wtorek, 29 grudnia 2015

Rozdział 37 "Jesteś całym moim światem"

Ale to nie ważne. Najważniejsze jest to, że jest teraz ze mną.

Obudziłam się w podłym humorze. Nie miałam na nic ochoty. Odkąd wczoraj poszłam do pokoju, nie widziałam Zayna ani razu. I w sumie nie chcę widzieć. W ogóle do mnie nie przyszedł. Co mu się stało? Rani mnie. Zwlokłam się z łóżka i wyjrzałam przez okno. Na dworze padało i ogólnie pizgawica. Podeszłam do swojej szafy, wyjęłam z niej pierwsze lepsze spodnie dresowe. Do tego jakąś zwykłą koszulkę z nadrukiem, oraz bluzę Nicolasa. Swoją drogą to moja najcieplejsza bluza i najbardziej na świecie ją kocham. Bo to pierwsza bluza jaką kiedykolwiek dostałam od chłopaka. Jest znoszona i mama już od dawna kazała mi ją wyrzucić, ale ta bluza zbyt wiele dla mnie znaczy. Głównie z powodu, który był wyżej. Weszłam do łazienki, ubrałam się, przemyłam twarz i zęby, a swoje włosy spięłam w niesfornego koka. Jednym słowem wyglądałam jak gówno. Z głośnym westchnieniem opuściłam pomieszczenie. Swoje kroki skierowałam do kuchni. Zdziwiłam się, kiedy nikogo tam nie zastałam. Zrobiłam sobie jajecznicę i wstawiłam wodę na herbatę. Kiedy kończyłam posiłek do kuchni wszedł Zayn z Niallem.
- Dzień dobry królewno. - powiedział Niall i ucałował mnie w policzek.
- Dzień dobry Niall. - odpowiedziałam mu z uśmiechem.
- Dzień dobry kochanie. - usłyszałam Zayna. Kiedy chciał mnie objąć i pocałować, ja wstałam i wyszłam z kuchni.
- O bracie. Nie wiem co zrobiłeś, ale lepiej kup kwiaty i ją przeproś. - usłyszałam jeszcze słowa Nialla. Zmierzałam w stronę swojego pokoju, kiedy na schodach wpadłam na Liama.
- O hej mała. - uśmiechnął się ciepło i pocałował mnie w czoło. Odpowiedziałam mu uśmiechem i poszłam do pokoju.

*** Oczami Zayna ***

- O bracie. Nie wiem co zrobiłeś, ale lepiej kup kwiaty ją przeproś. - powiedział Niall, podczas gdy ja traciłem swoją dziewczynę. Usiadłem na krześle i schowałem twarz w dłoniach podpierając łokcie na stole.
- Ej... Co jest stary? - zapytał Niall i podszedł do mnie.
- Jak ja mam jej to powiedzieć? - zapytałem bardziej siebie niż jego. Wiedziałem, że dalsze kłamstwa mogą o wiele bardziej popsuć nasz związek niż prawda. Chcę być z nią szczery.
- Co się dzieje? - usłyszałem głos Liama. - I co masz komu powiedzieć? - zapytał. - Znaczy... Komu to się domyślam. - dodał.
- Jak mam powiedzieć Kai, że prawdopodobnie jestem ojcem? - ponowiłem pytanie.
- Czym jesteś?! - wykrzyczał Niall.
- Ojcem. - powiedziałem spokojnie.
- Jak to? - zapytał Liam.
- No normalnie kurwa. - warknąłem i podałem im telefon.
- Przecież nie ma pewności, że to twoje dziecko. - powiedział Liam po chwili ciszy. - A Kaja napewno zrozumie. - dodał. - Wiesz jaka jest. Dziecko nie jest niczemu winne.
- Racja, ale kompletnie nie wiem jak mam jej to powiedzieć. - powiedziałem.
- Wybierz dobry moment i to zrób. Byle szybko, bo ona nie wytrzyma więcej kłamstw. - poradził mi Niall. W odpowiedzi tylko kiwnąłem głową. W pewnym momencie dostałem kolejnego smsa. Beznamiętnie wyjąłem telefon i spojrzałem na ekran.
Lekarz powiedział, że to już prawie trzeci miesiąc przeczytałem napis. To jest bardzo możliwe, że to moje dziecko. Głośno westchnąłem i postanowiłem zrobić sobie herbatę. Wypiłem jeszcze gorący napój po czym postanowiłem iść na spacer.

*** Oczami Kai ***

Siedziałam w pokoju aż do 16. W tym czasie oglądałam bajki, seriale i kreskówki. W pewnym momencie chyba się nawet zdrzemnęłam. Jeśli myślicie, że w ciągu tych kilku godzin nic nie jadłam, to jesteście w błędzie. Bo w moim pokoju prawie w każdej szufladzie jest jakiś prowiant. Więc nie głodowałam. Nawet nie wiem kiedy dostałam smsa.
Dlaczego to zrobiłaś? Mój brat przez ciebie siedzi w pierdlu suko. Pożałujesz tego. przeczytałam. Kurwa kurwa kurwa. To niemożliwe. Przecież on był kurwa w jebanej Azji. Niech spierdala. Kuźwa. Czemu mnie to spotyka? Nagle wróciły do mnie wszystkie wspomnienia związane z Davidem. Zaczęłam ciężko oddychać. Znam dokładnie to uczucie. To atak paniki. Zaczęłam liczyć na głos do dziesięciu i starałam się unormować oddech. Jednak na marne. Zaczęłam kaszleć, bo nie mogłam złapać powietrza. W mojej głowie rozbrzmiewały słowa Davida, które niegdyś mi powiedział. Nikt cię nigdy prawdziwie nie pokocha. Ciebie nie da się kochać. Wtedy moje oczy zaczęły się niebezpiecznie zamykać.

*** Oczami Zayna ***

Wróciłem do domu późno. Udało mi się kupić ulubione kwiaty Kai, czyli czerwone róże. Od razu poszedłem do jej pokoju. Zapukałem, kiedy nie usłyszałem odpowiedzi, uchyliłem drzwi i zajrzałem do środka. Zobaczyłem moją dziewczynę, która nie mogła złapać tchu. Wypuściłem kwiaty z rąk i szybko do niej podszedłem. Przytuliłem ją do siebie.
- Shhh... - pogłaskałem ją po włosach. - Już jestem. Przepraszam. Już jestem. Nie bój się. - powiedziałem cicho, delikatnie nią kołysząc. Wiedziałem co robić w takich sytuacjach, bo moja siostra też miała ataki paniki. Kaja w moich objęciach zaczęła się uspokajać. 
- Już lepiej? - zapytałem. Dziewczyna kiwnęła głową.
- Kupiłeś mi kwiaty? - zapytała wskazując na bukiet leżący na podłodze. Tym razem ja kiwnąłem głową.
- Po co? - zapytała z uśmiechem.
- Chciałem cię przeprosić. - powiedziałem przygryzając wargę. - Nie byłem z tobą szczery. 
- Wiem. - powiedziała.
- Ale już mam dość. I muszę ci coś powiedzieć. - powiedziałem i obróciłem ją tak, żeby była twarzą do mnie. Spojrzałem na jej twarz, która nie wyrażała żadnych emocji. Jej ciemne oczy były wpatrzone we mnie szukając odpowiedzi.
- Prawdopodobnie jestem ojcem. - powiedziałem prosto z mostu,a Kaja spojrzała na mnie jak na idiotę.
- Kim jesteś? - zapytała. - Perrie jest w ciąży? - dodała. Jej spojrzenie przewiercało mnie na wylot i nie mogłem go znieść.
- No tak. - powiedziałem pocierając uspokajająco skronie. - Wczoraj dostałem od niej smsa ze zdjęciem testu ciążowego, a dzisiaj napisała mi, że to już prawie trzeci miesiąc. - wytłumaczyłem odblokowując telefon i pokazując jej wspomniane smsy. Bez słowa oddała mi telefon. 
- Przepraszam cię. - powiedziałem cicho.
- Daj spokój. - powiedziała po dłuższej chwili przerwy. - Nie obchodzi mnie, czy jesteś ojcem, czy nie... Dziecko nie jest niczemu winne. Jest bezbronne. Jakby czyste. - powiedziała wpatrzona w przestrzeń przed nią. Była jakaś nieobecna. To pewnie przez ten atak paniki.
- Jesteś wspaniała. - powiedziałem przytulając ją mocno. - Kocham cię. - na te słowa, dziewczyna odsunęła się ode mnie i spojrzała mi głęboko w oczy.
- Nie mów tak. - powiedziała mechanicznie. - Nie mów tak, jasne?! - podniosła głos.
- O co ci chodzi? - zapytałem nieco zdezorientowany.
- Jak możesz mówić, że mnie kochasz? - zapytała z łzami w oczach. - Przecież mnie nie da się kochać! - krzyknęła uderzając mnie w klatkę piersiową. Złapałem ją za nadgarstki, co sprawiło, że syknęła z bólu i od razu je wyrwała. Nie złapałem jej aż tak mocno... Tym razem złapałem jej malutkie dłonie w jedną swoją dłoń, a drugą ręką podwinąłem rękawy jej bluzy. Wtedy zobaczyłem jej poranione ręce. Dziewczyna się rozpłakała. Przytuliłem ją do siebie najmocniej jak umiałem, ale jednocześnie tak, żeby nie zrobić jej krzywdy. Jest taka drobna... Nie mogłem powstrzymać jednej pojedynczej łzy spływającej po moim policzku.
- Nie pozwolę ci tego zrobić nigdy więcej. - wyszeptałem do jej ucha.
- Nigdy mnie nie zostawiaj... Proszę. - spojrzała w moje oczy. - Błagam... Nie zostawiaj mnie... - wyszeptała znowu wtulając się w zagłębienie mojej szyi.
- Nie zostawię cię. - wyszeptałem.
- Obiecujesz? - zapytała znowu na mnie spoglądając, a w jej oczach zapaliły się iskierki nadziei.
- Obiecuję. - powiedziałem głośniej całując ją w czoło. - Jesteś całym moim światem.
- A ty moim. - usłyszałem jej cichy głosik.
Trwaliśmy tak w uścisku przez jakiś czas. W pewnym momencie stwierdziłem, że zasnęła. Spojrzałem na nią. Jej oddech był miarowy i spokojny. Bez problemu podniosłem ją na rękach i położyłem na łóżku. Usiadłem obok niej i przez dłuższy czas patrzyłem jak śpi. W końcu położyłem się obok niej okrywając nas oboje kocem. Przytuliłem ją do siebie i po dłuższym czasie zasnąłem.

_________________________________________

Kurde nawet nie wiecie ile ja się uczę przez tego bloga 😂. Żeby napisać ten rozdział musiałam czytać jakieś strony internetowe dla mam, bo chciałam wiedzieć kiedy widać brzuszek ciążowy ;-;. Dzisiaj dużo momentów z Kają i Zaynem. Jak nazwiemy ich Ship? Zaja, Kayn? Może macie swoje propozycje? Piszcie :*
Dzisiaj bez muzyki, bo pisałam na tel i nie miałam jak dodac linku ;-; mam nadzieję że mi to wybaczycie!
Szczęśliwego Nowego Roku lumumby! ❤
Jak Wam życie mija?

czwartek, 24 grudnia 2015

Rozdział 36 "Będziesz tatusiem"

Potem oddaliśmy się w wir zabawy...

 *** Tydzień później ***

 Wstałam z łóżka, ponieważ byłam umówiona na shopping z Julią. W czasie tego tygodnia przekonałam się do bardziej kolorowych ubrań, ale to nie znaczy, że codziennie zakładam różowe spódniczki. Ale od moich kochanych trampek i adidasów nigdy się nie odsunę. chyba, że w wyjątkowych sytuacjach. I dla litów. Ale poza tym nigdy nie założę innych butów. Trampki i adidasy najlepsze. Ewentualnie na plażę sandałki, albo klapki. Chociaż zdarzało się, że na plażę nosiłam trampki. Wyjrzałam za okno. Było ciepło, ale ludzie mieli jakieś kurtki lub sweterki w zanadrzu. Poszłam do szafy i wybrałam zestaw. Chwyciłam ciuchy i kosmetyczkę, po czym poszłam do łazienki. Ubrałam się, spięłam włosy w kucyk, żeby mi nie przeszkadzały i zrobiłam make up. Po skończeniu makijażu rozpuściłam włosy i rozczesałam.  Wyszłam z łazienki i podreptałam do kuchni. Chwyciłam dwa tosty i sok pomarańczowy. Kiedy jadłam do domu przyszła Julia.
- Co tam dziwaki? - zapytała na wejściu. Uśmiechnęłam się na te słowa. Dziewczyna weszła do kuchni i przytuliła mnie od tyłu.
- Masz coś do picia może? - zapytała. Wskazałam lodówkę, a ona wyjęła z niej colę, po czym bez problemu znalazła szklankę i nalała do niej napój. Kiedy skończyłam zjeść wstałam i odłożyłam naczynia do zlewu. Zmyłam je i wytarłam ręce. 
- Możemy iść? - zapytałam przyjaciółkę. Ta pokiwała głową, więc złapałam ją pod rękę i wyszłam z domu krzycząc, że kiedyś wrócę.
Przez 3 godziny chodziłyśmy po sklepach i oglądałyśmy ciuchy. Po skończonych zakupach poszłyśmy do McDonalda. Siedziałyśmy i gadałyśmy o niedawno kupionych ubraniach. Kupiłyśmy sobie takie same koszulki. Z nadrukiem batmana. Dlaczego? Głównie dlatego, że ja takie chciałam. Dlaczego akurat takie? Bo Zayn ma bluzę z Supermanem. Zresztą bluzę z batmanem też ma. Czego on nie ma?
- Więc. Co jest między tobą a Niallem? - zapytałam ni z tego ni z owego.
- Co? Ni... Nic. Nic między nami nie ma. - odpowiedziala nerwowo. Zaśmiałam się.
- Daj spokój. Widzę jak na ciebie patrzy. Tak jak ja na zajebisty kebab. - powiedziałam śmiejąc się.
- Serio aż tak? - zapytała z błyskiem w oku.
- Właśnie aż tak. - powiedziałam śmiejąc się co dziewczyna odwzajemniła. Dokończyłyśmy jedzenie i wróciłyśmy do domu.

***

Siedziałam z chłopakami i oglądaliśmy filmy. Byłam na kolanach Zayna, kiedy poczułam, że jego telefon zawibrował powiadamiając o wiadomości. Wstałam z jego kolan, by mógł odebrać wiadomość. Przy okazji poszłam po picie i kolejną porcję popcornu.

*** Oczami Zayna ***

Kiedy Kaja poszła odebrałem wiadomość. Była od Perrie. Wysłała mi zdjęcie testu ciążowego. Był pozytywny. Z podpisem, który mną wstrząsnął. "Będziesz tatusiem". Kompletnie zaniemówiłem. Kiedy Kaja wróciła do pokoju bez słowa schowałem telefon do kieszeni. Dziewczyna usiadła mi na kolanach,  jednak ja nie zwróciłem na nią zbytniej uwagi. Cały czas wpatrywalem się w jeden punkt w telewizorze. 
- Co się stało? - zapytała. - Nagle jakbyś zaniemówił. - dodała. Wyglądała na zmartwioną.
- Nic. Wszystko jest okej. - uśmiechnąłem się delikatnie.
- Zayn... - zaczęła, ale przyłożyłem jej palec do ust.
- Shhh... Mówię, że wszystko jest okej. - uśmiechnąłem się i przywarłem do jej ust. Dziewczyna oddawała każdy pocałunek co mnie podniecało. W końcu przerwałem, bo zacząłem mieć wyrzuty sumienia, że nie jestem z nią szczery. Dziewczyna odsunęła się i spojrzała na mnie zawiedziona. 
- Zayn. Co się z tobą dzieje? - zapytała.
- Skarbie nic. - powiedziałem jej. Nie chcę żeby wiedziała, że prawdopodobnie jestem ojcem, bo nie chcę jej stracić.
- Okej. - odpowiedziała przygryzając wargę. Zeszła mi z kolan i wyszła z salonu.

*** Oczami Kai ***

Cholernie się zasmuciłam, kiedy Zayn przerwał pocałunek. Nie wiem co się stało, ale chciałabym, żeby był ze mną szczery. Dlatego poszłam do pokoju. Z moich oczu mimowolnie zaczęły spływać łzy. Westchnęłam głośno padając na łóżko i przytulając twarz do miękkiej poduszki. Założyłam słuchawki i puściłam muzykę podgłaszając na maksa. 
Po kilku minutach wstałam i wyszłam na balkon. Na dworze już się ściemniało. Usiadłam na balkonowym krzesełku wpatrując się w zachodzące słońce. Wsłuchiwałam się w delikatny i melodyjny głos Ed'a Sheeran'a i mimowolnie się uśmiechnęłam przez łzy. 
Poczułam czyjeś ręce na swoich ramionach. To nie był Zayn, którego w tym momencie oczekiwałam. To był Louis. Przechyliłam głowę i oparłam ją o jego klatkę piersiową. Chłopak pocałował mnie w czoło. 
- Wieczór idzie. Chodź popatrzymy na gwizdy na dachu. - powiedział cicho. Kiwnęłam głową i razem weszliśmy na dach. Usiedliśmy tuż obok siebie, żeby było nam ciepło. Oparłam głowę na jego ramieniu i przymknęłam oczy. Odłączyłam słuchawki od telefonu, tak by muzyka cicho sączyła się z urządzenia. Dobrze, że mam takiego brata. Jest ze mną zawsze, kiedy go potrzebuję. I między innymi za to go kocham. Z moich oczu znowu połynęły łzy. Kiedy chłopak to zauważył od razu starł je kciukiem, przy okazji rozmazując mi makijaż. Ale to nie ważne. Najważniejsze jest to, że jest teraz ze mną.

_________________________________________

Wiem, że krótko, ale postanowiłam, że na Święta przydałoby się coś dla Was dodać.  Następnym razem będzie dłuższy. Do końca zostało kilka rozdziałów. Mam coraz mniej weny na to ff. Przepraszam Was :* 
Wesołych Świąt :* :*