poniedziałek, 9 marca 2015

Rozdział 17 "Let me be your superhero"

- Martwię się o... 


... O ciebie - wykrztusił wlepiając we mnie swój wzrok. Nie wiedziałam co mam mu powiedzieć. Nicka nie oszukam.
- Nie masz potrzeby. Wiem, mam mnóstwo problemów, ale to nic. Ja dam radę. - powiedziałam po długiej przerwie.
- Zawsze ci pomogę. - powiedział.
- Wiem. - odpowiedziałam i ułożyłam głowę na jego ramieniu. Długo trwała cisza, ale pasowało mi to. Nasza cisza, to nie była przytłaczająca, czy niezręczna cisza. Nasza cisza w tej chwili była spokojna i jak najbardziej potrzebna. Ja i Nicolas kochamy ciszę.
- Jesteś dla mnie bardzo ważna. - jego ciche słowa zostały w mojej głowie na długo. Wiedziałam, że jestem dla niego ważna, ale nie pamiętam, żeby kiedykolwiek mi to mówił. Spojrzałam na niego, ale nie mogłam nic z siebie wydusić. Po prostu się do niego przytuliłam.
- Tu jest nasza zguba! - usłyszałam za plecami głos Harrego. Momentalnie się odwróciłam. Nicolas zrobił to samo tylko 9426439287 razy wolniej. Czasem mam wrażenie, że ten człowiek jest starcem.
- Wszystko okej? Uciekliście od nas. - powiedział siadając koło mnie.
- Wszystko w porządku. - odpowiedziałam uśmiechając się. - Zaraz wracamy. - Harry pokiwał twierdząco głową i wyszedł z pokoju.
- Martwią się o ciebie. - powiedział Nick podnosząc się.
- O nas. - sprostowałam wchodząc mu na plecy. Chłopak uśmiechnął się tylko i pokiwał na mnie przecząco głową. Nicolas zniósł mnie z piętra. Towarzyszyły nam uśmiechy i spojrzenia wszystkich zebranych. Na dole czekała już na nas zdenerwowana Julia, a z nią Justin. Wiedziałam, że chłopak już jej powiedział o wiadomości od Davida.
- Gdzie wyście byli?! - wykrzyknęła widząc nas. Nicolas pozwolił mi z siebie zejść (nic, nic czytaj dalej, to tylko moje zryte skojarzenia), żebym mogła podejść do przyjaciółki.
- Staruch potrzebował rozmowy. - wzruszyłam ramionami odwracając się do Nicka.
- Mogło się coś stać. - powiedziała.
- Ale się nie stało. Poza tym, byłam z Nickiem. - starałam się ją uspokoić.
- Dlatego jeszcze nic ci nie zrobiłam. - powiedziała nadal zdenerwowana. Uśmiechnęłam się.
- Nie ruszaj się nigdzie bez nas. - zadecydował Justin, a cała reszta zgodziła się z jego słowami.
- Zaraz, zaraz. Chcecie mi powiedzieć, że jeśli żadne z was nie będzie mogło pójść ze mną na imprezę, to będę musiała zostać w domu? - pokiwali głowami. Zaśmiałam się. - To prawie jak szlaban. - powiedziałam z uśmiechem.
- I zawsze jak coś się stanie masz do któregoś z nas dzwonić. - powiedział Nick. Pokiwałam głową twierdząco.
- Tylko, że ja was tak nie mogę narażać. - powiedziałam. - Muszę sama poradzić sobie z moimi problemami. - tym razem to oni się uśmiechnęli.
- Nie musisz sama radzić sobie z problemami. - powiedziała Julia.
- Od tego masz nas, żebyśmy ci pomagali. - dodał Justin.
- Pozwól mi być twoim superbohaterem. Nie ma miejsca, do którego za tobą nie pójdę. - tekst piosenki. Uśmiechnęłam się.
- Nie musisz się przy nas bać upadku, bo zawsze kiedy będziesz potrzebowała mnie po swojej stronie, ja tam będę. - powiedziała Julia. Znowu tekst piosenki.
- Przy nas nie musisz udawać silnej. - dodał Justin.
- Bo my zawsze dobrze wiemy, jak jest naprawdę. - Nick. Po policzku spłynęła mi łza. Poczułam chuda ramiona otulające mnie, potem silniejsze i podobne Justina. Kocham ich. Dobrze, że tu są.
Otarłam twarz i wygramoliłam się z ich objęć. Chce mi się spać. Trudno.
Poszłam do salonu i zauważyłam, że teraz oglądają inny film. Znowu horror, ale tym razem inny. Z myślą, że mnie choć trochę mnie obudzi postanowiłam go obejrzeć.
- Wszystko w porządku? - zapytał Louis lustrując mnie wzrokiem.
- Tak. - odpowiedziałam.
- Zawsze możesz na mnie liczyć. - wiem, ale nie chcę. Wiem, że postępuję wobec niego nie w porządku, ale inaczej nie umiem. Nie chcę narażać też jego na niebezpieczeństwo. Oparłam głowę na jego ramieniu. Kocham horrory, ale gdybym miała wybierać pomiędzy bajką, a horrorem to wybrałabym bajkę. Mniejsza o to. W pewnym momencie oczy mi się przymknęły i odpłynęłam do krainy Morfeusza...


______________________________________________________

Dzisiaj rozdział pojawia sie później, ale ważne, że jest. :)

1 komentarz: