wtorek, 29 grudnia 2015

Rozdział 37 "Jesteś całym moim światem"

Ale to nie ważne. Najważniejsze jest to, że jest teraz ze mną.

Obudziłam się w podłym humorze. Nie miałam na nic ochoty. Odkąd wczoraj poszłam do pokoju, nie widziałam Zayna ani razu. I w sumie nie chcę widzieć. W ogóle do mnie nie przyszedł. Co mu się stało? Rani mnie. Zwlokłam się z łóżka i wyjrzałam przez okno. Na dworze padało i ogólnie pizgawica. Podeszłam do swojej szafy, wyjęłam z niej pierwsze lepsze spodnie dresowe. Do tego jakąś zwykłą koszulkę z nadrukiem, oraz bluzę Nicolasa. Swoją drogą to moja najcieplejsza bluza i najbardziej na świecie ją kocham. Bo to pierwsza bluza jaką kiedykolwiek dostałam od chłopaka. Jest znoszona i mama już od dawna kazała mi ją wyrzucić, ale ta bluza zbyt wiele dla mnie znaczy. Głównie z powodu, który był wyżej. Weszłam do łazienki, ubrałam się, przemyłam twarz i zęby, a swoje włosy spięłam w niesfornego koka. Jednym słowem wyglądałam jak gówno. Z głośnym westchnieniem opuściłam pomieszczenie. Swoje kroki skierowałam do kuchni. Zdziwiłam się, kiedy nikogo tam nie zastałam. Zrobiłam sobie jajecznicę i wstawiłam wodę na herbatę. Kiedy kończyłam posiłek do kuchni wszedł Zayn z Niallem.
- Dzień dobry królewno. - powiedział Niall i ucałował mnie w policzek.
- Dzień dobry Niall. - odpowiedziałam mu z uśmiechem.
- Dzień dobry kochanie. - usłyszałam Zayna. Kiedy chciał mnie objąć i pocałować, ja wstałam i wyszłam z kuchni.
- O bracie. Nie wiem co zrobiłeś, ale lepiej kup kwiaty i ją przeproś. - usłyszałam jeszcze słowa Nialla. Zmierzałam w stronę swojego pokoju, kiedy na schodach wpadłam na Liama.
- O hej mała. - uśmiechnął się ciepło i pocałował mnie w czoło. Odpowiedziałam mu uśmiechem i poszłam do pokoju.

*** Oczami Zayna ***

- O bracie. Nie wiem co zrobiłeś, ale lepiej kup kwiaty ją przeproś. - powiedział Niall, podczas gdy ja traciłem swoją dziewczynę. Usiadłem na krześle i schowałem twarz w dłoniach podpierając łokcie na stole.
- Ej... Co jest stary? - zapytał Niall i podszedł do mnie.
- Jak ja mam jej to powiedzieć? - zapytałem bardziej siebie niż jego. Wiedziałem, że dalsze kłamstwa mogą o wiele bardziej popsuć nasz związek niż prawda. Chcę być z nią szczery.
- Co się dzieje? - usłyszałem głos Liama. - I co masz komu powiedzieć? - zapytał. - Znaczy... Komu to się domyślam. - dodał.
- Jak mam powiedzieć Kai, że prawdopodobnie jestem ojcem? - ponowiłem pytanie.
- Czym jesteś?! - wykrzyczał Niall.
- Ojcem. - powiedziałem spokojnie.
- Jak to? - zapytał Liam.
- No normalnie kurwa. - warknąłem i podałem im telefon.
- Przecież nie ma pewności, że to twoje dziecko. - powiedział Liam po chwili ciszy. - A Kaja napewno zrozumie. - dodał. - Wiesz jaka jest. Dziecko nie jest niczemu winne.
- Racja, ale kompletnie nie wiem jak mam jej to powiedzieć. - powiedziałem.
- Wybierz dobry moment i to zrób. Byle szybko, bo ona nie wytrzyma więcej kłamstw. - poradził mi Niall. W odpowiedzi tylko kiwnąłem głową. W pewnym momencie dostałem kolejnego smsa. Beznamiętnie wyjąłem telefon i spojrzałem na ekran.
Lekarz powiedział, że to już prawie trzeci miesiąc przeczytałem napis. To jest bardzo możliwe, że to moje dziecko. Głośno westchnąłem i postanowiłem zrobić sobie herbatę. Wypiłem jeszcze gorący napój po czym postanowiłem iść na spacer.

*** Oczami Kai ***

Siedziałam w pokoju aż do 16. W tym czasie oglądałam bajki, seriale i kreskówki. W pewnym momencie chyba się nawet zdrzemnęłam. Jeśli myślicie, że w ciągu tych kilku godzin nic nie jadłam, to jesteście w błędzie. Bo w moim pokoju prawie w każdej szufladzie jest jakiś prowiant. Więc nie głodowałam. Nawet nie wiem kiedy dostałam smsa.
Dlaczego to zrobiłaś? Mój brat przez ciebie siedzi w pierdlu suko. Pożałujesz tego. przeczytałam. Kurwa kurwa kurwa. To niemożliwe. Przecież on był kurwa w jebanej Azji. Niech spierdala. Kuźwa. Czemu mnie to spotyka? Nagle wróciły do mnie wszystkie wspomnienia związane z Davidem. Zaczęłam ciężko oddychać. Znam dokładnie to uczucie. To atak paniki. Zaczęłam liczyć na głos do dziesięciu i starałam się unormować oddech. Jednak na marne. Zaczęłam kaszleć, bo nie mogłam złapać powietrza. W mojej głowie rozbrzmiewały słowa Davida, które niegdyś mi powiedział. Nikt cię nigdy prawdziwie nie pokocha. Ciebie nie da się kochać. Wtedy moje oczy zaczęły się niebezpiecznie zamykać.

*** Oczami Zayna ***

Wróciłem do domu późno. Udało mi się kupić ulubione kwiaty Kai, czyli czerwone róże. Od razu poszedłem do jej pokoju. Zapukałem, kiedy nie usłyszałem odpowiedzi, uchyliłem drzwi i zajrzałem do środka. Zobaczyłem moją dziewczynę, która nie mogła złapać tchu. Wypuściłem kwiaty z rąk i szybko do niej podszedłem. Przytuliłem ją do siebie.
- Shhh... - pogłaskałem ją po włosach. - Już jestem. Przepraszam. Już jestem. Nie bój się. - powiedziałem cicho, delikatnie nią kołysząc. Wiedziałem co robić w takich sytuacjach, bo moja siostra też miała ataki paniki. Kaja w moich objęciach zaczęła się uspokajać. 
- Już lepiej? - zapytałem. Dziewczyna kiwnęła głową.
- Kupiłeś mi kwiaty? - zapytała wskazując na bukiet leżący na podłodze. Tym razem ja kiwnąłem głową.
- Po co? - zapytała z uśmiechem.
- Chciałem cię przeprosić. - powiedziałem przygryzając wargę. - Nie byłem z tobą szczery. 
- Wiem. - powiedziała.
- Ale już mam dość. I muszę ci coś powiedzieć. - powiedziałem i obróciłem ją tak, żeby była twarzą do mnie. Spojrzałem na jej twarz, która nie wyrażała żadnych emocji. Jej ciemne oczy były wpatrzone we mnie szukając odpowiedzi.
- Prawdopodobnie jestem ojcem. - powiedziałem prosto z mostu,a Kaja spojrzała na mnie jak na idiotę.
- Kim jesteś? - zapytała. - Perrie jest w ciąży? - dodała. Jej spojrzenie przewiercało mnie na wylot i nie mogłem go znieść.
- No tak. - powiedziałem pocierając uspokajająco skronie. - Wczoraj dostałem od niej smsa ze zdjęciem testu ciążowego, a dzisiaj napisała mi, że to już prawie trzeci miesiąc. - wytłumaczyłem odblokowując telefon i pokazując jej wspomniane smsy. Bez słowa oddała mi telefon. 
- Przepraszam cię. - powiedziałem cicho.
- Daj spokój. - powiedziała po dłuższej chwili przerwy. - Nie obchodzi mnie, czy jesteś ojcem, czy nie... Dziecko nie jest niczemu winne. Jest bezbronne. Jakby czyste. - powiedziała wpatrzona w przestrzeń przed nią. Była jakaś nieobecna. To pewnie przez ten atak paniki.
- Jesteś wspaniała. - powiedziałem przytulając ją mocno. - Kocham cię. - na te słowa, dziewczyna odsunęła się ode mnie i spojrzała mi głęboko w oczy.
- Nie mów tak. - powiedziała mechanicznie. - Nie mów tak, jasne?! - podniosła głos.
- O co ci chodzi? - zapytałem nieco zdezorientowany.
- Jak możesz mówić, że mnie kochasz? - zapytała z łzami w oczach. - Przecież mnie nie da się kochać! - krzyknęła uderzając mnie w klatkę piersiową. Złapałem ją za nadgarstki, co sprawiło, że syknęła z bólu i od razu je wyrwała. Nie złapałem jej aż tak mocno... Tym razem złapałem jej malutkie dłonie w jedną swoją dłoń, a drugą ręką podwinąłem rękawy jej bluzy. Wtedy zobaczyłem jej poranione ręce. Dziewczyna się rozpłakała. Przytuliłem ją do siebie najmocniej jak umiałem, ale jednocześnie tak, żeby nie zrobić jej krzywdy. Jest taka drobna... Nie mogłem powstrzymać jednej pojedynczej łzy spływającej po moim policzku.
- Nie pozwolę ci tego zrobić nigdy więcej. - wyszeptałem do jej ucha.
- Nigdy mnie nie zostawiaj... Proszę. - spojrzała w moje oczy. - Błagam... Nie zostawiaj mnie... - wyszeptała znowu wtulając się w zagłębienie mojej szyi.
- Nie zostawię cię. - wyszeptałem.
- Obiecujesz? - zapytała znowu na mnie spoglądając, a w jej oczach zapaliły się iskierki nadziei.
- Obiecuję. - powiedziałem głośniej całując ją w czoło. - Jesteś całym moim światem.
- A ty moim. - usłyszałem jej cichy głosik.
Trwaliśmy tak w uścisku przez jakiś czas. W pewnym momencie stwierdziłem, że zasnęła. Spojrzałem na nią. Jej oddech był miarowy i spokojny. Bez problemu podniosłem ją na rękach i położyłem na łóżku. Usiadłem obok niej i przez dłuższy czas patrzyłem jak śpi. W końcu położyłem się obok niej okrywając nas oboje kocem. Przytuliłem ją do siebie i po dłuższym czasie zasnąłem.

_________________________________________

Kurde nawet nie wiecie ile ja się uczę przez tego bloga 😂. Żeby napisać ten rozdział musiałam czytać jakieś strony internetowe dla mam, bo chciałam wiedzieć kiedy widać brzuszek ciążowy ;-;. Dzisiaj dużo momentów z Kają i Zaynem. Jak nazwiemy ich Ship? Zaja, Kayn? Może macie swoje propozycje? Piszcie :*
Dzisiaj bez muzyki, bo pisałam na tel i nie miałam jak dodac linku ;-; mam nadzieję że mi to wybaczycie!
Szczęśliwego Nowego Roku lumumby! ❤
Jak Wam życie mija?

czwartek, 24 grudnia 2015

Rozdział 36 "Będziesz tatusiem"

Potem oddaliśmy się w wir zabawy...

 *** Tydzień później ***

 Wstałam z łóżka, ponieważ byłam umówiona na shopping z Julią. W czasie tego tygodnia przekonałam się do bardziej kolorowych ubrań, ale to nie znaczy, że codziennie zakładam różowe spódniczki. Ale od moich kochanych trampek i adidasów nigdy się nie odsunę. chyba, że w wyjątkowych sytuacjach. I dla litów. Ale poza tym nigdy nie założę innych butów. Trampki i adidasy najlepsze. Ewentualnie na plażę sandałki, albo klapki. Chociaż zdarzało się, że na plażę nosiłam trampki. Wyjrzałam za okno. Było ciepło, ale ludzie mieli jakieś kurtki lub sweterki w zanadrzu. Poszłam do szafy i wybrałam zestaw. Chwyciłam ciuchy i kosmetyczkę, po czym poszłam do łazienki. Ubrałam się, spięłam włosy w kucyk, żeby mi nie przeszkadzały i zrobiłam make up. Po skończeniu makijażu rozpuściłam włosy i rozczesałam.  Wyszłam z łazienki i podreptałam do kuchni. Chwyciłam dwa tosty i sok pomarańczowy. Kiedy jadłam do domu przyszła Julia.
- Co tam dziwaki? - zapytała na wejściu. Uśmiechnęłam się na te słowa. Dziewczyna weszła do kuchni i przytuliła mnie od tyłu.
- Masz coś do picia może? - zapytała. Wskazałam lodówkę, a ona wyjęła z niej colę, po czym bez problemu znalazła szklankę i nalała do niej napój. Kiedy skończyłam zjeść wstałam i odłożyłam naczynia do zlewu. Zmyłam je i wytarłam ręce. 
- Możemy iść? - zapytałam przyjaciółkę. Ta pokiwała głową, więc złapałam ją pod rękę i wyszłam z domu krzycząc, że kiedyś wrócę.
Przez 3 godziny chodziłyśmy po sklepach i oglądałyśmy ciuchy. Po skończonych zakupach poszłyśmy do McDonalda. Siedziałyśmy i gadałyśmy o niedawno kupionych ubraniach. Kupiłyśmy sobie takie same koszulki. Z nadrukiem batmana. Dlaczego? Głównie dlatego, że ja takie chciałam. Dlaczego akurat takie? Bo Zayn ma bluzę z Supermanem. Zresztą bluzę z batmanem też ma. Czego on nie ma?
- Więc. Co jest między tobą a Niallem? - zapytałam ni z tego ni z owego.
- Co? Ni... Nic. Nic między nami nie ma. - odpowiedziala nerwowo. Zaśmiałam się.
- Daj spokój. Widzę jak na ciebie patrzy. Tak jak ja na zajebisty kebab. - powiedziałam śmiejąc się.
- Serio aż tak? - zapytała z błyskiem w oku.
- Właśnie aż tak. - powiedziałam śmiejąc się co dziewczyna odwzajemniła. Dokończyłyśmy jedzenie i wróciłyśmy do domu.

***

Siedziałam z chłopakami i oglądaliśmy filmy. Byłam na kolanach Zayna, kiedy poczułam, że jego telefon zawibrował powiadamiając o wiadomości. Wstałam z jego kolan, by mógł odebrać wiadomość. Przy okazji poszłam po picie i kolejną porcję popcornu.

*** Oczami Zayna ***

Kiedy Kaja poszła odebrałem wiadomość. Była od Perrie. Wysłała mi zdjęcie testu ciążowego. Był pozytywny. Z podpisem, który mną wstrząsnął. "Będziesz tatusiem". Kompletnie zaniemówiłem. Kiedy Kaja wróciła do pokoju bez słowa schowałem telefon do kieszeni. Dziewczyna usiadła mi na kolanach,  jednak ja nie zwróciłem na nią zbytniej uwagi. Cały czas wpatrywalem się w jeden punkt w telewizorze. 
- Co się stało? - zapytała. - Nagle jakbyś zaniemówił. - dodała. Wyglądała na zmartwioną.
- Nic. Wszystko jest okej. - uśmiechnąłem się delikatnie.
- Zayn... - zaczęła, ale przyłożyłem jej palec do ust.
- Shhh... Mówię, że wszystko jest okej. - uśmiechnąłem się i przywarłem do jej ust. Dziewczyna oddawała każdy pocałunek co mnie podniecało. W końcu przerwałem, bo zacząłem mieć wyrzuty sumienia, że nie jestem z nią szczery. Dziewczyna odsunęła się i spojrzała na mnie zawiedziona. 
- Zayn. Co się z tobą dzieje? - zapytała.
- Skarbie nic. - powiedziałem jej. Nie chcę żeby wiedziała, że prawdopodobnie jestem ojcem, bo nie chcę jej stracić.
- Okej. - odpowiedziała przygryzając wargę. Zeszła mi z kolan i wyszła z salonu.

*** Oczami Kai ***

Cholernie się zasmuciłam, kiedy Zayn przerwał pocałunek. Nie wiem co się stało, ale chciałabym, żeby był ze mną szczery. Dlatego poszłam do pokoju. Z moich oczu mimowolnie zaczęły spływać łzy. Westchnęłam głośno padając na łóżko i przytulając twarz do miękkiej poduszki. Założyłam słuchawki i puściłam muzykę podgłaszając na maksa. 
Po kilku minutach wstałam i wyszłam na balkon. Na dworze już się ściemniało. Usiadłam na balkonowym krzesełku wpatrując się w zachodzące słońce. Wsłuchiwałam się w delikatny i melodyjny głos Ed'a Sheeran'a i mimowolnie się uśmiechnęłam przez łzy. 
Poczułam czyjeś ręce na swoich ramionach. To nie był Zayn, którego w tym momencie oczekiwałam. To był Louis. Przechyliłam głowę i oparłam ją o jego klatkę piersiową. Chłopak pocałował mnie w czoło. 
- Wieczór idzie. Chodź popatrzymy na gwizdy na dachu. - powiedział cicho. Kiwnęłam głową i razem weszliśmy na dach. Usiedliśmy tuż obok siebie, żeby było nam ciepło. Oparłam głowę na jego ramieniu i przymknęłam oczy. Odłączyłam słuchawki od telefonu, tak by muzyka cicho sączyła się z urządzenia. Dobrze, że mam takiego brata. Jest ze mną zawsze, kiedy go potrzebuję. I między innymi za to go kocham. Z moich oczu znowu połynęły łzy. Kiedy chłopak to zauważył od razu starł je kciukiem, przy okazji rozmazując mi makijaż. Ale to nie ważne. Najważniejsze jest to, że jest teraz ze mną.

_________________________________________

Wiem, że krótko, ale postanowiłam, że na Święta przydałoby się coś dla Was dodać.  Następnym razem będzie dłuższy. Do końca zostało kilka rozdziałów. Mam coraz mniej weny na to ff. Przepraszam Was :* 
Wesołych Świąt :* :*


wtorek, 24 listopada 2015

Rozdział 35 "I think about you"

Ceremonie czas zacząć... 



 Wszyscy goście są już w kościele. Za chwilę ja Dan i Eleanor wchodzimy. Za zaraz potem panna młoda. Lux trzyma obrączki, Louis jej pilnuje. Słodko razem wyglądają. Jestem pewna, że będzie dobrym ojcem. Louise dała nam znak i powoli weszłyśmy do kościoła. Wszystkie oczy zwróciły się ku naszej trójce.Czułam się nieswojo. Każdy na mnie patrzył. To jest straszne. Zaczęłam się skupiać na tym, żeby się przypadkiem nie przewrócić. Zatrzymałam się z boku ołtarza. Louis się do mnie uśmiechnął, żeby dodać mi otuchy. Spojrzałam na pana młodego. Był zdenerwowany. Zagrano marsza weselnego i do kościoła dumnie kroczyła panna młoda. Najpierw spojrzałam na nią, potem na wszystkich zgromadzonych. A na końcu spojrzałam znowu na pana młodego. Patrzył w stronę swojej przyszłej żony z dumą i widoczną miłością. Widać, że ją kocha. Uśmiechnęłam się do Louise, kiedy stanęła przed ołtarzem. Zaczęła się ceremonia. Te wszystkie duperele, które mówi ksiądz mnie strasznie nudziły. Wyznaję religię protestancką. Chodzę do innego kościoła. Wierzę w słowa Pisma, a nie w księży. Oni nie są tu dla Boga tylko dla pieniędzy. Ale to nie temat na teraz.

***

Siedziałam przy stole i czekałam na Julię, która zaoferowała, ze przyniesie mi jedzenie. Wesele było około 40-osobowe. Najbliższa rodzina i przyjaciele. Jak to zwykle w Anglii bywa. Julia przyniosła nam jedzenie z bufetu i białe wino. Podziękowałam jej.
- Zaraz będzie ich pierwszy taniec. - uśmiechnęła się.
- Tak. Nie mogę się doczekać. - powiedziałam i również się uśmiechnęłam. 
Po niedługiej chwili puszczono muzykę i para młoda zaczęła swój pierwszy taniec.Wodziłam wzrokiem za nowożeńcami. Louise wyglądała jakby była lekka jak piórko. I to właśnie kocham w tańcu. Kiedy się tańczy i umie się to robić wygląda się tak lekko. Jakby było się częścią powietrza czy coś. Zawsze kochałam tańczyć. Z Nickiem zazwyczaj. To przez Nicolasa zaczęłam tańczyć. On mnie przekonał. Kiedyś braliśmy udział w konkursach, ale to było dawno. Kiedy para skończyła tańczyć wszyscy zaczęliśmy klaskać.
Puszczono muzykę, ale mało kto tańczył. Większość osób rozmawiała ze sobą. 
Minęło trochę czasu, kiedy usłyszałam jak ktoś wywołuje moje imię. Tym kimś był Zayn. Spojrzałam w tamtą stronę. Chłopak stał na scenie. Zaczął grać na gitarze.
- Last summer we met, we started as friends. - zaczął, a ja spojrzałam na niego zdumiona.
- To moja piosenka. - szepnęłam do Julii.
- Wiem. - odszepnęła mi.
- Ale.. - zająknęłam się. - Ale skąd on o niej wie?
- Pokazałam mu ją. - odpowiedziała, a ja na nią spojrzałam przerażona. 
- Pokazałaś mu mój zeszyt z piosenkami? - powiedziałam głośniej.
- Tylko tą jedną. - odpowiedziała i wzruszyła ramionami. - Wiedziałam, że jest o nim. On chciał to wszystko naprawić, a ja widziałam jak się męczysz i jak ci jest smutno. Więc chciałam pomóc. - powiedziała i uśmiechnęła się. Tymczasem Zayn zaczął śpiewać refren, podszedł do nas i wziął mnie za rękę.
- I think about you. - chłopak okręcił mnie wokół własnej osi. - Every morning when I open my eyes. - uśmiechnął się do mnie, co odwzajemniłam. - I think about you. Every evening when I turn out the lights. - przysunął mikrofon do moich ust.
- I think about you. Every moment, every day of my life. - zaśpiewałam cicho, a chłopak się zaśmiał.
- You're on my mind all the time it's true. - zaśpiewał sam.
- I think about you. you, you, you, you. - zaśpiewaliśmy razem.
- How long till I stop pretending
What we have is never ending
If all we are is just a moment
Don't forget me cause I won't and
I can't help myself. - zaśpiewał cicho i gdzieś mi uciekł.
- I think about you ohhh - usłyszałam przy uchu. Chłopak objął mnie w pasie, a ja odwróciłam głowę w jego stronę. 
- I think about you ohhhhh
I think about you
Every morning when I open my eyes
I think about you
Every evening when I turn out the lights
I think about you
Every moment every day of my life
You're on my mind all the time
It's true
I think about you. - zakończył, obrócił mnie w swoją stronę i pocałował. Wszyscy zaczęli klaskać i chłopak obrócił mnie w stronę zgromadzonych. Poczułam jak moje policzki się czerwienią, a jeszcze kamerzysta nas nagrywał. W szybkim tempie odwróciłam się z powrotem w stronę chłopaka i wtuliłam się w jego tors.
- Kocham cię. - usłyszałam. Podniosłam na niego wzrok.
- Co? - zapytałam zdumiona tym co usłyszałam.
- Kocham cię. - powtórzył. Uśmiechnęłam się i przyłożyłam ręce do twarzy. - Przepraszam za wszystko. Jesteś dla mnie bardzo ważną osobą. W końcu to zrozumiałem. - powiedział patrząc mi w oczy, które stopniowo zaczęły napełniać się łzami.
- Ja ciebie też. - wyszeptałam i wtuliłam się w jego tors. Wszyscy zgromadzeni zrobili zgodne "ooooo", a nasza dwójka się zaśmiała.

***

Jest około 22. Wszyscy są nieco wstawieni, ale nie tak, żeby nie byli przytomni. Parkiet stopniowo się zaludnia. Ja w końcu uciekłam Lux i mam szansę na odpoczynek. Przetańczyłam z nią całe dwie godziny bez żadnej przerwy. To dziecko to wulkan energii. Masakra jakaś. Puszczono wolną piosenkę.
- Zatańczy pani ze mną? - zapytał Zayn wyciągając do mnie rękę.
- A mam inny wybór? - westchnęłam cicho i chwyciłam jego rękę.
- Wszystko popsułaś. - powiedział z wyrzutem jak małe dziecko. - Powinnaś powiedzieć "Z miłą chęcią panie Malik" - dodał. Zaśmiałam się i przeprosiłam go. Weszliśmy na parkiet  zaczęliśmy tańczyć. Znowu wszystkie twarze skierowane były ku nam. Ale tym razem nie speszyłam się tak bardzo. Kocham tańczyć i wiem, że w tym jestem dobra. Zayn też. Co dziwne, bo nigdy nie myślałam, że Zayn jest dobrym tancerzem, a tu proszę. Jestem w pozytywnym szoku.
Nastąpił czas rzucenia bukietem. Dziewczyny wyciągnęły mnie na parkiet mimo moich głośnych protestów. Nawet nie spostrzegłam, kiedy bukiet wylądował w moich rękach. Wszyscy zaczęli bić mi brawo, a ja speszona spuściłam głowę. Nadszedł czas, żeby pan młody rzucił muchą, którą oczywiście złapał Zayn. Wszyscy bili brawo, a my dwoje musieliśmy zatańczyć razem.
Po tańcu usiedliśmy do stołu. Chłopacy zabrali Zayna na "słówko", a dziewczyny zostały ze mną.
- Byłam pewna, ze w końcu będziecie razem. - powiedziała Julia, a Eleanor przyznała jej rację.
- Dokładnie. To była tylko kwestia czasu. - powiedziała El, a Julia pokiwała głową.
- A ja w sumie nie mogę uwierzyć, że jesteście razem. - powiedziała Danielle kiwając głową na boki.
- Tak, ja też nie mogę uwierzyć. - powiedziałam i uśmiechnęłam się. Naprawdę nadal nie potrafię w to uwierzyć. Jestem z Zaynem. Jestem z Zaynem.... Wow... JA jestem dziewczyną ZAYNA... Przecież jeszcze nie tak dawno darliśmy razem koty. Nikt nie mógł nas ogarnąć. My dwoje w jednym pokoju to była mieszanka wybuchowa. A teraz najzwyczajniej w świecie z nim jestem... To chyba dzieje się za szybko.... Czy nie? Ja już sama nic nie wiem. Oj życie czemu musisz być takie trudne?

*** Oczami Zayna ***

Kiedy razem z chłopakami wychodziliśmy z sali posłałem Kai uśmiech, który ona odwzajemniła. 
- Dobra stary. - zaczął Lou. - Od teraz jesteś z moją siostrą... - zaciął na chwilę. - Jest dla mnie najważniejszą i najbliższą osobą na świecie. - powiedział.
- Masz ją traktować jak księżniczkę, bo jak najbardziej na to zasługuje. - powiedział Niall.
- Nigdy jej nie zaniedbuj. - powiedział Harry.
- Bo dla nas wszystkich jest jak siostra. - dodał Liam. 
- I nawet nie waż się jej zmieniać. Zawze ma być tą chamską gadułą, kochającą imprezy. I ma kochać pomagać tak jak zwykle. - powiedziała Julia, która nagle się znalazła na dworze.
- Jeśli ją zranisz, a ona powie tylko słowo, to nieważne, że jesteś moim przyjacielem, nie wiem co ci zrobię. - powiedział Louis.
- Wydepiluję ci jaja woskiem. - podsunęła Julia. W tym momencie usłyszałem donośny śmiech mojej nowej dziewczyny.
- Chciałabym to widzieć. - zaśmiała się. 
- Dzięki za wsparcie. - zaśmiałem się razem z nią. Dziewczyna cmoknęła do mnie.
 
Wolnym krokiem podeszła do mnie. Przysunąłem ją do siebie tak by siedziała na moich kolanach.
- No co tam u ciebie? - zapytała z uśmiechem.
- A no wiesz mam nową dziewczynę. - odpowiedziałem jej.
- No wiem, wiem. Zdążyłyśmy się poznać. Zajebista laska. - zaśmiała się.
- Naprawdę? - zapytałem.
- No pewnie. Jest piękna, inteligentna, zabawna.. - zaczęła wyliczać na palcach. - Emm... Seksowna... Piękna... A mówiłam już jaka jest inteligentna? - wszyscy równo zaczęliśmy się śmiać.
Potem oddaliśmy się w wir zabawy...


_________________________________________

Wielkimi krokami zbliżamy się do końca mojego opowiadania.
Nad drugą częścią nie myślę, ale to nie znaczy, że całkowicie się z Wami żegnam.
Jestem prawie pewna, że będę pisać kolejne fanfiction o Zaynie.
Jeszcze nie jestem pewna jaka będzie tematyka, ale kocham pisać, więc coś się pojawi.
Tego bloga, nie usunę, bo jestem pewna, że będzie dla mnie świetną pamiątką i na pewno będę do niego wracać.
Po ostatnim rozdziale oczywiście pojawi się epilog i krótkie podziękowania.


poniedziałek, 26 października 2015

Rozdział 34 "Jest zraniona przez ciebie!"

Przymknęłam powieki i oddaliłam się do krainy wspomnień...

Muzyka 

***

Minęło pięć dni odkąd wyprowadziłam się od chłopaków. Louis wiele razy do mnie dzwonił, ale ja nie odbierałam. Nie chciałam za bardzo z nim gadać. Jakoś trzeciego dnia Zayn powiedział w wywiadzie, ze absolutnie nic nas nie łączy, w sumie to prawie mnie nie zna, bo tylko pierwszy tydzień mieszkałam z nimi, a potem się wyprowadziłam tutaj i Lou mnie odwiedzał, a wszystkie te zdjęcia to photoshopy. Wyobraźcie sobie jak mnie to zabolało. Całe dnie spędzałam przed telewizorem, obżerając się chipsami i popcornem. Przez całe dni nie wychodziłam z domu.  Głównym tego powodem było to, że przed moim domem było mnóstwo reporterów. Siedziałam w salonie i setny raz oglądałam Pitch Perfect wsłuchując się w melodyjny głos Jessego. (♥) Mój crush. Niestety moje podniecanie się Skylerem Astinem przerwała Julia.
- Mała, musisz w końcu wyjść z domu i stawić czoła tym cholernym reporterom. - powiedziała, kiedy bez pukania wtargnęła do mojego domu. Nie mam pojęcia po co dawałam jej zapasowe klucze...
- Myślałam, że kochasz być w centrum uwagi. Zawsze mi zazdrościłaś mojej sławy. - zakreśliłam cudzysłów w powietrzu. 
- Tak, ale oni coraz bardziej zaczynają mnie wkurzać. Poza tym od tak dawna nie byłyśmy nigdzie razem... Musisz wyjść z tego domu. - zatrzymała się na chwilę patrząc na mój strój. No tak brak stanika, za duża koszulka, bluza Justina i dresy.... - Proszę... - powiedziała błagalnie. Głośno westchnęłam.
- Dobra. Daj mi minutkę. - wstałam z kanapy i spojrzałam na siebie w lustrze. - No dobra. Daj mi około godzinę. - powiedziałam. Weszłam do mojego pokoju i sprawdziłam pogodę na dworze. Było całkiem ciepło.
- Idź się umyć, ja ci coś wybiorę. - poszłam do łazienki.
- Kaja! - usłyszałam krzyk przyjaciółki zza drzwi. Wyjrzałam na chwilę. - Bielizna. - pomachała koronkowym kompletem.
- Słusznie. - powiedziałam i zabrałam jej z rąk bieliznę. Wróciłam do łazienki. Rozpuściłam włosy i je rozczesałam. Rozebrałam się i weszłam pod prysznic. Dokładnie umyłam swoje ciało i włosy. 
Wyszłam z pod prysznica. Jednym ręcznikiem owinęłam swoje ciało, a drugim włosy. Spojrzałam na siebie w lustrze.
- Nie jesteś znowu taka brzydka. - powiedziałam do odbicia i uśmiechnęłam się delikatnie. Wsmarowałam w twarz krem z Nievea i wyszłam z łazienki. Na łóżku leżały wybrane prze Julię ciuchy. Ubrałam na siebie zestaw. Rozpuściłam włosy z "turbanu" i rozczesałam je. Z powrotem weszłam do łazienki i wysuszyłam włosy. Oczywiście je rozpuściłam.
- Uwaga wchodzę. - powiedziała Julia i weszła do pokoju. - No no. Laska z ciebie. - zaśmiałam się.
- Czas stawić im czoła. - powiedziałam pewnie i zeszłam na dół. W przedpokoju założyłam białe conversy (nieco przybrudzone) i wyszłam z domu natykając się na wianuszek reporterów oblegających mnie.
- Kaja, Kaja. Opowiedz nam o tygodniu z One Direction... Chcemy poznać prawdę. - prychnęłam.
- Wy nie chcecie prawdy... Chcecie sensacji... Łapiecie normalnego człowieka i dorabiacie mu jakąś historię... - zatrzymałam się na chwilę. - Robicie z niego jakąś wielką gwiazdę tylko po to, żeby go publicznie zniszczyć... Żeby zarobić na zdjęciach i gazetach? To chore i tyle. - powiedziałam głośno. - A chłopacy z One Direction to świetna ofiara... Osiągnęli sukces, bo mają talent... Mają to, o czym chłopaki tylko mogą marzyć... Ale przez was stracili to co w życiu najważniejsze... - zatrzymałam się, a w oczach już miałam łzy. - Wolność... Prywatność... - znowu się zatrzymałam na krótką chwilę. - Szczerość... A więc gratuluję, stworzyliście sobie gwiazdę... Przy okazji zniszczyliście piątkę ludzi...- nie ukrywałam moich łez. - Powinniście się tego wstydzić! - powiedziałam głośno.
- Nagrałeś to? - kobieta zwróciła się do kamerzysty, a ja chciałam ich wyminąć i odejść, ale reporterka mnie zatrzymała. - Kaja, jeszcze dwa pytania. Jak to jest między tobą, a Zaynem? Jaki on na prawdę jest?
- Między nami? Między nami jest jedynie powietrze. - powiedziałam. - A jaki on jest? Nie mam pojęcia. Ten cały Zayn Malik, za którym wszyscy tak szalejecie... Słowo daję, widziałam go tylko ze trzy razy na oczy. - powiedziałam i uciekłam, bo rozpłakałam się na dobre. Julia oczywiście poszła za mną. Zatrzymałam się w jakiejś kawiarni. 
- A teraz wielb mnie, bo zamknęłam ci drzwi na klucz. - Julia pomachała moimi kluczami od domu, a ja się uśmiechnęłam przez łzy. Dziewczyna podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła. Tego mi było trzeba...

*** Oczami Zayna ***

- Za co ją tak lubisz? - zapytał Niall, kiedy siedzieliśmy na kanapie i oglądaliśmy jakieś durne filmy.
- Za to, że jest taka szczera. Zawsze mówi prawdę. - powiedziałem przywołując w myślach obraz Kai i od razu się uśmiechnąłem. Spieprzyłem wszystko. Zrozumiałem, że ją kocham kurwa. Tylko jak zwykle za późno. 
- Jaka jest? Powtórz za co ją lubisz? - zapytał Louis włączając kanał, na którym był wywiad z Kają.
Między nami? Między nami jest jedynie powietrze.
A jaki on jest? Nie mam pojęcia. Ten cały Zayn Malik, za którym wszyscy tak szalejecie... Słowo daję, widziałam go tylko ze trzy razy na oczy. 
 Te przerażające słowa odbijały się po mojej głowie z hukiem. Ona kłamała. Kłamała, żeby ochronić nasze tyłki.
- Ludzie! - powiedział Liam. - co się z nami dzieje? Obiecaliśmy sobie, że sława nigdy nas nie zniszczy. - przypomniał nam.
- A teraz nagle, osoba która zawsze mówi prawdę, musi kłamać, żeby ratować nasze sławne dupy. - powiedział Lou.
- Nie chciałem jej ranić. - powiedziałem szeptem.
- Co? - zapytał Louis.
- Powiedz im. - zachęcił Niall.
- Louis zakochałem się w twojej siostrze. Nie chciałem jej ranić. Już teraz jest rozchwytywana, a jeśli  byłaby ze mną, to fanki i reporterzy by ją rozszarpali. - powiedziałem na jednym wdechu.
- Kochasz moją siostrę?!- wykrzyczał. - Serio?! Jeśli to jebane żarty to nie śmieszne!
- Nie żartuję! - wykrzyczałem. - Okej?! Kocham twoją siostrę. - powiedziałem głośno.
- To teraz to napraw!  Jest zraniona przez ciebie! - wykrzyczał. - Bo dla ciebie sława była ważniejsza. - powiedział spokojniej.
- Louis to nie tak... - zacząłem.
- Zamknij się i to napraw. - powiedział i odszedł. Opadłem na kanapę i zastanawiałem się co zrobić.
Trwałem tak bardzo długi czas. Samotnie.

*** Dzień ślubu Louise ***

Siedziałam u Louise i czekałam aż przyniesie nam sukienki. Trochę się boję, ona mi pewnie na złość zrobi. 
- Kaju sukienka specjalnie dla ciebie, bo wiem, że wprost kochasz kolorowe ciuchy. - uśmiechnęła się, a ja głośno westchnęłam.
- Wiem, wiem. Ale i tak mnie kochasz. - powiedziała. - Będziecie wszystkie wyglądać ślicznie. - powiedziała i podała nam sukienki. Poszłam do łazienki i ubrałam na siebie sukienkę. Założyłam jasnobrązowy wąski pasek, żeby uwydatnić moją talię. Włosy rozpuściłam, bo stwierdziłam, że Julia i tak mnie uczesze i umaluje. Wyszłam z łazienki.
- Wow! - powiedziały zgodnie.
- Wyglądasz pięknie. - powiedziała Julia, która właśnie weszła do pokoju. Ona miała szczęście i nie była druhną, ale i tak ubrała kolorową sukienkę. Dokładniej czerwoną. 
- Jeszcze tylko dobrać fryzurę i make up i będziesz najpiękniejszą kobietą, zaraz po pannie młodej oczywiście. - powiedziała śmiejąc się delikatnie. Ja też się zaśmiałam i zaraz potem oddałam się w ręce mojej najbardziej zaufanej makijażystce, stylistce i fryzjerce.
Po pół godzinie dziewczyna dopiero zakończyła robić mój makijaż. Nałozyła mi na twarz krem Nievea, odczekała nałożyła fluid, puder, róż, bronzer, pomalowała mi powieki ciemnym cieniem, wytuszowała rzęsy i zrobiła kreski.
Potem nadszedł czas na włosy. Uczesanie mnie zajęło jej ponad 30 minut. A takie były efekty:
Nie mam pojęcia jak ona to tak szybko zrobiła. Mnie by to zajęło ponad godzinę. Jak nie dwie. Ta laska jest najbardziej zdolną osobą jaką poznałam, a ona uważa, że jest na odwrót. Głupie to to jak but. Ale i tak ją kocham.
- Dziękuję. - powiedziałam kiedy skończyła. Dziewczyna skinęła głową. W tym samym momencie przyszli chłopcy.
- Wow. - powiedział Lou na wejściu. - Pięknie wyglądasz księżniczko. - powiedział i chciał mnie pocałować w czub głowy, ale się odsunęłam. - Co? - spojrzał na mnie pytająco.
- Popsujesz włosy. - upomniałam go.
- To w co mam cię pocałować. - zaśmiał się.
- Możesz w tyłek. - zaśmiałam się. - Ale wolałabym w czoło. - powiedziałam potem podnosząc głowę do góry.
- Ja tez bym wolał. - powiedział i ucałował mnie w czoło. 
- Masz coś do mojej dupy? - zapytałam z udawaną urazą.
- Nie, ale wolę dupę Eleanor. - powiedział. Zrobiłam "ooo" i się uśmiechnęłam.
- Jesteś słodki. - powiedziałam.
- Już to kiedyś mówiłaś. - zauważył.
- Wiem. - odpowiedziałam.
- A tak w ogóle, jak się czujesz w kolorowej sukience? - zapytał Niall, a wszyscy przystali na jego pytanie.
- Całkiem się sobie podobam. - powiedziałam cicho. - Jak nigdy. - uśmiechnęłam się blado. - Może będę częściej się ubierać na kolorowo. - dodałam.
- Oby. - powiedział Lou.
- Bo wyglądasz pięknie. - powiedział Zayn. Uśmiechnęłam się spuszczając głowę i cicho dziękując. Dlaczego tak bardzo się przy nim wstydzę?  Kurwa Kaja ogarnij się. 
- Jedziemy. - powiedziała cicho Louise wchodząc do pokoju w swojej pięknej sukni. Skinęliśmy głowami i poszliśmy za nią. Założyłam czarne szpilki i chwyciłam moją małą czarną torebkę i wyszłam. Przed domem czakała dorożka dla pary młodej i limuzyna dla druhen, oraz Julii i chłopców z 1D.
Po niedługim czasie dotarliśmy do kościoła. Stresuję się. Wyszłam z samochodu z pomocą Zayna, w podziękowaniu posłałam mu szczery uśmiech. Ceremonie czas zacząć...


  

środa, 21 października 2015

Rozdział 33 "Kaja musi się wyprowadzić"

Po długim czasie wreszcie dojechaliśmy do studia...


Z pomocą Johna wysiadłam z samochodu. Podziękowałam mu i uśmiechnęłam się ciepło, co mężczyzna odwzajemnił. Chłopcy przepuścili mnie w drzwiach. Kiedy weszłam do ciepłego pomieszczenia od razu przywitała mnie skromnie ubrana dziewczyna z recepcji. Rzuciła z uśmiechem "Dzień dobry", co od razu odwzajemniłam. Zaraz potem przywitał nas Simon i poszliśmy za nim do studia ( znaczy jesteśmy w studiu, ale wiecie o co chodzi). W całym budynku rozbrzmiewały piosenki 1D. Wsłuchiwałam się w Up All night kiedy staliśmy w windzie. Moje palce mimowolnie wystukiwały rytm. Kiedy dotarliśmy na miejsce przywitał nas facet o imieniu Ray.

***

Chłopcy mają  przerwę na lunch, a ja zostałam sama w studiu nagraniowym. Korciło mnie, żeby założyć te cholerne słuchawki i zobaczyć jak to jest nagrywać wokal. W końcu nie wytrzymałam. Puściłam muzykę i zaczęłam śpiewać Kiss You. Nie zauważyłam, kiedy wszedł Ray i zaczął mi się przyglądać. Spojrzałam na niego speszona.
- Nie mów chłopakom, ja... ja tylko...
- Masz naprawdę niezły wokal. - przerwał mi. - Możesz coś jeszcze zaśpiewać? - kiwnęłam głową i z powrotem nałożyłam słuchawki. Ray włączył ścieżkę dźwiękową do Kiss You, a ja znów zaczęłam śpiewać. Kiedy piosenka się skończyła Ray dał mi znak, żebym zdjęła słuchawki.
- Nie chciałabyś nagrać demo? - zapytał, kiedy stałam przy nim i słuchałam puszczonego przez niego mojego coveru. 
- Nigdy o tym nie myślałam. - powiedziałam szczerze. - Nigdy nie miałam szansy być w studiu nagraniowym i zobaczyć jak to wszystko wygląda, a co dopiero nagrać cokolwiek. - dodałam spuszczając głowę.
- Teraz masz szansę. - powiedział uśmiechając się miło. - To jak? Chciałabyś coś nagrać? - zapytał.
- No w sumie... W  sumie to byłaby fajna pamiątka. - uśmiechnęłam się. Ray klasnął w dłonie, a ja nałożyłam słuchawki i tym razem zaśpiewałam Titanium. W połowie piosenki do pomieszczenia weszli chłopcy i przyglądali mi się. Ray dał mi znak, żebym nie przestawała śpiewać, ale czułam się dziwnie. Bardzo dziwnie. Kiedy skończyłam zdjęłam słuchawki i spuściłam głowę. 
- No siostra... - wydukał Louis. Nawet na niego nie spojrzałam.
- Twoja siostra ma niezły talent. Jest świetna. - powiedział Ray, a ja poczułam jak moje policzki oblewają się czerwienią. W szybkim tempie spuściłam głowę, żeby zakryć twarz włosami. 
- Wiem. - powiedział dumnie Lou i objął mnie ramieniem. Uśmiechnęłam się delikatnie, jęknęłam cicho i wtuliłam się w tors brata, by zakryć moje zawstydzenie. 
Siedzimy w tym studiu już drugą godzinę,a chłopcy nadal nic nie nagrali. Cały czas się wydurniają, albo ja się wydurniam tym samym rozpraszając ich uwagę. Właśnie śmiałam się z Louisa, kiedy przyszła mi wiadomość.
"Zejdź na dół, czekam na ciebie" - Louise. Powiadomiłam chłopaków, że wychodzę i w szybkim tempie zeszłam na dół. Czekały tam na mnie Lou, Eleanor i Danielle.
- Co się stało? - zapytałam Louise.
- Chciałam, żebyś pomogła mi wybrać suknię ślubną. - powiedziała.
- Co? Ja? One chyba się bardziej nadają. - odparłam nerwowo.
- Ale ty też jesteś druhną i też się przydasz. - powiedziała z uśmiechem,a ja oniemiałam.
- Jestem druhną? - upewniłam się.
- Tak. - uśmiechnęła się Louise. - Przy okazji wybiorę wam sukienki.- powiedziała klaszcząc w dłonie. Wsiadłyśmy do samochodu. Laski śpiewały prawie każdą piosenkę, która leciała w radiu, ale ja tak świetnie się nie bawiłam. Na dworze robiło się coraz zimniej i za chwile pewnie zacznie się burza. Boję się burzy. W radiu leciało Party in the USA. 
With a dream and my cardigan
Welcome to the land of fame excess (whoa), am I gonna fit in? - zaczęła Eleanor. Zaraz zawtórowała jej Danielle.
- Jumped in the cab here I am for the first time
Look to my right and I see the Hollywood sign
This is all so crazy, everybody seems so famous - zaśpiewały razem. Louise spojrzała na mnie i chyba nie zauważyła, że nie bawię się tak dobrze jak one, bo zaczęła śpiewać razem z nimi. A może to jakiś jej super hiper plan, żebym też zaczęła z nimi śpiewać. Bo szczerze mówiąc to mam ochotę.
- My tummy's turning and I'm feeling kinda home sick
Too much pressure and I'm nervous
That's when the taxi man turned on the radio - zaśpiewały i zatrzymały się.
- And a Jay-Z song was on - zaśpiewała Louise.
- And the Jay-Z song was on. - teraz Danielle, która siedziała z przodu na miejscu pasażera.
- And the Jay-Z song was on - a teraz wszystkie razem zaśpiewały i odwróciły się w moją stronę czekając aż coś zrobię. Przez dłuższy czas panowała głucha cisza aż w końcu się złamałam:
- So I put my hands up they're playing my song
The butterflies fly away
Nodding my head like yeah
Moving my hips like yeah - zaśpiewałyśmy razem tańcząc jak oszalałe. Niestety dotarłyśmy już na miejsce. Louise pokazała nam się w trzech różnych sukienkach.
Po długich obradach i niezdecydowaniach, wreszcie zgodnie stwierdziłyśmy, że trzecia jest najładniejsza.
Louise stwierdziła, ze sama wybierze nam sukienki, żebyśmy miały niespodziankę. Mam wrażenie, że nie spodoba mi się moja sukienka. Ale to będzie dzień Louise, nie mój. Eleanor chciała się zatrzymać w jakimś papierniczym, żeby kupić gazetę. Oczywiście zaciągnęła mnie za sobą, a Danielle i Lou zostały w samochodzie. Stałam tuż za nią zupełnie niezainteresowana.
- Patrz. - poklepała mnie w ramię i pokazała gazetę. Ja i Zayn byliśmy na okładce. Eleanor kupiła pismo, a ja jej je wyrwałam z rąk. Wszystkie razem poszłyśmy do najbliższej kawiarni. Siedziałam przy stole i dokładnie studiowałam całą stronę.
"Zayn Malik całuje się z siostrą jego przyjaciela z zespołu... Bardzo możliwe, że coś ich łączy..."  Ta kurwa póki co wspólny dom i basen.
" My wiemy, że kręcą ze sobą. Niedawno przyłapano ich na wspólnym treningu. Tylko trening, czy pretekst, żeby się ze sobą spotkać? 
Z impetem zamknęłam pismo i rzuciłam nim w stół. 
- To są kurwa jakieś jebane bzdury. - powiedziałam do dziewczyn tak żeby nikt tego zbyt dobrze nie słyszał.
- Jak w każdym brukowcu. Uspokój się. Mądrzy w to nie uwierzą. - powiedziała Eleanor.
- TAK tylko, że tego nie czyta nikt mądry! - wykrzyknęłam. - Wracajmy do domu. - dodałam, kiedy zobaczyłam, ze cała kawiarnia zwróciła na nas uwagę.Jak poprosiłam tak też zrobiłyśmy, po niedługim czasie byłam już w domu.

*** Oczami Zayna ***

Kiedy Kaja poszła nieco przestaliśmy się wygłupiać, dzięki czemu udało nam się nagrać kilka piosenek. Byliśmy w trakcie nagrywania trzeciej piosenki, kiedy do studia przybył Simon. Po jego minie można było wywnioskować, że nie przynosi dobrych wiadomości. W rękach trzymał jakąś gazetę.
- Co to jest?! - wykrzyknął ciskając gazetą we mnie. Spojrzałem na okładkę. Ja i Kaja. Całujemy się.
- Simon to photoshop. - powiedziałem spokojnie.
- Nie obchodzi mnie do cholery czy to photoshop czy nie! - wykrzyknął. - Na pojutrze załatwiłem wam wywiad. Masz się tego wyprzeć. Kaja ma się od was wyprowadzić.... - zatrzymał się na chwilę. - Przykro mi Louis. Tak będzie najlepiej. - zwrócił się do chłopaka na co ten prawie niewidocznie skinął głową. 
- A jeśli ja nie chcę kłamać? - zapytałem, kiedy Simon wychodził.
- Jeśli się nie wyprzesz i nie powiesz, że wy ledwo się znacie, a to wszystko to bzdury... Wylatujesz. - powiedział i wyszedł. Cała nasza piątka stała w totalnym bezruchu i osłupieniu. Nie wiedzieliśmy co zrobić. Musimy nakłamać na tym wywiadzie, a Kaja musi się wyprowadzić.

*** Oczami Kai ***

Po przyjściu do domu zamknęłam za sobą drzwi i pobiegłam do mojego pokoju. Musze szybko zniknąć z tego domu. Spakowałam większość moich ciuchów, oraz najpotrzebniejsze rzeczy. Po ogarnięciu bagażu, poszłam szukać kluczy od starego domu. Przez długi czas błądziłam po domu w poszukiwaniu tych cholernych kluczy, aż w końcu je znalazłam. W przedpokoju zostawiłam gazetę otwartą na tej idiotycznej stronie. Szybko wzięłam mój bagaż wyszłam z domu i zakluczyłam drzwi. W międzyczasie zadzwoniłam po taksówkę. Stałam na podjeździe i czekałam na pojazd. Samochód przyjechał po jakichś 5 minutach. Taksówkarz pomógł mi wnieść bagaż, a ja w podziękowaniu miło się do niego uśmiechnęłam. Podałam mężczyźnie adres i odjechaliśmy zostawiając za sobą mój stary dom. Stary? Dopiero co był nowy! Teraz wracam do starego! Mniejsza. Wiecie o co chodzi. Cicho westchnęłam i oparłam się o szybę. Przymknęłam powieki i oddaliłam się do krainy wspomnień...

wtorek, 13 października 2015

Rozdział 32 "Przyjęli mnie!"

Za dużo razy byłam tylko drugą opcją. Przepraszam. - powiedziałam i w szybkim tempie zeszłam na dół. Miałam ochotę się rozpłakać...


- Jak tam Zayn? - zapytał Louis gdy tylko znalazłam się na końcu schodów.
- W porządku. - odpowiedziałam.
- Na pewno? - dopytywał.
- Tak. Myślę, że tak. - powiedziałam. - Dajcie mu teraz lepiej spokój. - dodałam. Wszyscy pokiwali głowami, a ja udałam się do salonu. Perrie chyba została wyproszona, bo jej nie widzę, ale w sumie nie ma co się dziwić. Narobiła takiej gównoburzy, że ja pierdole. Myślałam, że jeszcze będzie i będę mogła jej wyjebać, ale trudno. Usiadłam między Niallem i Julią i zaczęłam oglądać film, którego tytułu nie znam, ale kojarzę fabułę. 


*** Oczami Zayna ***

Kiedy Kaja odeszła myślałem przez długi czas o tym co powiedziała. W sumie miała rację. Chciałem ją wykorzystać jako drugą opcję. Ale chyba też chciałem ją pocałować, bo cholera jest taka ładna i miła... Kurwa Malik nie zakochuj się! Z Perrie byłem tylko dlatego, że Modest tego chciał. Nie mogę być z Kają, nawet jeśli Modestowi by się spodobała, bo ona teraz ma przechlapane przez media, a co dopiero, kiedy byłaby moją dziewczyną. Nie mógłbym jej tego zrobić. To wszystko jest takie trudne. Cicho westchnąłem i zapaliłem kolejnego papierosa. Z dołu słyszałem krzątaninę. Pewnie zaraz idziemy na imprezę do klubu. Nie myliłem się. Obok mnie usiadł Louis.
- Ruszaj się. Idziemy na imprezę. - powiedział. - Chyba, że nie masz ochoty. To pójdziemy bez ciebie. - zastanowiłem się chwilę.
- Idę, idę. - powiedziałem po chwili ciszy. Chłopak wyszedł, a ja zacząłem się szykować.Wziąłem szybki prysznic i założyłem czarne rurki biały T-shirt i czarną skórzaną kurtkę.


*** Oczami Kai ***

Kiedy film się skończył, wszyscy stwierdzili, że trzeba iść do klubu, by uczcić moje 18 urodziny. Nie miałam na to zbytniej ochoty, ale to moje urodziny i nie chciałam im wszystkim sprawiać przykrości. Julia zaciągnęła mnie do pokoju i pomogła wybrać ciuchy. Przyjaciółka wyjęła z mojej szafy czarną dość obcisłą spódniczkę z wysokim stanem i bordowy bralet na ramiączkach.
- Będę prawie goła! - pisnęłam kiwając głową.
- Daj spokój dziewczyno! - moja przyjaciółka rozłożyła ręce. - Idziesz na imprezę nie do kościoła. - dodała. Zabrałam Julce ciuchy, którymi machała w powietrzu i ruszyłam do łazienki. W szybkim tempie ubrałam się i wyszłam pokazać się przyjaciółce.
- No, no. Wyglądasz...
- Jak dziwka... - podpowiedziałam jej. Dziewczyna westchnęła.
- Chciałam powiedzieć, ze pięknie i ponętnie. - powiedziała rozkładając ręce w czasie kiedy ja szukałam nieco dłuższej spódniczki. Znalazłam. W szybkim tempie przebrałam dolną część garderoby.  Przy okazji chwyciłam z szafy moją ulubioną czarną skórzaną kurtkę i założyłam ją na ramiona. Julia kazała mi usiąść na krześle i zaczęła mnie malować. Zapowiedziała, że jeśli się ruszę to mnie zabije i nie dożyję następnych urodzin. Dziewczyna w szybkim tempie zrobiła mi makijaż i ułożyła włosy. Nałożyła mi na twarz fluid, puder jakieś cienie, wytuszowała rzęsy i zrobiła perfekcyjne kreski. Włosy lekko natapirowała po czym je wyprostowała. Uśmiechnęła się do mojego odbicia, kiedy oglądałam efekt końcowy i malowałam usta ciemno-czerwoną szminką. Podczas gdy ona się szykowała, ja pakowałam rzeczy do torebki. Dziewczyna również ubrała bralet, ale czarny w kwiaty, do tego założyła szarą rozkloszowaną spódniczkę. Dziewczyna ubrała wysokie czarne szpilki, w których ja pewnie nie wytrzymałabym 5 minut i wyszła z pokoju nie czekając na mnie. Ja natomiast ubrałam bordowe lity, które były stabilniejsze od zwykłych szpilek, chwyciłam torebkę ostatni raz przeglądając się w lustrze i wyszłam z pokoju. Na dole wszyscy czekali tylko na mnie. 
- No, no siostra. Dzisiaj będę musiał pilnować dwóch seksownych kobiet. - zaśmiałam się na słowa Louisa i ukradkiem spojrzałam na Zayna. Przyłapałam go na patrzeniu na mnie. Z resztą wszyscy na mnie patrzyli i czułam się nieco niezręcznie. Przestąpiłam z nogi na nogę i odchrząknęłam.
- Chodźmy już. - powiedziałam cicho. Louis wyrwany z transu spojrzał na mnie i pokiwał głową. Wyszliśmy z domu i złapaliśmy dwie taksówki. Po niedługim czasie dotarliśmy na miejsce.

***

Byliśmy w klubie jakieś 3 godziny. Byliśmy nieźle nawaleni, ale bawiliśmy się nieziemsko. W pewnym momencie podeszła do nas jakaś czarnowłosa tempa dzida o oczach w kolorze zgniłej zieleni. Wyglądała na taką co uważa się za najpiękniejszą, a rzeczywistość niestety rani. Kiedy przerwała mi w połowie zdania i usiadła na kolanach Zayna to aż się we mnie zagotowało. W sumie to nie wiem czemu. Przecież między mną a Zaynem nic nie ma, ale widząc tą dziewczynę na jego kolanach i widząc to z jakim pożądaniem on na nią patrzy, coś mnie ukłuło w sercu.
- Skarbie. - wstałam i spojrzałam na dziewczynę. - Lepiej idź i poszukaj swoich kumpli, bo my niestety nie jesteśmy zainteresowani twoją jakże porywającą historią. - powiedziałam pewnie. Dziewczyna stanęła przede mną. wyprostowałam się, żeby wyglądać na wyższą, ale to nic nie dało.
- Tacy mali ludzie nie powinni mieć w ogóle prawa głosu. - powiedziała uśmiechając się triumfalnie. No tak moje ledwie metr sześćdziesiąt wzrostu znowu mnie załatwiło. Ja się niestety tak łatwo nie poddaję.
- Takimi szmatami, to powinno się podłogę wycierać. - odpyskowałam jej, a laska zachłysnęła się powietrzem.
- Coś ty powiedziała? - powiedziała zdenerwowana.  
- Nazwałam cię szmatą. - odpowiedziałam spokojnie. - Już głuchniesz? - zapytałam słodko. - Powinnaś to leczyć. - uśmiechnęłam się i odeszłam. Poszłam do baru, gdzie stał bardzo miły barman, z którym już parę razy tańczyłam. Zamówiłam trzy shoty, które wypiłam jeden za drugim i poszłam tańczyć. W pewnym momencie zauważyłam jak czarnowłosa tańczy z Zaynem i ociera się o jego krocze. Chłopakowi najwyraźniej się to podobało, bo na twarzy miał ten swój piękny uśmiech, który w tym momencie nieźle mnie wkurwił. W przypływie emocji wraz z Julią stanęłyśmy na blacie stołu i razem zaczęłyśmy tańczyć. Wszyscy mężczyźni zwrócili na nas uwagę. Dosłownie wszyscy. Nawet Zayn odwrócił się od swojej partnerki, by spojrzeć na mnie i przygryźć wargę. Uśmiechnęłam się triumfalnie. Po paru minutach tańca ktoś potrząsnął stołem przez co obie straciłyśmy równowagę, ale ja wpadłam w ramiona jakiegoś pijanego, napalonego oblecha.
- Puść mnie. - krzyknęłam próbując się wyswobodzić z mocnego uścisku faceta. 
- Daj spokój. Nie graj niedostępnej. Szybki numerek i będzie po wszystkim. Dam ci wtedy spokój. - odpowiedział. Ciężko było mi zrozumieć jego słowa, bo był mocno wstawiony i bełkotał.
 - Odpieprz się oblechu. - splunęłam w jego stronę czego od razu pożałowałam, bo koleś uderzył mnie w policzek.
- Ała! - krzyknęłam. - Puszczaj mnie! - krzyknęłam głośniej starając się przekrzyczeć tłum.
- Kaja! - usłyszałam stłumiony krzyk Louisa.
- Louis! - krzyknęłam jak najgłośniej umiałam. Wtedy facet chyba spanikował, bo uderzył mnie z pięści w twarz i puścił mnie przez co zatoczyłam się, upadłam i zostałam przez niego stratowana. Usłyszałam głośny pisk przyjaciółki i zobaczyłam Louisa. Kątem oka udało mi się zauważyć, że Zayn uderzył mojego napastnika z pięści w twarz. Mój brat w szybkim tempie wyniósł mnie z lokalu i zamówił taksówkę. Lou zostawił mnie w taksówce z Zaynem i poszedł zebrać resztę osób. Julia poszła z nim, by zabrać moją torebkę. Zayn usadowił mnie na swoich kolanach, a ja wtuliłam się w jego ciepły tors ukrywając łzy spływające po moich policzkach.
- Shhh... - poczułam jego dłoń na moich włosach. - Już nic ci nie grozi. Jestem tu... - powiedział cicho, a ja wtuliłam się w niego mocniej i chyba zasnęłam... 

***

Obudziłam sie z tępym bólem głowy.  Obok mnie leżały dwie tabletki, woda i tosty z serem. Mimowolnie się uśmiechnęłam i delikatnie podniosłam się do pozycji siedzącej. Westchnęłam głośno, kiedy ból się nasilił. Sięgnęłam po tabletki i wodę. Odłożyłam pustą szklankę na jej poprzednie miejsce i z powrotem położyłam się na łóżku. Zamknęłam oczy i starałam się zasnąć. Niestety do pokoju wszedł mój brat. Udawałam się śpię, ale na nic się to zdało.
- Mała wiem, że nie śpisz. - usłyszałam. Wtuliłam się bardziej w poduszkę mając nadzieję, że to coś da i mój kochany brat sobie pójdzie. - Jestem idiotą, ale jestem też twoim bratem i znam cię jak nikt. - ma rację. Obróciłam się z cichym jękiem w jego stronę.
- Co się dzieje? - zapytałam nieco zachrypłym głosem. Chłopak odgarnął mi włosy z twarzy i przez dłuższą chwilę się we mnie wpatrywał.
- Idziemy z chłopakami nagrywać kilka piosenek do albumu. Chcesz iść z nami? -  zapytał wpatrując się w moje oczy. 
- Tak. Ja... Jasne. - powiedziałam cicho. - Daj mi chwilę. - powiedziałam. Chłopak wyszedł z pokoju, a ja z jękiem zwlokłam się z wygodnego łóżka na o wiele mniej wygodną podłogę. Wyjrzałam przez okno  i stwierdziłam, że pogoda dopisuje. Podeszłam do szafy i wybrałam ciuchy. Poszłam do łazienki by zrobić delikatny makijaż. Włosy spięłam w kucyka. Ostatni raz spojrzałam w lustro, po czym stwierdziłam że mam ryj jak krowa i najlepiej gdybym nigdzie dzisiaj nie wychodziła. No cóż. Dla odważnych świat należy! Tak? No mniejsza. Powoli zeszłam do kuchni, gdzie czekał Louis z Eleanor. 
- Przyszła do ciebie poczta. - oznajmił Lou wskazując na kopertę leżącą na stole. Chwyciłam ją i przez długi czas przyglądałam się jej. Bałam się ją otworzyć, ponieważ był to list od London Arts.
- Otworzysz go wreszcie czy będziesz się tak na niego patrzyć jak Putin na ciostko z krymem?! - oburzył się Louis, a ja się zaśmiałam. Jego słowa podniosły mnie na duchu. Powoli otworzyłam kopertę i spojrzałam na list. Kiedy przeczytałam cały mimowolnie się uśmiechnęłam.
- I co? - zapytał Lou. Denerwował się chyba bardziej ode mnie. Jego wzrok wypalał dziurę w moim brzuchu.
- Przyjęli mnie! - pisnęłam i zaczęłam skakać po całym pomieszczeniu. Zatrzymałam się i spojrzałam na Lou. Chłopak uśmiechnął się dumnie i wstał aby mnie przytulić. 
- Wiedziałem, że dasz radę. - powiedział cicho. - Jestem dumny. - odsunęłam się od niego, żeby spojrzeć w jego oczy.
- Bez ciebie nigdy bym sobie nie poradziła. - powiedziałam. - Dziękuję. - uśmiechnęłam się szeroko.
- Co tu tak głośno? - zapytał Liam stając w progu kuchni. Swoją drogą to chyba jego ulubione miejsce. Bardzo często tu stoi. Uśmiechnęłam się do moich przemyśleń.
- Dostałam się do szkoły! - pisnęłam, a chłopak szeroko się uśmiechnął i mnie przytulił. Do kuchni wszedł Niall, który mi pogratulował. Wtuliłam się w jego tors, a on uniósł mnie i pobiegł w stronę basenu. 
- Nie Niall! Nie! - krzyknęłam. - Zaraz musimy wychodzić. - przypomniałam mu. Chłopak zmiękł i wypuścił mnie z objęć. Uśmiechnęliśmy się do siebie, kiedy Liam przyszedł oznajmić nam, że musimy już wychodzić. Pobiegłam do pokoju i chwyciłam moją czarną torbę. Zeszłam do przedpokoju i założyłam swoje ulubione buty na obcasie czyli lity. Przed domem czekały już na nas dwa samochody. Przywitałam się z przemiłym kierowcą o imieniu John i usiadłam na tyle samochodu. Widziałam przez okno piszczące fanki, które za każdym razem kiedy się zatrzymywaliśmy obstawiały auto i robiły sobie zdjęcia przez szyby. Czaicie to? Masakra. Po długim czasie wreszcie dojechaliśmy do studia...

środa, 30 września 2015

Rozdział 31 "Nie chcę być dla ciebie drugą opcją..."

Już nigdy nie pozwolę jej skrzywdzić. Zmęczony wydarzeniami sprzed paru minut zasnąłem...




*** Osiemnaste urodziny Kai ***

Nadszedł dzień moich urodzin. Julia namówiła mnie, żebym ubrała się  w sukienkę. Włosy spięłam w warkocz na boku.Ostatnio nie wydarzyło się za dużo. Trochę zbliżyłam się do Zayna, bo chodzimy razem na boks. Cały czas kłóci się z Perrie. Z nią nadal nie potrafię się dogadać, a nawet odkąd zaczęłam przyjaźnić się z Zaynem jest jeszcze gorzej. Brunet coraz częściej prosi mnie o porady dotyczące jego związku. Czasem nadal sobie docinamy, bo jakże by inaczej, nie potrafimy żyć bez tego, ale na pewno jest lepiej niż było.
 Spacerowaliśmy z Julią, Nicolasem i Justinem po wesołym miasteczku i dobrze się bawiliśmy. Co jakiś czas ktoś do mnie podchodził i prosił o zdjęcie, lub autograf. Ogólnie było miło. Louis i reszta nie mogli pójść z nami, bo mają znowu wywiad czy coś... Sława najważniejsza. Ale co się dziwić.. Cicho westchnęłam.
- Wszystko okej mała? - na słowa Nicka wszyscy obrócili się w moją stronę.
- Tak. Wszystko jest okej. Oprócz tego, że w moje urodziny nie mam nikogo z rodziny... - powiedziałam, a po moich policzkach spłynęło kilka łez.
- Oooh. Louis będzie wieczorem. Przecież się spotkacie... A co do reszty... Przykro mi kochanie. - powiedziała Julia przytulając mnie mocno do siebie. Odsunęłam się od niej, a ona starła mi resztki łez z policzka. Spojrzała na coś co działo się za mną i się zaśmiała. Spojrzałam w tamtą stronę i również się uśmiechnęłam. Podeszłam do Nicolasa, który próbował zbić wszystkie puszki, żeby wygrać pluszaka.
- Co ty odpieprzasz? - zapytałam uśmiechając się szeroko.
- Chcę ci wygrać tą koale. - wskazał na pluszaka, który był na prawdę przesłodki. Zaśmiałam się.
- Powodzenia. - powiedziałam, a on kiwnął głową i wrócił do gry. Strącił wszystkie puszki, a ja zaczęłam bić mu brawo. Facet podał mu koalę, a ten przekazał pluszaka mnie. Uśmiechnęłam się i przytuliłam do siebie misia.
- Ja też chcę pluszaka! - oburzyła się Julia i tupnęła nogami. Zaśmiałam się, a Nicolas zapłacił sprzedawcy za kolejną grę. Tym razem też strącił wszystkie puszki. Julia wybrała sobie pluszowego kangura. Po chwili dołączył do nas Justin niosąc jabłka w karmelu. Powoli zmierzaliśmy w stronę wyjścia z miasteczka. Julia prowadziła nas w jakieś bliżej niezidentyfikowane miejsce. Jechaliśmy autobusem, potem metrem... Aż w końcu dotarliśmy do naszego zaufanego fryzjera. Serio?
- Ty tak serio? - zapytałam wzdychając. Dziewczyna tylko pokiwała głową uśmiechając się szeroko.
- Przyda nam się zmiana. A jeśli nie tobie, to mnie na pewno. Znudziły mi się te włosy. - powiedziała szczerząc się. Weszliśmy do fryzjera. Dziewczyna od razu usiadła na miejscu.
- Co sobie pani życzy? - zapytała nasza ulubiona fryzjerka.
- Ściąć do ramion i przefarbować na czarno. - powiedziała i uśmiechnęła się. Spojrzałam na nią i wybałuszyłam oczy. Nie wierzę, że ona to zrobi. Niestety robi. Utwierdziłam się w tym dopiero jak jej włosy zaczęły spadać na podłogę. Cicho westchnęłam i zobaczyłam, że inna fryzjerka jest wolna i zaprasza mnie na fotel. 
- Podciąć końcówki i zrobić ombre delikatnie jaśniejsze od reszty włosów. - zarządziłam. Julia ma rację, czas na jakieś zmiany. Dokładnie śledziłam poczynania mojej fryzjerki jak i fryzjerki Julii. Po niedługim czasie kobieta skończyła z moimi włosami. Wstałam z fotela i przejrzałam się w lustrze. Nie wyglądałam najgorzej. Poszłam pokazać się chłopakom.
- Dobrze, ze nie ścięłaś całkowicie włosów. Nie zniósłbym tego. - powiedział Nicolas uśmiechając się. 
- Wyglądasz pięknie. Niewiele sie zmieniło i nawet nie wiem czy cokolwiek bym zauważył. - zaśmiał się Justin. Zawtórowałam mu i poszłam zobaczyć Julię. Jej fryzjerka prawie kończyła. Dziewczyna wyglądała pięknie, ale szczerze mówiąc bardziej podobała mi się wcześniej.
Jej włosy były nieco jaśniejsze niż oczekiwała, ale i tak była cała w skowronkach. Dokładnie mnie obejrzała.
- Wyglądasz pięknie! - pisnęła wstając z fotela i mocno mnie przytulając. 
- Ty też pięknie wyglądasz. Chłopacy oszaleją. - powiedziałam uśmiechając się. Ona również posłała mi uśmiech przeglądając się w lustrze i poprawiając włosy. Razem poszłyśmy do chłopców. Oboje szeroko się uśmiechnęli i powiedzieli, że wygląda pięknie. Potem poszliśmy na pizze. Po pizzy był czas na Starbucks, a potem poszliśmy do mnie. 

 ***

Przekręciłam kluczyk i otworzyłam drzwi. W całym domu było cicho i pusto. Westchnęłam. Liczyłam na jakieś "Wszystkiego najlepszego", ale widocznie nadal chłopacy są na wywiadzie. Chciałam iść do salonu, ale przyjaciele mnie zatrzymali i wyprowadzili na taras. Okej... O co im chodzi?
- Wszystkiego najlepszego! - usłyszałam i nie mogłam powstrzymać uśmiechu i łez, które cisnęły mi się do oczu. Moje dłonie momentalnie powędrowały do ust, kiedy zobaczyłam wszystkie dekoracje. Byli moi starzy przyjaciele z podstawówki i ulubieni nauczyciele z gimnazjum. Czyli dwoje nauczycieli, którzy najbardziej mi pomagali i miałam z nimi najlepszy kontakt. Louis postarał się o wszystko. Brat podszedł do mnie i mocno mnie przytulił.
- Wszystkiego najlepszego księżniczko. - wyszeptał. Odsunął się ode mnie i nałożył mi na głowę mały diadem. Z moich oczu płynęły łzy. To najszczęśliwszy dzień mojego życia. Potem każdy po kolei zaczął mi składać życzenia. 
Nadszedł czas na przemowę mojego brata. Boję się.
- Drodzy zebrani goście! Kochana Kaju! - zaczął Julia i Eleanor położyły mi dłonie na ramieniu. - Jak wszyscy wiemy, moja kochana siostrzyczka kończy dzisiaj osiemnaście lat. Jest już dorosłą kobietą i może w pełni o sobie decydować. Jestem z tego w pełni zadowolony, ale nie myśl sobie, ze będę mniej opiekuńczy. - puścił mi oczko. - Dla mnie zawsze będziesz tą małą dziewczynką, która przybiegała do mnie za każdym razem kiedy trzaskałem drzwiami i mówiłem, że chcę być sam. - uśmiechnął się. - Cóż ja chciałem powiedzieć... Przeżyliśmy razem mnóstwo. Nigdy nie zapomnę, kiedy dowiedziałem się, że moja mama bierze ślub z twoim tatą. Na początku cholernie tego nie chciałem, bo myślałem, że będziesz się co chwilę wtrącać i mi przeszkadzać. ale po pewnym czasie stałaś się najważniejszą osobą w moim życiu. Moim oczkiem w głowie. Zawsze mnie wspierałaś, a ja starałem się wspierać ciebie. Nigdy nie zapomnę jak z anginą przyjechałaś, żeby zobaczyć mój występ w XFactor. Byłaś na każdym występie. Pamiętam jak po raz pierwszy przyjebałem jakiemuś przychlastowi, który cię zranił. Wiedzieliśmy o sobie więcej niż rodzice o nas wiedzieli. Co jeszcze mógłbym powiedzieć... Myślę, że mogę ci tylko życzyć powodzenia w dalszej drodze jaką będziesz musiała pokonać w swoim życiu, żebyś pozostała tak rozważna i mądra jak teraz i żebyś za bardzo się nade mną nie znęcała. - uśmiechnął się. - To tylko żart! Wiem, że brakuje tu najważniejszych osób, ale na pewno byliby z ciebie dumni tak jak ja i gdziekolwiek teraz są, jestem pewien że jest im przykro, że nie może ich tu być... - po moich policzkach zaczęły spływać łzy. - Jeśli chodzi o mnie, to powiem ci tylko tyle skarbie: Zawsze słuchaj głosu serca, ale nie zapomnij konsultować się czasem z mózgiem i bądź szczęśliwa. Rób to co kochasz i spełniaj swoje marzenia. I zapamiętaj jedno... Co by się nie działo... Ja zawsze będę przy tobie. Zawsze będziesz mogła na mnie liczyć, a ja zawsze spróbuję ci pomóc. Nigdy nie zapomnij o swoim braciszku dobrze? - cała zapłakana uśmiechnęłam się do niego i pokiwałam głową. - Kocham cię siostrzyczko. Żadna dziewczyna nigdy mi ciebie nie zastąpi... - powiedział, a Eleanor się do mnie uśmiechnęła. - Bo nawet jeśli stwierdzisz, ze już mnie nie potrzebujesz, to zawsze będziesz w moim serduszku. - posłał mi ciepły uśmiech, a ja podbiegłam do niego i mocno przytuliłam. Mimo, że nie widziałam jego twarzy byłam pewna, że się uśmiecha. Odsunęłam się od niego i też się uśmiechnęłam. 
- Jesteś najlepszym bratem na świecie! - powiedziałam. - Dziękuję, że jesteś. - dodałam cicho i znowu się do niego przytuliłam.
- Zawsze będę. - powiedział w moje włosy. Odsunęliśmy się od siebie. 
- Mam coś dla ciebie. - powiedział cicho. Wyjął małe pudełeczko z Apartu i otworzył je. Moim oczom ukazała się delikatna złota bransoletka ze znakiem nieskończoności. Założył ją na moją rękę i zapiął.

Uśmiechnęłam się kiedy na nią spojrzałam. Zaraz potem oprzytomniałam.
- Musiała kosztować majątek. - powiedziałam cicho.
- Cena nie ma znaczenia. - powiedział równie cicho. Przyjrzałam się bransoletce. Jest przepiękna. 
- A co z Eleanor. Nie jest zazdrosna? - chłopak pokiwał przecząco głową.
- Nie jest. Nie będzie. Kupiłem jej naszyjnik z literą L. - pokazał mi wspomniany przedmiot.
- Jest piękny. Na pewno jej się spodoba. - powiedziałam.
- Dobra moi drodzy! Czas na tort! - krzyknął chłopak śmiejąc się. Moim oczom ukazał się piętrowy tort. Na jednym piętrze były moje narodziny. Małe figurki rodziców i mała ja. Potem moi bliscy. Rodzice, Louis, babcia itd. Potem moi przyjaciele. Potem buty i ciuchy, przybory do makijażu. Potem mikrofon, gitara i nawet fortepian! Pięć kurwa pięter! Kto to zje? Obok tortu leżały babeczki z nutami, mikrofon gitarą itp. Zapalono świeczki. Nim zdmuchnęłam świeczki pomyślałam życzenie: "Chcę, żeby tak było już zawsze". Potem pokroiłam tort. Kiedy rozmawiałam z przyjaciółmi podszedł do mnie Louis i zabrał mnie na stronę.
- Ja i Zayn jeszcze coś dla ciebie mamy. - powiedział uśmiechając się cwaniacko. - Ale musimy stąd na chwilę zniknąć. - kiwnęłam głową i poszłam za nim. Zayn czekał w samochodzie. Pojechaliśmy... no właśnie gdzie? Co oni wykombinowali? 
po pewnym czasie zatrzymaliśmy się przed salonem tatuażu. 
- Żartujecie sobie? - chłopcy spojrzeli po sobie i uśmiechnęli się cwaniacko.
- Przecież zawsze chciałaś mieć tatuaż. - zauważył Lou. - Teraz masz szansę. - powiedział. - To pomysł Zayna.- dodał szybko. Westchnęłam i ruszyłam w stronę wejścia. 
- To jest Kaja. Moja siostra. Dzisiaj kończy 18 lat i chce mieć tatuaż. Możesz coś dla niej zrobić? - Louis przedstawił mnie wytatuowanemu mężczyźnie,a ten się uśmiechnął i wskazał mi fotel.
- Co sobie panienka życzy? - zapytał patrząc na mnie.
- Chcę mieć napis "Never Lose Hope" na nadgarstku. Pokazałam wspomniane miejsce. 
- Jaka czcionka? - zapytał nie zwracając uwagi na moje blizny i dając mi album z różnymi napisami do wyboru. Wskazałam czcionkę, która najbardziej mi się podobała i facet zaczął tatuować moje ciało. Louis delikatnie trzymał moją rękę. 
Kiedy napis był gotowy tatuażysta zabezpieczył go folią. Postanowiłam zrobić sobie drugi tatuaż na łopatce. Dmuchawiec, pociągnięty przez wiatr. Oba te tatuaże będą miały dla mnie jakieś znaczenie.  Nie zrobiłabym sobie tatuażu, który nie miałby dla mnie głębszego znaczenia. Kiedy oba tatuaże były skończone wróciliśmy do domu. Niewiele osób zauważyło nasze zniknięcie. Jak tylko weszłam to podbiegła do mnie Julia, a do Zayna Perrie. 
- I jak było? Pokaż! - powiedziała podekscytowana. Pokazałam jej oba moje tatuaże, a ta klasnęła w dłonie. - No pięknie! Są śliczne! Dorosłaś mi! - krzyknęła i zaśmiała się. Kątem oka widziałam jak Perrie mocno gestykuluje. A potem usłyszałam coś, czego nie spodziewałabym się usłyszeć z ust Zayna: 
- Mam cię dość! Odpieprz się ode mnie do jasnej cholery! - krzyknął i ulotnił się zostawiając dziewczynę samą i osłupiałą. Ruszyłam za Zaynem i znalazłam go na balkonie. Usiadłam obok niego i zabrałam mu papierosa z ręki.
- Ej! - zabrał mi papierosa nim zdążyłam się porządnie zaciągnąć. 
- Nie będę pytała jak idiotka czy wszystko w porządku, bo widzę że nie jest... - zaczęłam, a chłopak zaśmiał się delikatnie. - Nigdy nie sądziłam, że tak się do siebie zbliżymy. - powiedziałam cicho. - No bo pamiętasz początek wakacji? Nienawidziliśmy się. - powiedziałam i oboje zaśmialiśmy się na to wspomnienie. - A teraz jak gdyby nigdy nic siedzę tu i pieprzę farmozony, żeby cię jakoś pocieszyć. - uśmiechnęliśmy się. - Ona od początku mnie wkurwiała - powiedziałam, by przerwać niezręczną ciszę, która powstała między nami.
- Co ty nie powiesz? - powiedział i uśmiechnął się sarkastycznie. Zaśmiałam się. 
- Oj cichaj. Staram się cię jakoś pocieszyć. - zaśmiałam się i dźgnęłam go w brzuch. Chłopak zaśmiał się i złapał mój nadgarstek, przy okazji mnie do siebie zbliżając. Nasze twarze dzieliły milimetry i czułam jego ciepły oddech na mojej skórze. Chłopak przygryzł wargę patrząc na moje usta. Już wiedziałam co chciał zrobić. Uśmiechnęłam się nerwowo. Chłopak zbliżył się do mnie jeszcze bardziej. Kiedy już miał mnie pocałować odsunęłam się i spojrzałam na niego speszona.
- Co? - zapytał nieco zdenerwowany i zatroskany.
- Nie mogę tego zrobić. - odpowiedziałam cicho. - Nie chcę być dla ciebie drugą opcją. Mam wrażenie, że masz zamiar mnie pocałować tylko dlatego, że właśnie zerwałeś z Perrie i chciałbyś, żeby była zazdrosna. - powiedziałam. - Za dużo razy byłam tylko drugą opcją. Przepraszam. - powiedziałam i w szybkim tempie zeszłam na dół. Miałam ochotę się rozpłakać...