ja bym się cieszyła. Przegadaliśmy mnóstwo czasu. Dowiedzieliśmy się, że nie chce ślubu w kościele tylko w parku, czy gdzieś. Oprócz tego powiedziała, że chce sie poczuć jak księżniczka, i że chciałaby, żeby z tortu wyszły karły. Przez długi czas śmialiśmy się z tego jak będzie wyglądał jej ślub. Chłopcy dużo żartowali. Potem dziewczyny zaczęły mówić jak miałby wyglądać ich ślub. Potem zapytały o to mnie.
- Czy ja wiem? Nie za szeroka sukienka do kostek. Trampki. Wypuszczanie gołębi. I pies trzymający obrączki. - rozmarzyłam się. Wszyscy się śmiali. Nie wiem z czego. Mówię serio. Na rozmowie minęło nam mnóstwo czasu. Było miło i dało się to przeżyć. Liam zauważył, że to już 13 i musimy się szykować. Lou sobie poszła, a ja pobiegłam do pokoju. Niestety nie mogłam założyć rurek i trampek, bo chciałam przeważyć urodą Perrie. W sumie nawet w trampkach i dresach wyglądam lepiej, ale do wykwintnej restauracji nie wypada. W każdym razie podeszłam do szafy i szukałam sukienki.
Po długim czasie znalazłam coś w miarę odpowiedniego. Załozyłam jedne z niewielu moich szpilek. Musnęłam usta błyszczykiem i powoli zeszłam na dół.Powoli, bo wiecie moje nogi odzwyczaiły się od szpilek. Kiedy byłam na dole, oczy wszystkich zwróciły się ku mnie. Czułam się niezręcznie. Wszyscy już byli. Odchrząknęłam delikatnie i spuściłam głowę.  Eleanor była ubrana w czarną sukienkę z brązowym paskiem. Jak zwykle wyglądała ślicznie. Danielle ubrała się w bordową sukienkę. Bardzo ładnie. Julia ubrała zwykłą czarną sukienkę, delikatnie rozkloszowaną u dołu. Królowa Perrie Edwards ubrała sukienkę nieco podobną do mojej i myślałam, że ją uduszę. Włosy miała rozpuszczone i zaczesane na bok.
- Wszyscy gotowi? - zapytał Liam. Spojrzeliśmy po sobie i skinęliśmy głowami. Julia chwyciła mnie pod ramię i wyszliśmy z domu.
Po paru minutach byliśmy w restauracji. Nie byłam zbyt głodna, ale nie chciałam ich denerwować i psuć atmosfery. Zamówiłam spaghetti carbonara i wodę. Jadłam powoli i z uwagą słuchałam ich rozmów.
- Jutro mamy wywiad. Chcesz iść z nami? - zapytał Louis.
- Nie, ale dzięki za propozycję. Obejrzę w telewizji. - powiedziałam delikatnie. Normalnie pewnie bym poszła, ale wiedziałam, że Perrie też tam bedzie. Dlatego odmówiłam. Louis nie drążył tematu. Skinął głową i wrócił do jedzenia. cicho westchnęłam. Prawie krzyknęłam, kiedy poczułam dłoń Julii na moim ramieniu. Cicho westchnęłam. NIE CHCĘ TAKA BYĆ. CO MAM ZROBIĆ? POMÓŻCIE MI.
- Przepraszam. Tylko... Tylko na chwilkę. - powiedziałam i odeszłam od stołu.
- Ona jest jakaś inna. - usłyszałam Perrie. Wyszłam z restauracji. Rozpłakałam się. Normalnie takie słowa by mnie nie ruszyły. No to, o co mi chodzi do cholery? Powoli się obróciłam i zobaczyłam mojego brata.
- Słyszałaś? - bardziej stwierdził niż zapytał.
- Nie dalo się tego nie słyszeć. - powiedziałam. Tak bardzo chcę go przytulić, ale coś mnie cofa. Nie umiem tego zrobić.
- Może jesteś inna, ale bardziej wyjątkowa. Inna taka wyjątkowa. Ja tak uważam. - powiedział i na mnie spojrzał. Oooooo. Jakie to słodkie. Spojrzałam mu w oczy.
- Jesteś słodki Lou. Dziękuję. - powiedziałam...

_______________________________________________________

To na tyle. Dzisiaj torche dłuższy rozdział. Przyznam, że namęczyłam się nad nim, bo nie miałam pomysłu co napisać. Na szczęście teraz mam więcej pomysłów i tak dalej. no i mam nadzięję, że Wam się podobało i w ogóle.Róbcie co chcecie. Możecie komentować, albo nie, obserwować, albo nie. BAJO <3







czwartek, 2 lipca 2015

Kontakt!

Jeśli mielibyście do mnie pytania typu: kiedy nowy rozdział? Czy już zaczęłaś pisać? Jakie nosisz majtki? W co się ubierasz? itp. lub po prostu chcielibyście mnie poznać, lub dawać propozycje co się moze dziać w następnym rozdziale, albo po prostu pogadać czy coś. możecie pisać:
na mail: This-is-me2000@wp.pl
na asku: http://ask.fm/bloger2000
na fb: https://www.facebook.com/marita.wojciechowska
na snapchacie: Marczi08
A! I jeszcze jedna rzecz. Zastanawiam się czy nie zacząć pisać bloga o wszystkim. Porady, moda, fotografia, podróże (nie podróżuję ale ok) itp.
Piszcie co o tym myślicie, zadawajcie pytania i pamiętajcie, że każdy kto tutaj wchodzi i czyta te wypociny jest dla mnie na wagę złota.
Jeśli będziecie kiedyś chcieli to mogę nagrać film z podziękowaniami czy coś. Wszystko zależy od Was tak na prawdę.