poniedziałek, 16 lutego 2015

Rozdział 14 "Postaram się przylatywać tu częściej."

Znowu zaczęły się, śpiewy i śmiechy. Wszyscy zapomnieli o tym co działo się przed chwilą i rozmawiali o przyszłości i przeszłości. Słuchałam wszystkich z ciekawością. Jak nigdy.




Obudził mnie śpiew ptaków. Tak ładny, że postanowiłam poleżeć jeszcze trochę dłużej i posłuchać go. Kiedy byłam gotowa by wstać powoli zrobiłam to. Wyjrzałam przez okno. Piękna pogoda. Nie dziwię się że ptaki tak zajebiście śpiewały. Wybrałam dzisiejszy zestaw   i poszłam do łazienki. Zrobiłam make up, a włosy spiełam w kucyk. Zeszłam do kuchni. Tam czekał na mnie talerz naleśników i paru gości. Paweł i jego dziewczyna z córką, Piotrek i Kinga z córką, Tomek z Wojtkiem i Zosią i ciocia Marta z Andrzejem, Łukaszem i Anią. Wszystkie dzieciaki dosłownie rzuciły się na mnie i zacisnęły mnie w swoim uścisku. Oprócz Wojtusia, który stał trochę dalej nie do końca pewny co ma zrobić. Kiedy udało mi się wyrwać z objęć innych dzieciaków podeszłam do chłopca.
- Cześć. - powiedziałam podając mu rękę. Chłopak niepewnie uścisnął ją. - Pewnie mnie nie pamiętasz, ale jestem Kaja i znam cię odkąd byłeś bobasem. Zmieniałam ci pieluchy. - uśmiechnęłam się. Wojtek zrobił to samo. Przytulił mnie. Przypomina mi pewnego małego chłopca. Kogo? Mojego małego czteroletniego braciszka, który przez raka musiał skrócić swoje życie. Został mi tylko Louis. Mniejsza o to.
Wszyscy mocno mnie wyściskali, po czym w końcu mogłam zjeść te pysznie wyglądające naleśniki.
Jedząc zastanawiałam się, co stało się z Davidem. Na czas mojego pobytu tutaj w ogóle się nie odezwał. Nie wiem co knuje, ale mam nadzieję, że nikomu nic nie zrobi. Najbardziej teraz martwiłam się o Louisa. Dzwonił do mnie prawie codzień i opowiadał mi jak mu minął dzień. Fajny z niego brat. Nadal nie mogę wyrwać myśli ze szponów Davida. Co on do cholery knuje? Dlaczego kompletnie się nie odzywa? Przecież by sobie nie odpuścił... Niedługo się pewnie wszystkiego dowiem...
Kiedy już się najadłam, poszłam z Łukaszem na spacer. Tylko z nim. Jako dzieciaki byliśmy ze sobą bardzo blisko. Kochałam jego obecność przy mnie nawet jeśli nic nie mówił. Najważniejsze, że był. Wiem że ostatnimi czasy miał jakieś problemy z wypadkiem, w którym zginęła jego koleżanka. Postanowiłam nie naciskać i poczekać aż sam mi powie. Byliśmy w naszym ulubionym miejscu. Trochę daleko od domu. Była tutaj mała plaża, którą zdaje się, że mało kto zna. Usiedliśmy na piasku. Oparłam głowę na jego ramieniu. Przymknęłam oczy.
- Wiesz... Przyjechałem tu dzisiaj tylko dla ciebie. - zaczął. - Bo szczerze mówiąc mam ochotę zamknąć się gdziekolwiek i z tamtąd nie wychodzić. Nigdy. Wiedziałem, że będziesz chciała się ze mną zobaczyć. Nie mogłem cię tak zostawić. Ale kiedy pomyślę sobie, że po części to ja ją zabiłem...
- Łukasz... Proszę... - zaczęłam i spojrzałam na niego. Odwrócił wzrok. - Nie myśl tak o tym. Jej serce uratowało inną osobę. Dzięki tobie. Nie zamykaj się. Ranisz tym bliskich. Pomyśl o Ani. To twoja siostra. Potrzebuje brata tak samo jak rodziców. Bardzo cieszę się, że przyjechałeś, bo nikogo bardziej niż ciebie nie chciałabym tutaj teraz przy mnie... - powiedziałam. Chłopak w końcu na mnie spojrzał i uśmiechnął się. - No chyba, że Roberta Pattinsona nago. - zaśmiałam się. Chłopak pokręcił głową. Następne godziny, aż do obiadu minęły nam na rozmowach. O wszystkim.
W domu wszyscy jak zwykle mówili, że się martwili itp. a my jak zwykle uśmiechaliśmy się do siebie cierpliwie wysłuchując niekończących się kazań.
Na obiad był rosół. Najpyszniejszy rosół jaki w życiu jadłam. Oczywiście na stole nie mogło zabraknąć pierogów. Najadłam się jak nigdy. Postaram się przylatywać tu częściej. Znowu rozmowy. Tym razem jednak nie męczyły mnie one. Wręcz przeciwnie. Uczestniczyłam w nich.

*** Oczami Zayna ***

To dzisiaj miała wrócić Kaja. Czy się cieszyłem? może trochę. Tylko dlatego, że nie miałem kogo denerwować.  Nie myślcie sobie, że się za nią stęskniłem. Nie tęskniłem. 
- Ale się stęskniłem za tym krasnalem. - z transu wyrwał mnie głos Nialla.
- Tak, racja strasznie mi jej brakuje. - odezwał się Lou. Uśmiechnąłem się tylko i pokręciłem głową na ich słowa.
- Nie mogę się doczekać, aż poznam tą dziewczynę. - powiedziała Perrie uśmiechając się. 
No właśnie. Mam dziewczynę nazywa się Perrie Edwards i jest przepiękna. Zakochałem się.

*** Oczami Kai ***

  Musiałam powoli szykować się do wyjazdu. Na lotnisko miał mnie odwieźć Paweł. Postanowiłam się przebrać, ponieważ zrobiło się chłodno, a nie wiem jaka pogoda będzie w Londynie. Ubrałam na siebie wcześniej wybrany zestaw a poprzedni schowałam do walizek. Włosy rozpuściłam. Założyłam na siebie bluzę i ciągnąc za sobą walizki zeszłam na dół. Paweł od razu zabrał ode mnie "bagaże". Pożegnałam się ze wszystkimi i wyszłam z domu. Najmocniej przytuliłam Łukasza.
- Nie zamykaj się. Oni cię kochają. - szepnęłam i poszłam. Weszłam do samochodu, a Paweł pakował walizki do bagażnika. Korzystając z okazji narysowałam na zaparowanej od mojego oddechu szybie serduszko i uśmiechnęłam się do wszystkich zgromadzonych.
 Po paru minutach wyjechaliśmy. Obserwowałam wszystko co mijaliśmy. Podróż mijała w ciszy, ale po chwili Paweł przerwał ją zagadując, co chcę robić itp. Nie przeszkadzało mi to. Odpowiadałam na każde zadane przez niego pytanie. Byłam serdeczna i miła, tak jak kiedyś. Prawie cały czas się uśmiechałam. Jakby moja przeszłość przestała być MOJĄ przeszłością tylko kogoś innego. Fajne uczucie. Naprawdę. Mam nadzieję, że wraz z moim powrotem do Londynu nie wrócą też moje problemy...
Nawet nie spostrzegłam jak byliśmy na lotnisku. Pożegnałam się z Pawełkiem i pobiegłam na samolot z kapturem i spuszczoną głową. 
Gdy byłam w samolocie i zajęłam miejsce to od razu założyłam na uszy słuchawki i włączyłam ulubioną playlistę. Wyłączyłam się.

***

Wychodząc z samolotu znowu założyłam na głowę kaptur i szukałam Louisa.W końcu zobaczyłam go otoczonego ochroniarzami i reporterami. Obok niego stał Zayn z jakimś blond kołtunem (czyt. blondynka). Gdzie reszta chłopców? Pewnie zostali w domu. W końcu udało mi się dojść do Louisa. Przytulaniu nie było końca. Chłopak nie chciał mnie puścić. Nadszedł czas na powitanie Zayna i jego dziewczyny (?). Szybkie przytulenie i tyle, to nic nie znaczy. Kiedy skończyłam się z nimi witać zamarłam kiedy trochę dalej zobaczyłam Jego sylwetkę...


___________________________________________________

Jak się podoba? Dzieje się ;*

1 komentarz: