*** Osiemnaste urodziny Kai ***
Nadszedł dzień moich urodzin. Julia namówiła mnie, żebym ubrała się w sukienkę. Włosy spięłam w warkocz na boku.Ostatnio nie wydarzyło się za dużo. Trochę zbliżyłam się do Zayna, bo chodzimy razem na boks. Cały czas kłóci się z Perrie. Z nią nadal nie potrafię się dogadać, a nawet odkąd zaczęłam przyjaźnić się z Zaynem jest jeszcze gorzej. Brunet coraz częściej prosi mnie o porady dotyczące jego związku. Czasem nadal sobie docinamy, bo jakże by inaczej, nie potrafimy żyć bez tego, ale na pewno jest lepiej niż było.
Spacerowaliśmy z Julią, Nicolasem i Justinem po wesołym miasteczku i dobrze się bawiliśmy. Co jakiś czas ktoś do mnie podchodził i prosił o zdjęcie, lub autograf. Ogólnie było miło. Louis i reszta nie mogli pójść z nami, bo mają znowu wywiad czy coś... Sława najważniejsza. Ale co się dziwić.. Cicho westchnęłam.
- Wszystko okej mała? - na słowa Nicka wszyscy obrócili się w moją stronę.
- Tak. Wszystko jest okej. Oprócz tego, że w moje urodziny nie mam nikogo z rodziny... - powiedziałam, a po moich policzkach spłynęło kilka łez.
- Oooh. Louis będzie wieczorem. Przecież się spotkacie... A co do reszty... Przykro mi kochanie. - powiedziała Julia przytulając mnie mocno do siebie. Odsunęłam się od niej, a ona starła mi resztki łez z policzka. Spojrzała na coś co działo się za mną i się zaśmiała. Spojrzałam w tamtą stronę i również się uśmiechnęłam. Podeszłam do Nicolasa, który próbował zbić wszystkie puszki, żeby wygrać pluszaka.
- Co ty odpieprzasz? - zapytałam uśmiechając się szeroko.
- Chcę ci wygrać tą koale. - wskazał na pluszaka, który był na prawdę przesłodki. Zaśmiałam się.
- Powodzenia. - powiedziałam, a on kiwnął głową i wrócił do gry. Strącił wszystkie puszki, a ja zaczęłam bić mu brawo. Facet podał mu koalę, a ten przekazał pluszaka mnie. Uśmiechnęłam się i przytuliłam do siebie misia.
- Ja też chcę pluszaka! - oburzyła się Julia i tupnęła nogami. Zaśmiałam się, a Nicolas zapłacił sprzedawcy za kolejną grę. Tym razem też strącił wszystkie puszki. Julia wybrała sobie pluszowego kangura. Po chwili dołączył do nas Justin niosąc jabłka w karmelu. Powoli zmierzaliśmy w stronę wyjścia z miasteczka. Julia prowadziła nas w jakieś bliżej niezidentyfikowane miejsce. Jechaliśmy autobusem, potem metrem... Aż w końcu dotarliśmy do naszego zaufanego fryzjera. Serio?
- Ty tak serio? - zapytałam wzdychając. Dziewczyna tylko pokiwała głową uśmiechając się szeroko.
- Przyda nam się zmiana. A jeśli nie tobie, to mnie na pewno. Znudziły mi się te włosy. - powiedziała szczerząc się. Weszliśmy do fryzjera. Dziewczyna od razu usiadła na miejscu.
- Co sobie pani życzy? - zapytała nasza ulubiona fryzjerka.
- Ściąć do ramion i przefarbować na czarno. - powiedziała i uśmiechnęła się. Spojrzałam na nią i wybałuszyłam oczy. Nie wierzę, że ona to zrobi. Niestety robi. Utwierdziłam się w tym dopiero jak jej włosy zaczęły spadać na podłogę. Cicho westchnęłam i zobaczyłam, że inna fryzjerka jest wolna i zaprasza mnie na fotel.
- Podciąć końcówki i zrobić ombre delikatnie jaśniejsze od reszty włosów. - zarządziłam. Julia ma rację, czas na jakieś zmiany. Dokładnie śledziłam poczynania mojej fryzjerki jak i fryzjerki Julii. Po niedługim czasie kobieta skończyła z moimi włosami. Wstałam z fotela i przejrzałam się w lustrze. Nie wyglądałam najgorzej. Poszłam pokazać się chłopakom.
- Dobrze, ze nie ścięłaś całkowicie włosów. Nie zniósłbym tego. - powiedział Nicolas uśmiechając się.
- Wyglądasz pięknie. Niewiele sie zmieniło i nawet nie wiem czy cokolwiek bym zauważył. - zaśmiał się Justin. Zawtórowałam mu i poszłam zobaczyć Julię. Jej fryzjerka prawie kończyła. Dziewczyna wyglądała pięknie, ale szczerze mówiąc bardziej podobała mi się wcześniej.
Jej włosy były nieco jaśniejsze niż oczekiwała, ale i tak była cała w skowronkach. Dokładnie mnie obejrzała.
- Wyglądasz pięknie! - pisnęła wstając z fotela i mocno mnie przytulając.
- Ty też pięknie wyglądasz. Chłopacy oszaleją. - powiedziałam uśmiechając się. Ona również posłała mi uśmiech przeglądając się w lustrze i poprawiając włosy. Razem poszłyśmy do chłopców. Oboje szeroko się uśmiechnęli i powiedzieli, że wygląda pięknie. Potem poszliśmy na pizze. Po pizzy był czas na Starbucks, a potem poszliśmy do mnie.
***
Przekręciłam kluczyk i otworzyłam drzwi. W całym domu było cicho i pusto. Westchnęłam. Liczyłam na jakieś "Wszystkiego najlepszego", ale widocznie nadal chłopacy są na wywiadzie. Chciałam iść do salonu, ale przyjaciele mnie zatrzymali i wyprowadzili na taras. Okej... O co im chodzi?
- Wszystkiego najlepszego! - usłyszałam i nie mogłam powstrzymać uśmiechu i łez, które cisnęły mi się do oczu. Moje dłonie momentalnie powędrowały do ust, kiedy zobaczyłam wszystkie dekoracje. Byli moi starzy przyjaciele z podstawówki i ulubieni nauczyciele z gimnazjum. Czyli dwoje nauczycieli, którzy najbardziej mi pomagali i miałam z nimi najlepszy kontakt. Louis postarał się o wszystko. Brat podszedł do mnie i mocno mnie przytulił.
- Wszystkiego najlepszego księżniczko. - wyszeptał. Odsunął się ode mnie i nałożył mi na głowę mały diadem. Z moich oczu płynęły łzy. To najszczęśliwszy dzień mojego życia. Potem każdy po kolei zaczął mi składać życzenia.
Nadszedł czas na przemowę mojego brata. Boję się.
- Drodzy zebrani goście! Kochana Kaju! - zaczął Julia i Eleanor położyły mi dłonie na ramieniu. - Jak wszyscy wiemy, moja kochana siostrzyczka kończy dzisiaj osiemnaście lat. Jest już dorosłą kobietą i może w pełni o sobie decydować. Jestem z tego w pełni zadowolony, ale nie myśl sobie, ze będę mniej opiekuńczy. - puścił mi oczko. - Dla mnie zawsze będziesz tą małą dziewczynką, która przybiegała do mnie za każdym razem kiedy trzaskałem drzwiami i mówiłem, że chcę być sam. - uśmiechnął się. - Cóż ja chciałem powiedzieć... Przeżyliśmy razem mnóstwo. Nigdy nie zapomnę, kiedy dowiedziałem się, że moja mama bierze ślub z twoim tatą. Na początku cholernie tego nie chciałem, bo myślałem, że będziesz się co chwilę wtrącać i mi przeszkadzać. ale po pewnym czasie stałaś się najważniejszą osobą w moim życiu. Moim oczkiem w głowie. Zawsze mnie wspierałaś, a ja starałem się wspierać ciebie. Nigdy nie zapomnę jak z anginą przyjechałaś, żeby zobaczyć mój występ w XFactor. Byłaś na każdym występie. Pamiętam jak po raz pierwszy przyjebałem jakiemuś przychlastowi, który cię zranił. Wiedzieliśmy o sobie więcej niż rodzice o nas wiedzieli. Co jeszcze mógłbym powiedzieć... Myślę, że mogę ci tylko życzyć powodzenia w dalszej drodze jaką będziesz musiała pokonać w swoim życiu,
żebyś pozostała tak rozważna i mądra jak teraz i żebyś za bardzo się
nade mną nie znęcała. - uśmiechnął się. - To tylko żart! Wiem, że brakuje tu najważniejszych osób, ale na pewno byliby z ciebie dumni tak jak ja i gdziekolwiek teraz są, jestem pewien że jest im przykro, że nie może ich tu być... - po moich policzkach zaczęły spływać łzy. - Jeśli chodzi o mnie, to powiem ci tylko tyle skarbie: Zawsze słuchaj głosu serca, ale nie zapomnij konsultować się czasem z mózgiem i bądź szczęśliwa. Rób to co kochasz i spełniaj swoje marzenia. I zapamiętaj jedno... Co by się nie działo... Ja zawsze będę przy tobie. Zawsze będziesz mogła na mnie liczyć, a ja zawsze spróbuję ci pomóc. Nigdy nie zapomnij o swoim braciszku dobrze? - cała zapłakana uśmiechnęłam się do niego i pokiwałam głową. - Kocham cię siostrzyczko. Żadna dziewczyna nigdy mi ciebie nie zastąpi... - powiedział, a Eleanor się do mnie uśmiechnęła. - Bo nawet jeśli stwierdzisz, ze już mnie nie potrzebujesz, to zawsze będziesz w moim serduszku. - posłał mi ciepły uśmiech, a ja podbiegłam do niego i mocno przytuliłam. Mimo, że nie widziałam jego twarzy byłam pewna, że się uśmiecha. Odsunęłam się od niego i też się uśmiechnęłam.
- Jesteś najlepszym bratem na świecie! - powiedziałam. - Dziękuję, że jesteś. - dodałam cicho i znowu się do niego przytuliłam.
- Zawsze będę. - powiedział w moje włosy. Odsunęliśmy się od siebie.
- Mam coś dla ciebie. - powiedział cicho. Wyjął małe pudełeczko z Apartu i otworzył je. Moim oczom ukazała się delikatna złota bransoletka ze znakiem nieskończoności. Założył ją na moją rękę i zapiął.
Uśmiechnęłam się kiedy na nią spojrzałam. Zaraz potem oprzytomniałam.
- Musiała kosztować majątek. - powiedziałam cicho.
- Cena nie ma znaczenia. - powiedział równie cicho. Przyjrzałam się bransoletce. Jest przepiękna.
- A co z Eleanor. Nie jest zazdrosna? - chłopak pokiwał przecząco głową.
- Nie jest. Nie będzie. Kupiłem jej naszyjnik z literą L. - pokazał mi wspomniany przedmiot.
- Jest piękny. Na pewno jej się spodoba. - powiedziałam.
- Dobra moi drodzy! Czas na tort! - krzyknął chłopak śmiejąc się. Moim oczom ukazał się piętrowy tort. Na jednym piętrze były moje narodziny. Małe figurki rodziców i mała ja. Potem moi bliscy. Rodzice, Louis, babcia itd. Potem moi przyjaciele. Potem buty i ciuchy, przybory do makijażu. Potem mikrofon, gitara i nawet fortepian! Pięć kurwa pięter! Kto to zje? Obok tortu leżały babeczki z nutami, mikrofon gitarą itp. Zapalono świeczki. Nim zdmuchnęłam świeczki pomyślałam życzenie: "Chcę, żeby tak było już zawsze". Potem pokroiłam tort. Kiedy rozmawiałam z przyjaciółmi podszedł do mnie Louis i zabrał mnie na stronę.
- Ja i Zayn jeszcze coś dla ciebie mamy. - powiedział uśmiechając się cwaniacko. - Ale musimy stąd na chwilę zniknąć. - kiwnęłam głową i poszłam za nim. Zayn czekał w samochodzie. Pojechaliśmy... no właśnie gdzie? Co oni wykombinowali?
po pewnym czasie zatrzymaliśmy się przed salonem tatuażu.
- Żartujecie sobie? - chłopcy spojrzeli po sobie i uśmiechnęli się cwaniacko.
- Przecież zawsze chciałaś mieć tatuaż. - zauważył Lou. - Teraz masz szansę. - powiedział. - To pomysł Zayna.- dodał szybko. Westchnęłam i ruszyłam w stronę wejścia.
- To jest Kaja. Moja siostra. Dzisiaj kończy 18 lat i chce mieć tatuaż. Możesz coś dla niej zrobić? - Louis przedstawił mnie wytatuowanemu mężczyźnie,a ten się uśmiechnął i wskazał mi fotel.
- Co sobie panienka życzy? - zapytał patrząc na mnie.
- Chcę mieć napis "Never Lose Hope" na nadgarstku. Pokazałam wspomniane miejsce.
- Jaka czcionka? - zapytał nie zwracając uwagi na moje blizny i dając mi album z różnymi napisami do wyboru. Wskazałam czcionkę, która najbardziej mi się podobała i facet zaczął tatuować moje ciało. Louis delikatnie trzymał moją rękę.
Kiedy napis był gotowy tatuażysta zabezpieczył go folią. Postanowiłam zrobić sobie drugi tatuaż na łopatce. Dmuchawiec, pociągnięty przez wiatr. Oba te tatuaże będą miały dla mnie jakieś znaczenie. Nie zrobiłabym sobie tatuażu, który nie miałby dla mnie głębszego znaczenia. Kiedy oba tatuaże były skończone wróciliśmy do domu. Niewiele osób zauważyło nasze zniknięcie. Jak tylko weszłam to podbiegła do mnie Julia, a do Zayna Perrie.
- I jak było? Pokaż! - powiedziała podekscytowana. Pokazałam jej oba moje tatuaże, a ta klasnęła w dłonie. - No pięknie! Są śliczne! Dorosłaś mi! - krzyknęła i zaśmiała się. Kątem oka widziałam jak Perrie mocno gestykuluje. A potem usłyszałam coś, czego nie spodziewałabym się usłyszeć z ust Zayna:
- Mam cię dość! Odpieprz się ode mnie do jasnej cholery! - krzyknął i ulotnił się zostawiając dziewczynę samą i osłupiałą. Ruszyłam za Zaynem i znalazłam go na balkonie. Usiadłam obok niego i zabrałam mu papierosa z ręki.
- Ej! - zabrał mi papierosa nim zdążyłam się porządnie zaciągnąć.
- Nie będę pytała jak idiotka czy wszystko w porządku, bo widzę że nie jest... - zaczęłam, a chłopak zaśmiał się delikatnie. - Nigdy nie sądziłam, że tak się do siebie zbliżymy. - powiedziałam cicho. - No bo pamiętasz początek wakacji? Nienawidziliśmy się. - powiedziałam i oboje zaśmialiśmy się na to wspomnienie. - A teraz jak gdyby nigdy nic siedzę tu i pieprzę farmozony, żeby cię jakoś pocieszyć. - uśmiechnęliśmy się. - Ona od początku mnie wkurwiała - powiedziałam, by przerwać niezręczną ciszę, która powstała między nami.
- Co ty nie powiesz? - powiedział i uśmiechnął się sarkastycznie. Zaśmiałam się.
- Oj cichaj. Staram się cię jakoś pocieszyć. - zaśmiałam się i dźgnęłam go w brzuch. Chłopak zaśmiał się i złapał mój nadgarstek, przy okazji mnie do siebie zbliżając. Nasze twarze dzieliły milimetry i czułam jego ciepły oddech na mojej skórze. Chłopak przygryzł wargę patrząc na moje usta. Już wiedziałam co chciał zrobić. Uśmiechnęłam się nerwowo. Chłopak zbliżył się do mnie jeszcze bardziej. Kiedy już miał mnie pocałować odsunęłam się i spojrzałam na niego speszona.
- Co? - zapytał nieco zdenerwowany i zatroskany.
- Nie mogę tego zrobić. - odpowiedziałam cicho. - Nie chcę być dla ciebie drugą opcją. Mam wrażenie, że masz zamiar mnie pocałować tylko dlatego, że właśnie zerwałeś z Perrie i chciałbyś, żeby była zazdrosna. - powiedziałam. - Za dużo razy byłam tylko drugą opcją. Przepraszam. - powiedziałam i w szybkim tempie zeszłam na dół. Miałam ochotę się rozpłakać...
- Ej! - zabrał mi papierosa nim zdążyłam się porządnie zaciągnąć.
- Nie będę pytała jak idiotka czy wszystko w porządku, bo widzę że nie jest... - zaczęłam, a chłopak zaśmiał się delikatnie. - Nigdy nie sądziłam, że tak się do siebie zbliżymy. - powiedziałam cicho. - No bo pamiętasz początek wakacji? Nienawidziliśmy się. - powiedziałam i oboje zaśmialiśmy się na to wspomnienie. - A teraz jak gdyby nigdy nic siedzę tu i pieprzę farmozony, żeby cię jakoś pocieszyć. - uśmiechnęliśmy się. - Ona od początku mnie wkurwiała - powiedziałam, by przerwać niezręczną ciszę, która powstała między nami.
- Co ty nie powiesz? - powiedział i uśmiechnął się sarkastycznie. Zaśmiałam się.
- Oj cichaj. Staram się cię jakoś pocieszyć. - zaśmiałam się i dźgnęłam go w brzuch. Chłopak zaśmiał się i złapał mój nadgarstek, przy okazji mnie do siebie zbliżając. Nasze twarze dzieliły milimetry i czułam jego ciepły oddech na mojej skórze. Chłopak przygryzł wargę patrząc na moje usta. Już wiedziałam co chciał zrobić. Uśmiechnęłam się nerwowo. Chłopak zbliżył się do mnie jeszcze bardziej. Kiedy już miał mnie pocałować odsunęłam się i spojrzałam na niego speszona.
- Co? - zapytał nieco zdenerwowany i zatroskany.
- Nie mogę tego zrobić. - odpowiedziałam cicho. - Nie chcę być dla ciebie drugą opcją. Mam wrażenie, że masz zamiar mnie pocałować tylko dlatego, że właśnie zerwałeś z Perrie i chciałbyś, żeby była zazdrosna. - powiedziałam. - Za dużo razy byłam tylko drugą opcją. Przepraszam. - powiedziałam i w szybkim tempie zeszłam na dół. Miałam ochotę się rozpłakać...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz