wtorek, 13 października 2015

Rozdział 32 "Przyjęli mnie!"

Za dużo razy byłam tylko drugą opcją. Przepraszam. - powiedziałam i w szybkim tempie zeszłam na dół. Miałam ochotę się rozpłakać...


- Jak tam Zayn? - zapytał Louis gdy tylko znalazłam się na końcu schodów.
- W porządku. - odpowiedziałam.
- Na pewno? - dopytywał.
- Tak. Myślę, że tak. - powiedziałam. - Dajcie mu teraz lepiej spokój. - dodałam. Wszyscy pokiwali głowami, a ja udałam się do salonu. Perrie chyba została wyproszona, bo jej nie widzę, ale w sumie nie ma co się dziwić. Narobiła takiej gównoburzy, że ja pierdole. Myślałam, że jeszcze będzie i będę mogła jej wyjebać, ale trudno. Usiadłam między Niallem i Julią i zaczęłam oglądać film, którego tytułu nie znam, ale kojarzę fabułę. 


*** Oczami Zayna ***

Kiedy Kaja odeszła myślałem przez długi czas o tym co powiedziała. W sumie miała rację. Chciałem ją wykorzystać jako drugą opcję. Ale chyba też chciałem ją pocałować, bo cholera jest taka ładna i miła... Kurwa Malik nie zakochuj się! Z Perrie byłem tylko dlatego, że Modest tego chciał. Nie mogę być z Kają, nawet jeśli Modestowi by się spodobała, bo ona teraz ma przechlapane przez media, a co dopiero, kiedy byłaby moją dziewczyną. Nie mógłbym jej tego zrobić. To wszystko jest takie trudne. Cicho westchnąłem i zapaliłem kolejnego papierosa. Z dołu słyszałem krzątaninę. Pewnie zaraz idziemy na imprezę do klubu. Nie myliłem się. Obok mnie usiadł Louis.
- Ruszaj się. Idziemy na imprezę. - powiedział. - Chyba, że nie masz ochoty. To pójdziemy bez ciebie. - zastanowiłem się chwilę.
- Idę, idę. - powiedziałem po chwili ciszy. Chłopak wyszedł, a ja zacząłem się szykować.Wziąłem szybki prysznic i założyłem czarne rurki biały T-shirt i czarną skórzaną kurtkę.


*** Oczami Kai ***

Kiedy film się skończył, wszyscy stwierdzili, że trzeba iść do klubu, by uczcić moje 18 urodziny. Nie miałam na to zbytniej ochoty, ale to moje urodziny i nie chciałam im wszystkim sprawiać przykrości. Julia zaciągnęła mnie do pokoju i pomogła wybrać ciuchy. Przyjaciółka wyjęła z mojej szafy czarną dość obcisłą spódniczkę z wysokim stanem i bordowy bralet na ramiączkach.
- Będę prawie goła! - pisnęłam kiwając głową.
- Daj spokój dziewczyno! - moja przyjaciółka rozłożyła ręce. - Idziesz na imprezę nie do kościoła. - dodała. Zabrałam Julce ciuchy, którymi machała w powietrzu i ruszyłam do łazienki. W szybkim tempie ubrałam się i wyszłam pokazać się przyjaciółce.
- No, no. Wyglądasz...
- Jak dziwka... - podpowiedziałam jej. Dziewczyna westchnęła.
- Chciałam powiedzieć, ze pięknie i ponętnie. - powiedziała rozkładając ręce w czasie kiedy ja szukałam nieco dłuższej spódniczki. Znalazłam. W szybkim tempie przebrałam dolną część garderoby.  Przy okazji chwyciłam z szafy moją ulubioną czarną skórzaną kurtkę i założyłam ją na ramiona. Julia kazała mi usiąść na krześle i zaczęła mnie malować. Zapowiedziała, że jeśli się ruszę to mnie zabije i nie dożyję następnych urodzin. Dziewczyna w szybkim tempie zrobiła mi makijaż i ułożyła włosy. Nałożyła mi na twarz fluid, puder jakieś cienie, wytuszowała rzęsy i zrobiła perfekcyjne kreski. Włosy lekko natapirowała po czym je wyprostowała. Uśmiechnęła się do mojego odbicia, kiedy oglądałam efekt końcowy i malowałam usta ciemno-czerwoną szminką. Podczas gdy ona się szykowała, ja pakowałam rzeczy do torebki. Dziewczyna również ubrała bralet, ale czarny w kwiaty, do tego założyła szarą rozkloszowaną spódniczkę. Dziewczyna ubrała wysokie czarne szpilki, w których ja pewnie nie wytrzymałabym 5 minut i wyszła z pokoju nie czekając na mnie. Ja natomiast ubrałam bordowe lity, które były stabilniejsze od zwykłych szpilek, chwyciłam torebkę ostatni raz przeglądając się w lustrze i wyszłam z pokoju. Na dole wszyscy czekali tylko na mnie. 
- No, no siostra. Dzisiaj będę musiał pilnować dwóch seksownych kobiet. - zaśmiałam się na słowa Louisa i ukradkiem spojrzałam na Zayna. Przyłapałam go na patrzeniu na mnie. Z resztą wszyscy na mnie patrzyli i czułam się nieco niezręcznie. Przestąpiłam z nogi na nogę i odchrząknęłam.
- Chodźmy już. - powiedziałam cicho. Louis wyrwany z transu spojrzał na mnie i pokiwał głową. Wyszliśmy z domu i złapaliśmy dwie taksówki. Po niedługim czasie dotarliśmy na miejsce.

***

Byliśmy w klubie jakieś 3 godziny. Byliśmy nieźle nawaleni, ale bawiliśmy się nieziemsko. W pewnym momencie podeszła do nas jakaś czarnowłosa tempa dzida o oczach w kolorze zgniłej zieleni. Wyglądała na taką co uważa się za najpiękniejszą, a rzeczywistość niestety rani. Kiedy przerwała mi w połowie zdania i usiadła na kolanach Zayna to aż się we mnie zagotowało. W sumie to nie wiem czemu. Przecież między mną a Zaynem nic nie ma, ale widząc tą dziewczynę na jego kolanach i widząc to z jakim pożądaniem on na nią patrzy, coś mnie ukłuło w sercu.
- Skarbie. - wstałam i spojrzałam na dziewczynę. - Lepiej idź i poszukaj swoich kumpli, bo my niestety nie jesteśmy zainteresowani twoją jakże porywającą historią. - powiedziałam pewnie. Dziewczyna stanęła przede mną. wyprostowałam się, żeby wyglądać na wyższą, ale to nic nie dało.
- Tacy mali ludzie nie powinni mieć w ogóle prawa głosu. - powiedziała uśmiechając się triumfalnie. No tak moje ledwie metr sześćdziesiąt wzrostu znowu mnie załatwiło. Ja się niestety tak łatwo nie poddaję.
- Takimi szmatami, to powinno się podłogę wycierać. - odpyskowałam jej, a laska zachłysnęła się powietrzem.
- Coś ty powiedziała? - powiedziała zdenerwowana.  
- Nazwałam cię szmatą. - odpowiedziałam spokojnie. - Już głuchniesz? - zapytałam słodko. - Powinnaś to leczyć. - uśmiechnęłam się i odeszłam. Poszłam do baru, gdzie stał bardzo miły barman, z którym już parę razy tańczyłam. Zamówiłam trzy shoty, które wypiłam jeden za drugim i poszłam tańczyć. W pewnym momencie zauważyłam jak czarnowłosa tańczy z Zaynem i ociera się o jego krocze. Chłopakowi najwyraźniej się to podobało, bo na twarzy miał ten swój piękny uśmiech, który w tym momencie nieźle mnie wkurwił. W przypływie emocji wraz z Julią stanęłyśmy na blacie stołu i razem zaczęłyśmy tańczyć. Wszyscy mężczyźni zwrócili na nas uwagę. Dosłownie wszyscy. Nawet Zayn odwrócił się od swojej partnerki, by spojrzeć na mnie i przygryźć wargę. Uśmiechnęłam się triumfalnie. Po paru minutach tańca ktoś potrząsnął stołem przez co obie straciłyśmy równowagę, ale ja wpadłam w ramiona jakiegoś pijanego, napalonego oblecha.
- Puść mnie. - krzyknęłam próbując się wyswobodzić z mocnego uścisku faceta. 
- Daj spokój. Nie graj niedostępnej. Szybki numerek i będzie po wszystkim. Dam ci wtedy spokój. - odpowiedział. Ciężko było mi zrozumieć jego słowa, bo był mocno wstawiony i bełkotał.
 - Odpieprz się oblechu. - splunęłam w jego stronę czego od razu pożałowałam, bo koleś uderzył mnie w policzek.
- Ała! - krzyknęłam. - Puszczaj mnie! - krzyknęłam głośniej starając się przekrzyczeć tłum.
- Kaja! - usłyszałam stłumiony krzyk Louisa.
- Louis! - krzyknęłam jak najgłośniej umiałam. Wtedy facet chyba spanikował, bo uderzył mnie z pięści w twarz i puścił mnie przez co zatoczyłam się, upadłam i zostałam przez niego stratowana. Usłyszałam głośny pisk przyjaciółki i zobaczyłam Louisa. Kątem oka udało mi się zauważyć, że Zayn uderzył mojego napastnika z pięści w twarz. Mój brat w szybkim tempie wyniósł mnie z lokalu i zamówił taksówkę. Lou zostawił mnie w taksówce z Zaynem i poszedł zebrać resztę osób. Julia poszła z nim, by zabrać moją torebkę. Zayn usadowił mnie na swoich kolanach, a ja wtuliłam się w jego ciepły tors ukrywając łzy spływające po moich policzkach.
- Shhh... - poczułam jego dłoń na moich włosach. - Już nic ci nie grozi. Jestem tu... - powiedział cicho, a ja wtuliłam się w niego mocniej i chyba zasnęłam... 

***

Obudziłam sie z tępym bólem głowy.  Obok mnie leżały dwie tabletki, woda i tosty z serem. Mimowolnie się uśmiechnęłam i delikatnie podniosłam się do pozycji siedzącej. Westchnęłam głośno, kiedy ból się nasilił. Sięgnęłam po tabletki i wodę. Odłożyłam pustą szklankę na jej poprzednie miejsce i z powrotem położyłam się na łóżku. Zamknęłam oczy i starałam się zasnąć. Niestety do pokoju wszedł mój brat. Udawałam się śpię, ale na nic się to zdało.
- Mała wiem, że nie śpisz. - usłyszałam. Wtuliłam się bardziej w poduszkę mając nadzieję, że to coś da i mój kochany brat sobie pójdzie. - Jestem idiotą, ale jestem też twoim bratem i znam cię jak nikt. - ma rację. Obróciłam się z cichym jękiem w jego stronę.
- Co się dzieje? - zapytałam nieco zachrypłym głosem. Chłopak odgarnął mi włosy z twarzy i przez dłuższą chwilę się we mnie wpatrywał.
- Idziemy z chłopakami nagrywać kilka piosenek do albumu. Chcesz iść z nami? -  zapytał wpatrując się w moje oczy. 
- Tak. Ja... Jasne. - powiedziałam cicho. - Daj mi chwilę. - powiedziałam. Chłopak wyszedł z pokoju, a ja z jękiem zwlokłam się z wygodnego łóżka na o wiele mniej wygodną podłogę. Wyjrzałam przez okno  i stwierdziłam, że pogoda dopisuje. Podeszłam do szafy i wybrałam ciuchy. Poszłam do łazienki by zrobić delikatny makijaż. Włosy spięłam w kucyka. Ostatni raz spojrzałam w lustro, po czym stwierdziłam że mam ryj jak krowa i najlepiej gdybym nigdzie dzisiaj nie wychodziła. No cóż. Dla odważnych świat należy! Tak? No mniejsza. Powoli zeszłam do kuchni, gdzie czekał Louis z Eleanor. 
- Przyszła do ciebie poczta. - oznajmił Lou wskazując na kopertę leżącą na stole. Chwyciłam ją i przez długi czas przyglądałam się jej. Bałam się ją otworzyć, ponieważ był to list od London Arts.
- Otworzysz go wreszcie czy będziesz się tak na niego patrzyć jak Putin na ciostko z krymem?! - oburzył się Louis, a ja się zaśmiałam. Jego słowa podniosły mnie na duchu. Powoli otworzyłam kopertę i spojrzałam na list. Kiedy przeczytałam cały mimowolnie się uśmiechnęłam.
- I co? - zapytał Lou. Denerwował się chyba bardziej ode mnie. Jego wzrok wypalał dziurę w moim brzuchu.
- Przyjęli mnie! - pisnęłam i zaczęłam skakać po całym pomieszczeniu. Zatrzymałam się i spojrzałam na Lou. Chłopak uśmiechnął się dumnie i wstał aby mnie przytulić. 
- Wiedziałem, że dasz radę. - powiedział cicho. - Jestem dumny. - odsunęłam się od niego, żeby spojrzeć w jego oczy.
- Bez ciebie nigdy bym sobie nie poradziła. - powiedziałam. - Dziękuję. - uśmiechnęłam się szeroko.
- Co tu tak głośno? - zapytał Liam stając w progu kuchni. Swoją drogą to chyba jego ulubione miejsce. Bardzo często tu stoi. Uśmiechnęłam się do moich przemyśleń.
- Dostałam się do szkoły! - pisnęłam, a chłopak szeroko się uśmiechnął i mnie przytulił. Do kuchni wszedł Niall, który mi pogratulował. Wtuliłam się w jego tors, a on uniósł mnie i pobiegł w stronę basenu. 
- Nie Niall! Nie! - krzyknęłam. - Zaraz musimy wychodzić. - przypomniałam mu. Chłopak zmiękł i wypuścił mnie z objęć. Uśmiechnęliśmy się do siebie, kiedy Liam przyszedł oznajmić nam, że musimy już wychodzić. Pobiegłam do pokoju i chwyciłam moją czarną torbę. Zeszłam do przedpokoju i założyłam swoje ulubione buty na obcasie czyli lity. Przed domem czekały już na nas dwa samochody. Przywitałam się z przemiłym kierowcą o imieniu John i usiadłam na tyle samochodu. Widziałam przez okno piszczące fanki, które za każdym razem kiedy się zatrzymywaliśmy obstawiały auto i robiły sobie zdjęcia przez szyby. Czaicie to? Masakra. Po długim czasie wreszcie dojechaliśmy do studia...

1 komentarz:

  1. Woow supi rozdział oby tak dalej! 😂 uwierz mi jest 05;40 i dopiero skończyłam czytać wszystkie tw rozdziały! Czekam na next! 😍💖

    OdpowiedzUsuń