Chciało mi się spać, ale byłam zbyt podekscytowana żeby zasnąć. W samolocie, cały czas rozmawiałam z Julią i śmiałam się, szkoda, ze ona nie może zostać ze mną w Polsce...
***
Nawet nie zorientowałam się, kiedy byliśmy już w Polsce. Na miejscu czekały na nas trzy taksówki. Ja wsiadłam do jednej z Louisem Julią i jej rodzicami. Mam już dość tego dnia. Chcę iść spać.
- Noo... To jak tam z Zaynem ci się układa? - wypaliła Julia.
- Ty weź mnie nie denerwuj, bo się schawtuję. - powiedziałam.
- Coś mnie tu łaskocze. - dotknęła swojego brzucha.
- I tu i tu i tu i tu i tu i tu.- zaczęła mnie łaskotać.
- Dobra, dobra. Uspokój się. - powiedziałam, kiedy mogłam cokolwiek powiedzieć. - Jesteś dziwna. - powiedziałam po krótkiej chwili.
(UWAGA UWAGA ZACZNIE SIĘ " M JAK MIŁOŚĆ" XD)
Po niedługiej chwili dojechaliśmy do Grabiny, gdzie wszyscy mieli dziś przenocować. Kiedy tylko przyjechaliśmy z domu wyszła moja babcia by nas przywitać.
- Dziecko drogie, jak ja cię dawno nie widziałam. - powiedziała tuląc mnie do siebie. - Jak ty urosłaś. Ostatnim razem gdy cię widziałam, biegałaś z Natalką po ogrodzie. - uważnie mi się przyglądała. Kiedy podeszła do Julii skorzystałam z okazji i poszłam przywitać się z dziadkiem, który stał na werandzie.
- Zmęczona jesteś co? Podróż długa to nie ma się co dziwić. - powiedział na przywitanie.Przytuliłam go i odeszłam. W drzwiach zobaczyłam mojego kuzyna Mateusza, Natalię i Ulę. (Boszz nie wierzę w to co piszę XD)
- Hej młody. - przywitałam się czochrając mu włosy.
- Cześć dziewczyny. - nie trudno jest nam się dogadać, bo jesteśmy w tym samym wieku.
- Gdzie Marek? -zapytałam rozglądając się.
- Tutaj. - usłyszałam głos za plecami.Odwróciłam się i zobaczyłam mojego wujka we własnej osobie.
- Cześć wujku. - powiedziałam przytulając go. (TUTAJ HANKA ŻYJE I MA SIĘ DOBRZE). Za nim szła ciocia Hania i również mnie przytuliła. Stanowczo za dużą mam tą rodzinę.
- Wejdź do domu. Zrobiłam pierogi. - powiedziała moja babcia.
- O Boże. - powiedziałam po czym zniknęłam w drzwiach. Pierogi mojej babci były najpyszniejsze na całym świecie. Kocham te pierogi. Na szczęście w domu nie było nikogo więcej. Po chwili wszyscy byli już w domu. Pomogłam babci przy przygotowaniu stołu do obiadu.
- Ale jestem głodna. - powiedziałam kiedy usiadłam do stołu.
- Jedz, a dupa rośnie. - skomentował Zayn, przez co zadławiłam się kawałkiem pieroga.
- Jaki ty jesteś głupi. - powiedziałam.
- Tak zganiaj na mnie, a tak w ogóle...
- Cicho bądźcie. Czy wy zawsze musicie się kłócić? - powiedział Lou.
- On zaczął. - powiedziałam.
- Jasne zganiaj na mnie.
- Stul twarz. - ucięłam i wróciłam do jedzenia. Kochałam spędzać w tym domu wakacje jako mała dziewczynka. Zawsze biegałam po ogrodzie z psem, ale to było kiedyś, a teraz jest teraz i nic się już nie zmieni.
Kiedy wszyscy skończyli jeść pomogłam babci w zmywaniu i poszłam do przydzielonego mi pokoju. Dzieliłam go z Julią.
- Ja pierwsza idę do łazienki. - powiedziałam po czym wyszłam z pokoju. Ubrałam starą bluzkę Louisa i majtki. Wróciłam do pokoju i usiadłam na łóżku.
- Dlaczego ty to robisz? - zapytała Julia wskazując na nowe blizny na moich rękach.
- Bo sobie kurwa nie radzę - powiedziałam. - Mam dość. - dodałam po chwili ze łzami w oczach.
- Ja wiem, ale gorsze rzeczy razem przechodziłyśmy. - dobrze wiedziałam o co jej chodzi. Wy nie wiecie? David i te sprawy. No to tyle.
Pomyślałam o jutrzejszym pogrzebie. Louis wszystko już załatwił. Umówiliśmy się, ze przemówię i zaśpiewam jedną piosenkę. Strasznie się boję. Jeszcze nie wiem co zaśpiewam. Mama zawsze lubiła kiedy śpiewałam.
- Wszystko w porządku? - zapytał Louis wchodząc do "naszego" pokoju.
- Tak, zamyśliłam się. - powiedziałam odwracając się w jego stronę.
- Nie martw się. Wszystko będzie dobrze. Dasz sobie radę. - kurwa ten człowiek znowu czyta mi w myślach. Zaczynam się go bać.
- Może i tak, ale...
- Wiem, nie denerwuj się jestem przy tobie. - powiedział łapiąc moje ręce.
- Nawet nie wiesz jak bardzo jestem z tego powodu szczęśliwa. - delikatnie się uśmiechnęłam. - Nie wiem co bym zrobiła, gdybym była teraz sama. - usłyszałam chrząknięcie.
- Nie żeby coś, ale jestem jeszcze ja. - we framudze drzwi stała Julia, która zrobiła podkówkę z ust.
- Wiem przecież. - powiedziałam. - Nie truj mi. Co ja twoja żona? - zapytałam śmiejąc się.
- Gorzej. - usiadła obok mnie. - Moja przyjaciółka. - powiedziała.
- Fajnie, że jesteście. - przytuliłam ich. - Nie wiem co by bez was było.
- Lipa. - powiedziała Julia śmiejąc się. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Dopiero teraz Louis zwrócił uwagę na moje ręce i cicho westchnął. Pocałował moją prawą rękę. Automatycznie zrobiło się jakoś cicho.
- Dobra, idźcie spać, bo musicie się wyspać. - powiedział Louis wychodząc. - Dobranoc. - dodał w drzwiach.
- Dobranoc. - odpowiedziałyśmy razem.
Położyłyśmy się do łóżek, a Julia zgasiła światło.
- Julia. - szepnęłam po 15 minutach. Nie odezwała się, czyli śpi. W całym domu było zupełnie cicho. Czyżby już wszyscy spali? A ja jedna nie mogę zasnąć. Przewracałam się z boku na bok jeszcze dość długo.
Wstałam i poszłam ubrać normalne ciuchy . Zdałam sobie sprawę, że nie mogę być jutro na tym pogrzebie.
Cicho wyślizgnęłam się z domu. poszłam w miejsce, gdzie zawsze chodziłam z tatą. Było to małe jeziorko. I nie było daleko.
Kiedy już tam przyszłam usiadłam przy brzegu.
- Może się utopię? - szepnęłam do siebie. Co się ze mną dzieje? Jestem zwykłym tchórzem. Uciec może każdy. Trudno, będę "każdy". Nie wrócę tam za żadne skarby. Nie wiem nawet co powiem. No bo co, że ją kochałam? Że byłą najlepszą macochą jaka można sobie wymarzyć? To takie głupie. A jeszcze mam coś zaśpiewać. To nie jest takie łatwe jak się wydaje. Chyba, ze to tylko dla mnie jest wszystko cholernie trudne.
Ruszyłam się z miejsca i poszłam dalej. Nawet nie wiedziałam dokąd...
- Noo... To jak tam z Zaynem ci się układa? - wypaliła Julia.
- Ty weź mnie nie denerwuj, bo się schawtuję. - powiedziałam.
- Coś mnie tu łaskocze. - dotknęła swojego brzucha.
- I tu i tu i tu i tu i tu i tu.- zaczęła mnie łaskotać.
- Dobra, dobra. Uspokój się. - powiedziałam, kiedy mogłam cokolwiek powiedzieć. - Jesteś dziwna. - powiedziałam po krótkiej chwili.
(UWAGA UWAGA ZACZNIE SIĘ " M JAK MIŁOŚĆ" XD)
Po niedługiej chwili dojechaliśmy do Grabiny, gdzie wszyscy mieli dziś przenocować. Kiedy tylko przyjechaliśmy z domu wyszła moja babcia by nas przywitać.
- Dziecko drogie, jak ja cię dawno nie widziałam. - powiedziała tuląc mnie do siebie. - Jak ty urosłaś. Ostatnim razem gdy cię widziałam, biegałaś z Natalką po ogrodzie. - uważnie mi się przyglądała. Kiedy podeszła do Julii skorzystałam z okazji i poszłam przywitać się z dziadkiem, który stał na werandzie.
- Zmęczona jesteś co? Podróż długa to nie ma się co dziwić. - powiedział na przywitanie.Przytuliłam go i odeszłam. W drzwiach zobaczyłam mojego kuzyna Mateusza, Natalię i Ulę. (Boszz nie wierzę w to co piszę XD)
- Hej młody. - przywitałam się czochrając mu włosy.
- Cześć dziewczyny. - nie trudno jest nam się dogadać, bo jesteśmy w tym samym wieku.
- Gdzie Marek? -zapytałam rozglądając się.
- Tutaj. - usłyszałam głos za plecami.Odwróciłam się i zobaczyłam mojego wujka we własnej osobie.
- Cześć wujku. - powiedziałam przytulając go. (TUTAJ HANKA ŻYJE I MA SIĘ DOBRZE). Za nim szła ciocia Hania i również mnie przytuliła. Stanowczo za dużą mam tą rodzinę.
- Wejdź do domu. Zrobiłam pierogi. - powiedziała moja babcia.
- O Boże. - powiedziałam po czym zniknęłam w drzwiach. Pierogi mojej babci były najpyszniejsze na całym świecie. Kocham te pierogi. Na szczęście w domu nie było nikogo więcej. Po chwili wszyscy byli już w domu. Pomogłam babci przy przygotowaniu stołu do obiadu.
- Ale jestem głodna. - powiedziałam kiedy usiadłam do stołu.
- Jedz, a dupa rośnie. - skomentował Zayn, przez co zadławiłam się kawałkiem pieroga.
- Jaki ty jesteś głupi. - powiedziałam.
- Tak zganiaj na mnie, a tak w ogóle...
- Cicho bądźcie. Czy wy zawsze musicie się kłócić? - powiedział Lou.
- On zaczął. - powiedziałam.
- Jasne zganiaj na mnie.
- Stul twarz. - ucięłam i wróciłam do jedzenia. Kochałam spędzać w tym domu wakacje jako mała dziewczynka. Zawsze biegałam po ogrodzie z psem, ale to było kiedyś, a teraz jest teraz i nic się już nie zmieni.
Kiedy wszyscy skończyli jeść pomogłam babci w zmywaniu i poszłam do przydzielonego mi pokoju. Dzieliłam go z Julią.
- Ja pierwsza idę do łazienki. - powiedziałam po czym wyszłam z pokoju. Ubrałam starą bluzkę Louisa i majtki. Wróciłam do pokoju i usiadłam na łóżku.
- Dlaczego ty to robisz? - zapytała Julia wskazując na nowe blizny na moich rękach.
- Bo sobie kurwa nie radzę - powiedziałam. - Mam dość. - dodałam po chwili ze łzami w oczach.
- Ja wiem, ale gorsze rzeczy razem przechodziłyśmy. - dobrze wiedziałam o co jej chodzi. Wy nie wiecie? David i te sprawy. No to tyle.
Pomyślałam o jutrzejszym pogrzebie. Louis wszystko już załatwił. Umówiliśmy się, ze przemówię i zaśpiewam jedną piosenkę. Strasznie się boję. Jeszcze nie wiem co zaśpiewam. Mama zawsze lubiła kiedy śpiewałam.
- Wszystko w porządku? - zapytał Louis wchodząc do "naszego" pokoju.
- Tak, zamyśliłam się. - powiedziałam odwracając się w jego stronę.
- Nie martw się. Wszystko będzie dobrze. Dasz sobie radę. - kurwa ten człowiek znowu czyta mi w myślach. Zaczynam się go bać.
- Może i tak, ale...
- Wiem, nie denerwuj się jestem przy tobie. - powiedział łapiąc moje ręce.
- Nawet nie wiesz jak bardzo jestem z tego powodu szczęśliwa. - delikatnie się uśmiechnęłam. - Nie wiem co bym zrobiła, gdybym była teraz sama. - usłyszałam chrząknięcie.
- Nie żeby coś, ale jestem jeszcze ja. - we framudze drzwi stała Julia, która zrobiła podkówkę z ust.
- Wiem przecież. - powiedziałam. - Nie truj mi. Co ja twoja żona? - zapytałam śmiejąc się.
- Gorzej. - usiadła obok mnie. - Moja przyjaciółka. - powiedziała.
- Fajnie, że jesteście. - przytuliłam ich. - Nie wiem co by bez was było.
- Lipa. - powiedziała Julia śmiejąc się. Wszyscy zaczęliśmy się śmiać. Dopiero teraz Louis zwrócił uwagę na moje ręce i cicho westchnął. Pocałował moją prawą rękę. Automatycznie zrobiło się jakoś cicho.
- Dobra, idźcie spać, bo musicie się wyspać. - powiedział Louis wychodząc. - Dobranoc. - dodał w drzwiach.
- Dobranoc. - odpowiedziałyśmy razem.
Położyłyśmy się do łóżek, a Julia zgasiła światło.
- Julia. - szepnęłam po 15 minutach. Nie odezwała się, czyli śpi. W całym domu było zupełnie cicho. Czyżby już wszyscy spali? A ja jedna nie mogę zasnąć. Przewracałam się z boku na bok jeszcze dość długo.
Wstałam i poszłam ubrać normalne ciuchy . Zdałam sobie sprawę, że nie mogę być jutro na tym pogrzebie.
Cicho wyślizgnęłam się z domu. poszłam w miejsce, gdzie zawsze chodziłam z tatą. Było to małe jeziorko. I nie było daleko.
Kiedy już tam przyszłam usiadłam przy brzegu.
- Może się utopię? - szepnęłam do siebie. Co się ze mną dzieje? Jestem zwykłym tchórzem. Uciec może każdy. Trudno, będę "każdy". Nie wrócę tam za żadne skarby. Nie wiem nawet co powiem. No bo co, że ją kochałam? Że byłą najlepszą macochą jaka można sobie wymarzyć? To takie głupie. A jeszcze mam coś zaśpiewać. To nie jest takie łatwe jak się wydaje. Chyba, ze to tylko dla mnie jest wszystko cholernie trudne.
Ruszyłam się z miejsca i poszłam dalej. Nawet nie wiedziałam dokąd...
__________________________________________________________________
Wiem, ze krótko, ale nie mam czasu, ani pomysłów. Przepraszam ;C No i powiedzcie co myślicie. I co powinna zrobić Kaja. Ja już wiem. Może ktoś się domyśla? Kocham Was ♥♥
Zajebisty rozdział czekam na next ♥ Nominuję twojego bloga do Libster Awards więcej informacji szukaj tutaj -----> iwanttobewithyou1d.blogspot.com
OdpowiedzUsuń