poniedziałek, 16 czerwca 2014

Rozdział 4 "Na żadnego z was nie można liczyć..."

Kiedy byłąm już w naszym pokoju, poszłam się przebrać w piżamę i zmyć makijaż. Jak już skończyłam, położyłam się do łóżka. Nie miałam problemu z zaśnięciem.



 Muzyka

*** Oczami Kaji ***

Obudziły mnie silne promienie słońca. Pierwszą myślą, która przeszła mi przez głowę było Jak ja znalazłam się w łóżku? Dobrze wiedziałam, ze Louis wczoraj był zbyt pijany, zeby utrzymać się na nogach, a co dopiero, żeby zaniesć mnie do pokoju. Nie ważne. Zapytam El. To, ze byłam we wczorajszych ciuchach nie zadziwiło mnie. Postanowiłam wstać i ogarnąć się. Podeszłam do garderoby i wybrałam ciuchy. Ubrałam się i poszłam do łazienki, zeby przemyć twarz i nałożyć nowy makijaż. Kiedy byłam już w miarę ogarnięta poszłam na dół gdzie byli już Eleanor i Louis. Sytuacja pomiędzy nimi była napięta.
- Chcesz tosty? - zapytała El.
- Ymmm tak. - powiedziałam lekko zdezorientowana. Po chwili przede mną leżał talerz tostów z serem i pomidorem, a do picia herbata.
- Dziękuję. - powiedziałam uśmiechając się, odwzajemniła ten gest. Długo trwała niezręczna cisza. Aż w końcu nie wytrzymałam.
- Ludzie no, co się dzieje? Louis? -milczał. - Eleanor? - też. Umilkłam.
- Louis poszedł sobie gdzieś balować, a ja jak zwykle musiałam się wszystkim zająć. Jeszcze teraz, ma do mnie pretensje, że nie wstałam wcześniej i śniadania mu nie zrobiłam - powiedziała zakładając ręce na piersi.
- Serio tylko o to ci chodzi? Sądziłem, zę stać cię na więcej. - powiedział Lou i zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, zrobił się harmider. Wstałam.
- Cicho! - krzyknęłam. - Louis. To jest dziewczyna i ma prawo, być zła na to, że wczoraj zostawiłeś ją samą ze SWOJĄ siostrą, której ona nie zna. Eleanor. Wiem, że z Louisem czasem nie da się wytrzymać, ale on tak odreagowuje. Wiem, bo często kryłam go przed mamą. - powiedziałam uśmiechając się. - Ludzie, jesteście parą, a zachowujecie się jak ja z Zaynem. - wzdrygnęłam się wypowiadajac to imię. - Kochacie się. Nie? - pokiwali głowami. - To okażcie  to sobie. Wiem, ze czasem nerwy puszczają, ale ta kłótnia jest bez sensu. - powiedziałam, a oni znowu zaczęli kiwać głowami i się przytulili. Usłyszałam dzwonek mojego telefonu i pobiegłam na górę.
-Halo?
- Cześć idziemy do wesołego miasteczka?
- Co cie nawiedziło? -zapytałam z uśmiechem.
- A nie wiem, mam ochotę się pobawić.
- Pobawić to ty się możesz z panem do towarzystwa, a nie ze mną. - powiedziałam śmiejac sie, Julia, również zaczęła się śmiać.
- Ty jesteś jakaś niewyżyta. - powiedziała, a ja się uśmiechnęłam. - To idziesz, ze mną do wesołego miasteczka czy nie?
- No nie wiem.
- Potem pójdziemy na pizze i zjemy lody.
- Ok. To za ile się spotykamy.
- Za jakieś 35 minut tam gdzie zawsze. Tylko się szykuj.
- Ok, ok do zobaczenia. - rozłączyła się. Postanowiłam się przebrać, dlatego po raz drugi wyjrzałam przez okno. Zaczynało się przejaśniać i robił się piękny dzień. Jak gdyby wczoraj nic się nie wydarzyło... Nie ważne. Wybrałam ciuchy i poszłam się przebrać. Na szczęście nie musiałam się znowu malować. Nienawidziłam się malować, ale bez make - up'u wyglądałam jak kaszalot. Cieszyłam się na spotkanie z Julią, potrzebuję jej. Zeszłam na dół.
 Usiadłam obok Lou i El na kanapie. Louis oglądał Top Gear. Nie byłam tym zainteresowana, El chyba też.
- Louis. - popatrzyłam na niego, jak najbardziej słodko umiałam.
- Nie, nie przełączę.
- No, proszę... Proszę, proszę. - zatrzepotałam rzęsami.
- Ok. - powiedział dajac mi pilot. - pieprzony urok. - zaklął cicho, na co się uśmiechnęłam. Włączyłam stacje muzyczną, bo nie było nic ciekawego. Akurat leciał Ed Sheeran. Podgłosiłam i  uważnie słuchałam podśpiewujac raz po raz. Czułam spojrzenie Eleanor na sobie, ale zupełnie mnie to nie ruszało. Kiedy piosenka się skończyła ściszyłam telewizor. Po chwili usłyszeliśmy pukanie do drzwi. Pobiegłam otworzyć i zobaczyłam Zayna.
- Czego? - zapytałam na wejściu.
- Ciebie też miło widzieć.
- Ta, ta daruj sobie. Czego chcesz?
- Jest Louis?
- A jeśli powiem, że wyjechał na Majorkę to sobie pójdziesz? - zapytałam przepełniona nadzieją.
- Nie. - powiedział, a już myślałam, ze pójdzie.
- W takim razie jest. - powiedziałam zrezygnowana robiąc mu miejsce. Trzasnęłam drzwiami. Chciałam usiąść na kanapie, ale Zayn zajął moje miejsce. Usiadłam na fotelu. Stąd do miejsca naszych spotkań miałam kawełek drogi, więc mogłam jeszcze posiedzieć. Jednak po niedługiej chwili, stwierdziłam, ze nie chcę tam siedzieć ani chwili dłużej. Wstałam i otworzyłam drzwi, a tam stała cała reszta zespołu. Wpuściłam ich. Dopiero teraz Lou zorientował się, że mam zamiar wyjść z domu.
- Gdzie idziesz?
- Umówiłam się- odpowiedziałam.
- Z chłopakiem? - dociekał Harry.
- Co ty, kto by ją zechciał? - dołączył się Zayn.
- Nie Harry umówiłam się z Julią... Dzięki Zayn, ty też jesteś brzydki. - powiedziałam rzucając w niego bluzą, która leżała na podłodze w przedpokoju. Dodam, że była jego.
- Pilnuj swoich rzeczy - powiedziałam trzaskając drzwiami. Dobrze wiedziałam gdzie iść. "Tam gdzie zawsze" było zwykłą ławką koło stawu w parku. Nie miałam za daleko. Szłam więc powolnym krokiem.

***

Kiedy już tam doszłam, Julii jeszcze nie było. Usiadłam, więc i czekałam na nią rozglądając się. Szczerze mówiąc nie wiem dlaczego to robiłam. To było odruchowe. Jakoś tak czułam strach w tamtej chwili. Zresztą, w jakiej chwili ja nie czułam strachu? Poczułam ręce na moich ramionach i obróciłam głowę. 
- Boże nie strasz. - powiedziałam wzdychając.
- Przepraszam. - powiedziała. Uśmiechnełam się delikatnie. Poszłyśmy do wesołego miasteczka. Kiedy już tam byłyśmy od razu poszłyśmy na Rollercoaster. Obie kochamy szybką jazdę, takie już jesteśmy. Jak już przewietrzyłyśmy sobie pachy (XD), poszłyśmy zabawić sie w agentki 007 (XD).

***

Spędziłyśmy razem w wesołym miasteczku dużo czasu, rozmawiajac i bawiąc się. Po zabawie, tak jak obiecała Julia poszłyśmy na pizze. Zrezygnowałyśmy z lodów, bo nie chciałyśmy robić zabójczej mieszanki.
Rozmawiałyśmy i co chwila śmiałyśmy się.
- Ej, a pamiętasz, jak wtedy tak długo czekałysmy na autobus i ty powiedziałaś JEDZIE, DLUGI, a ja się zaczęłam śmiaći ty NO CO? A ja NOWY. hahahahha - przypomniałam jej. Ale i tak najzabawniejsze w tym całym dniu były miny ludzi, bo rozmawiałyśmy ze sobą po Polsku.
- Osz ty. - powiedziałam
- Koszty.
- Osz ty
- Koszty. - znowu śmiech. Z Julią da się zapomnieć o wszytskim co cię dręczy.
- Jemy pizze na czas? - zapytała wpychając pizze do buzi.
- zrzygasz się. - skomentowałam. Julia uśmiechnęła się i jadła dalej, tak jak wcześniej.
Kiedy skończyłyśmy jeść robiło się ciemno. Postanowiłam odprowadzić Julię, zresztą i tak nie miałam daleko więc co za różnica... Jak doszłyśmy do jej domu ucałowałam ją w policzek i poszłam w stronę mojego nowego miejsca zamieszkania. Dziwnie to brzmi.
Kiedy wracałam cały czas sie odwracałam. Wiedziałam, zę nic mi nie grozi, ale wiedziałam też, że na każdym kroku śledzą mnie kumple David'a z pistoletami w rękach. Dlatego właśnie czułam strach. Jego kolesie byli porozstawiani dosłownie wszędzie. Dobrze wiem, że nie jeden z nich widział jak wychodzę w bieliźnie z łazienki czy coś. Dlatego też, starałam sie nie zbliżać do żadnego chłopaka, bo wiedziałam, że David od razu się dowie, ze z kimś kręcę. Ale nie myślcie, że obrażam tak Zayna, dlatego, ze bardzo chcę go do siebie zrazić, zeby go chronić. Nie. Po prostu mnie wkurwia. Kiedy wróciłam, u Louisa był juz cały zespół i nie ukrywam, ze byli dosć mocno wstawieni. Oprócz Liama. Chłopacy o coś się kłócili, ale jak tylko usłyszeli, że ktoś wchodzi do domu umilkli.
- Nie przeszkadzajcie sobie, to że wróciłam nie znaczy, że macie przestać mnie obgadywać... - powiedzałam i chciałam iść na górę, ale Harry mnie zatrzymał łapiąc mój nadgarstek.
- CZEGO?! - krzyknęłam.
- Już sobie idziesz skarbie?
- Nie jestem twoim skarbem! Koleś ty weź się ogarnij i mnie zostaw, nie mam siły.
- Było się nie pieprzyć po kątach! - krzyknął na mnie i niebezpiecznie się zbliżył. Chociaż się bałam, również sie do niego zbliżyłam i wyprostowałam, zeby wyglądać na wyższą.
- Nie jestem dziwką i nie pieprzę sie po kątach ze szmaciarzami, takimi jak ty!  A poza tym byłam z Julią w wesołym miateczku! Z JU LIĄ W MIA STECZ KU - powiedziałam. - Mam ci to przeliterowac czy zrozumiałeś?
- Jaka kurwa, wchodzi do domu i od razu się kłóci.
- Zamknij ryj! Nie nazywaj mnie tak! - wykrzyczałam mu. - A ty? - zwróciłam się do Louisa. - Co ty jesteś facet czy pizda? Twój kumpel mnie obraża, a ty nie potrafisz, sie odezwać i mnie obronić?! Ja pierdole! - mimowolnie z oczu popłynęły mi łzy. - Myślałam, że chociaż jeden z was mnie obroni, ale się myliłam. Jednak każdy z was nosi damskie stringi. - powiedziałam płacząc. - Na żadnego z was nie można liczyć. Jebane pedały. - powiedziałam idąc do mojego pokoju. Nikt mnie nie zatrzymał, bo wszyscy byli zbyt urazeni tym co przed chwilą powiedziałam...

_____________________________________

Jak się podoba nowy rozdział? prosze o komentarze i obserwację! 
A tak wgl jak tam z ocenami? Czujecie juz wakacje? Ja bardzo! Nie mg się doczekać! 

2 komentarze: