piątek, 20 czerwca 2014

Rozdział 5 "(...) Gdyby coś się wydarzyło to na nich mogłam liczyć"

Nikt mnie nie zatrzymał, bo wszyscy byli zbyt urazeni tym co przed chwilą powiedziałam...

Mam dość życia w tym pieprzonym domu... Dlaczego on się nie odezwał? Dlaczego żaden z nich się nie odezwał? To były jedyne myśli, które teraz miałam w głowie.


 Muzyka

*** Oczami Eleanor ***

- Wiesz co Louis? - chłopak spojrzał na mnie pytajaco. - Faktycznie jesteś pizda. Jak mogłeś nie obronić własnej siostry? - zapytałam. Chciał odpowiedzieć, ale mu przerwałam. - Pytanie retoryczne... - powiedziałam z ironią. Postanowiłam, ze musze z nią pogadać.Kiedy wchodziłam po schodach, minęła mnie Kaja ze łzami w oczach.
- Louis, ja nie mogę tak dalej. - powiedziała spokojnie. - To wszystko to dla mnie za dużo. Mam dość. A jeszcze kłócę się z najbliższą mi osobą. Tak nie moze być. Musimy w końcu pogadać - widać że była zdeterminowana, ale denerwowała się.
- O czym chcesz pogadać? - spytał zdezorientowany. Jaki on głupi.
- O wszystkim, o mamie, o twoim domu, o starym domu, o twoich przyjaciołach i na końcu o nas...
- Już się boję. - przerwał jej. Kaja rozejrzała się po salonie, w którym był cały zespół, ona, Dan i teraz też ja.
- Chłopaki, nie wyganiam was, ale... - powiedział Lou zmieszany. Zrozumieli, pożegnali się i poszli. Postanowiłam im nie przeszkadzać i również wyszłam. Uśmiechnęłam się delikatnie do Kaji już mnie nie było w salonie.

*** Oczami Louisa ***

Bałem się tej rozmowy. Siedziałem na kanapie i czekałem co nastąpi.
- Więc... Co z pogrzebem mamy? Skąd weźmiemy pieniądze? Gdzie ją po... pocho... pochowamy? W Polsce z tatą, czy tutaj? - zapytała, a łzy zaczęły jej spływać po policzkach, ale od razu je wytarła.
- Nie wiem, jeszcze kiedy dokładnie będzie pogrzeb, ale zamierzałem zadzwonić do zakładu pogrzebowego, żeby zabrać mamę ze szpitalnej kostnicy i powoli coś załatwiać. - Kaja kiwała głową. - Pieniędzmi się nie martw, ja sobie poradzę.
- Przestań, nie będziesz sam za to płacił. To nie jest tanie. 
- Jak chcesz mi pomóc, przecież nie zarabiasz...
- Ale będę, coś wymyślę...
- Co? - zapytałem zaciekawiony.
- Coś. - ja już ją znam, mówiła tak zawsze, kiedy nie potrafiła wymyślić nic lepszego. Nie ważne.
- Rób co chcesz. Ja sam mógłbym się tym zająć uparciuchu. - Kaja westchnęła zezłoszczona, ale nic nie powiedziała.
- Wydaje mi się, ze powinniśmy ja pochować z tatą. Tak chyba będzie w porzadku. - powiedziała po chwili ciszy. Pokiwałem głową. - W takim razie jedna sprawa już obgadana. - powiedziała i odetchnęła z ulgą. 
- Teraz wydaje mi się, zę powinniśmy ustalić jakieś zasady co do mojego domu. - powiedziałem. Moja siostra kiwnęła głową.
- No więc tak. W tym domu każdy kazdego szanuje. Jeśli coś ci nie pasuje, to mów to. Jeśli, chcesz zaprosić Julię, czy kogoś innego, mozesz, ale powiedz mi to. Jeśli wychodzisz to powiedz mi chociaż, o której wrócisz. I jeśli dałabyś radę, to nie kłóć sie za bardzo z moimi kumplami.
- Le to oni sami proszą sie o kłótnie. -spojrzałem na nia wymownie. - No dobra postaram się, ale to będzie trudne...
- I błagam cię, nie pal tutaj papierosów.
- Skad wiesz, że palę?
- Nie trudno to wywnioskować, czasem to po prostu czuć.
- No ok, postaram się, ale tego też nie obiecuję - westchnąłem, 
- Czyli zasady też ustalone? - zapytałem. Kaja kiwnęła głową.
- To co, ze starym domem? - zapytała.
- Nie wiem. Jakoś nie mam serca go sprzedawać. może jak bedziesz miała osiemnaście lat to tam zamieszkasz, a póki co go zostawimy. - widać, zę była z tego zadowolona. 
- To teraz chciałam porozmawiać, o twoich kumplach, bo mnie odrobinę denerwują. Każdy z nich w swój własny sposób. Liam tą swoja niewinnością, Niall tą swoją nachalnosćią, Harry, tą swoją cholerną pewnością siebie, a Zayn, on wkurza mnie całym sobą. Tym jaki jest. A ty dobrze wiesz jaki on jest.
- No wiem, potrafi być wkurzający, ale tak naprawdę jest miły.- Kaja przewróciła oczami. Nie zgadzała się ze mną, ale nie chciała się kłócić.
- no i co w związku z tym, ze cię wkurzają? -zapytałam wracając do tematu.
- No to, że chciałabym, żeby rzadziej tu przychodzili, jeśli to możliwe.
- Postaram się.
- Louis? 
- Mmm 
- Przepraszam, że sprawiam kłopoty i ze jestem jaka jestem, chciałabym być taka jak Eleanor. Słodka gaduła niesprawiająca problemów. - przytuliłem ją.
- Nie potrzebujemy drugiej Eleanor. Jesteś taka, jaka jesteś i taką cię kocham. Niska gaduła, o ostrym charakterze. Tka właśnie jesteś i jeśli komuś się to nie podoba to niech spierdala. - powiedziałem. Kaja odsunęła się ode mnie i uśmiechnęła się. 
- Jakoś sobie z tym wszystkim poradzimy. - powiedziałem.


*** Oczami Kaji ***

Kiedy uśłyszałam mój telefon, rzuciłam się w stronę schodów. Nieznany numer. Odebrać, czy nie? Odebrać? A co jeśli to ON? biłam się z myślami. Postanowiłam odebrać.
- Ha.. Halo?
- Już się bałem, ze nie odbierzesz skarbie. - no nie, kurwa.
- Nie jestem twoim skarbem. Pamiętasz? - starałam się, żeby mój głos brzmiał na opanowany, ale chyba mi nie wychodziło, bo cholernie się bałam tego kolesia.
- Jeszcze nie
- O co ci znowu chodzi?
- Nie pamiętasz? Jeśli ja nie mogę cię mieć, to nikt nie będzie cię miał, rozumiesz?
- Nigdy mnie nie miałeś i nikt niegdy nie będzie mnie miał, bo nie jestem cholerną zabawką! - krzyknęłam.
- Nie unoś sie tak, bo możesz za to zapłacić. - zapomniałam. Jego kumple są wszędzie. - I pamiętaj mam cię na celowniku. - usłyszałam strzał z pistoletu. David się rozłączył. Bałam się. Usiadłam opierajac się o łóżko. Chciałam otworzyć drzwi i wyjsć, ale ktoś chciał wejść do mnie. Chwilowy zawał.
- Louis wystraszyłeś mnie. - powiedziałam widząc jego zdezorientowany wzrok.
- Z kim rozmawiałaś? Wszystko w porządku? - westchnęłam. Chyba w końcu muszę mu powiedzieć.
- Chodź. - powiedziałam schodząc mu z drogi do mojego pokoju. - Lepiej usiądź, bo jak będziesz stał, to jak stracisz przytomność to zrobisz sobie krzywdę. - uprzedziłam. Chłopak patrzał na mnie wyczekująco. Jak mam zacząć? Co mam mu powiedzieć? myślałam.
- Najlepiej prawdę. - mruknęłam do siebie.
- Z kim rozmawiałaś? - powtórzył.
- Z moim byłym.
- Byłaś bardzo zła, mówiłaś, ze się przyjaźnicie.
- Kłamałam.
- Co?
- Louis na prawdę chciałam ci powiedzieć, ale jakoś nie miałam odwagi, bo... Bo on był dilerem, na początku nie brał tylko sprzedawał, a potem zaczął brać i chciał mnie w to wciagnąć...
- Dałaś się?
- Nie przerywaj mi. - kiwnął głową. - Spróbowałam parę razy, ale jakoś nie jestem do tego stworzona... W pewnym momencie Davidowi zaczęło brakować pięniedzy na dragi. Wyłudzał je ode mnie i było w porządku, ale kiedy mu powiedziałam, ze nie mam już pieniędzy... On... On przetrzymał mnie w swoim domu przez trzy dni. Trzy najgorsze dni mojego życia. Byłam bita i... i gwałcona. - chciał coś powiedzieć, ale nie wiedział co. - Kiedy jakimś cudem udało mi się uciec i coś sobie ułożyć, on mnie prześladował, nadal to robi. Uważa, że skoro on nie może mnie mieć, to nikt nie będzie mnie miał.
- Nie można tego gdzieś zgłosić?
- Nie! On ma wszędzie porozstawianych swoich kumpli. Jeden fałszywy ruch i on się o tym dowie. Jeśli chcemy załatwić jego, to trzeba załatwić jego kumpli. - ostatnie zdanie powiedziałam cicho. Nie wiadomo, czy nie mam gdzieś podsłuchu, on jest zdolny do wszystkiego.
- To co z tym zrobimy?
- Nie MY tylko JA. Jeszcze nie wiem, ale się dowiem.
- Kaja, nie dasz rady sama, po to masz mnie, zebym ci pomagał.
- Mam ciebie po to, zebyś żył! - krzyknęłam. - Nie chcę stracić kolejnej ważnej dla mnie osoby. - powiedziałam, a pojedyncze łzy zaczęły spływać mi po policzkach.
- Nie stracisz. - powiedział cicho przytulając mnie. - To dlatego, tak nienawidzisz wszystkich, którzy się do ciebie zbliżą. Chcesz ich ochronić.
- Tak, tak, ale nie Zayna. On mnie po prostu wkurwia.
- Przypomina ci Davida - skad on to wszystko wie. Jakiś kurwa wróżbita Maciej?
- Trochę. - przyznałam.
- Kiedy David jeszcze nie ćpał, też cały czas się kłóciliśmy. Ale nie chodzi, o to. Oboje są strasznie podobni. Może nie tak bardzo z wyglądu, ale są. - nie wiedziałam co mu powiedzieć Zayn po prostu przypominał mi mojego byłego i już. Na szczęście Louis już nie wnikał.
- Rób jak uważasz, jesteś prawie dorosła, ale pamiętaj, że zawsze mozesz na mnie liczyć - powiedział i wyszedł. Musze zadzwonić do Julii i chłopaków. Wszyscy zgodzili się na spotkanie.
Mielismy wszyscy być za godzinę w naszym miejscu.
Nasze miejsce to po prostu zwykła łąka nie daleko strumyka. Wyjrzałam za okno. było już trochę późno i chłodno. Stwierdziłam, ze wyjscie w krótkich spodenkach nie byłoby najlepszym pomysłem, więc się przebrałam. Poszłam na dół i zastałam Lou z Eleanor oglądajacych TV. Weszłam do kuchni omijając ich spojrzenia. Wzięłam jabłko.
- Wychodzę, musze obgadać porozmawiać z Julią i kumplami. Nie wiem o której wrócę, ale chłopaki mnie odprowadzą. To pa. - powiedziałam i wyszłam.

***

Kiedy byłam już na łące wszyscy na mnie czekali.
- Hej czika. - odezwał się Nick.
- Cześć. - odpowiedziałam.
- Co się dzieje? - Justin od razu zauważył. 
- To może usiadziemy. - zaproponowałam po czym usiedliśmy na trawie. - To tak z buta powiem. Louis wie o Davidzie. WSZYSTKO to co miałam mu powiedzieć wcześniej.
- No to super. - odezwała się Julia.
- No właśnie nie za bardzo. Bo skoro, on wie to teraz też jest zagrożony.
- To co robimy? - zapytał Nick.
- Czemu o wszystko pytacie mnie? - zapytałam.
- Bo jesteś taką naszą liderką. - odpowiedzieli.
- Ughh... Trzeba go zdusić w zarodku, czyli po prostu poczekać na dobry moment i załatwić jego kumpli, a potem zająć się nim. - odpowiedziałam szeptem, chociaż wiedziałam, że gdyby coś się wydarzyło to na nich mogłam liczyć...

___________________________________

Co myślicie? Wyszedł długi, więc stwierdziłam, że nie napisze go do końca. Przedstawię Wam Nicka ( Nicolasa) i Justina.
CZYTASZ = KOMENTUJESZ 
















Nicolas Henderson (18 l.) - przyjaciel Kaji i Julii. Kaja zawsze mu się podobała, ale ktoś stał im na przeszkodzie. Teraz nie chcą niszczyć przyjaźni. Jest pomocny i uczciwy. Kocha jesc lody. Nienawidzi kiedy ktoś nie szanuje dziewczyn.


















Justin Smith (19 l.) - przyjaciel Kaji i Julii. Jest realistą i twardo stąpa po ziemi. Kaja mówi na niego "wujek dobra rada", bo zawsze wie co robić w trudnych sytuacjach. Jego ulubionym kolorem jest fiolet. Potrafi grać na gitarze, ale nie lubi śpiewać.

1 komentarz:

  1. Boooski xd Zapraszam do mnie: http://fight-for-this-lovexx.blogspot.com/ xd Jakby ci się nudziło to możesz poczytać <3

    OdpowiedzUsuń